niedziela, 11 marca 2012

Rozdział XXII

Wiesz jak to jest Ty też myślałaś że już amen, dwie proste równoległe na samotność skazane. / Pih - Prawdziwy romans
   Obudziłam się i spojrzałam na mężczyznę mojego życia. Wyswobodziłam się delikatnie z jego uścisku i cmoknęłam go w ramię. Założyłam swoją skromną bieliznę, jego koszulę która wyglądała na mnie jak sukienka i zeszłam cicho do kuchni. Nie chciałam obudzić jego rodziców. Zajrzałam do lodówki w której było mnóstwo rzeczy, a ja nie wiedziałam co połączyć z czym. Marzena uczyła mnie kiedyś smażyć naleśniki i omlety, tylko jak robiło się które, pomyślmy..
Tata:
Dzień Dobry, nie poznałem jeszcze nowego lokatora? - stał oparty o futrynę drzwi i mówił wesoło.
Balbina:
 Dzień dobry, ups. – uśmiechnęłam się i zapięłam koszulę na kilka guzików. – Balbina. – podałam mu rękę. – Pomoże mi pan?
Tata:
Grzesiek, tata Krystiana. - ścisnął lekko jej dłoń. - A w czym?
Balbina:
 Nigdy nie robiłam śniadania, no oprócz płatków z mlekiem. – podrapałam się po głowie.
Tata:
Śniadanie do łóżka dla mojego synka? - zamyślił się. - To zróbmy jego ulubione naleśniki z nutellą! - zaśmiał się.
Balbina:
 Dziękuję panu, bardzo, bardzo! – uśmiechnęłam się szeroko. – A umie pan?
Tata:
Oczywiście! Jestem naleśnikowym mistrzem! - po tych słowach wziął się do roboty. Razem z Balbiną zaczęli współpracować przy tym jakże ważnym dziele.
   Śmiałam się w kuchni z ojcem Krystiana. Brudziliśmy sobie nosy czekoladą i bawiliśmy się w najlepsze, kiedy wszystko było już gotowe i czekałam aż zagotuje się woda na kawę, usiadłam zmęczona i ucieszona na szafce.

Balbina:
 Mam nadzieje że będzie mu smakować. – uśmiechnęłam się.
Tata:
Na pewno mu będzie smakowało. - puścił jej oko. - Danie utworzone prosto z serca?
Balbina:
 Z pana serca. – zaśmiałam się, zeskoczyłam z szafki i wlałam wodę do kubków. – Z serca było co innego. – uśmiechnęłam się.
Tata:
Oj tam, Krystian nie musi o tym wiedzieć. - uśmiechnął się. - Tak, domyślam się co. Nie chcę być na razie dziadkiem jakby co! Jestem jeszcze młody i piękny! - zaśmiał się.
Balbina:
 I tak nie uwierzy że to ja. – postawiłam talerze z naleśnikami na tacy, a obok nich dwa kubki z kawą. – Niech się pan nie martwi. – zaśmiałam się. – Dziękuję. – cmoknęłam go w polik i poszłam na górę. Krystian smacznie sobie spał. Postawiłam tacę na szafce nocnej, usiadłam na łóżku i pocałowałam go delikatnie.
   Obudziłem się, gdy Balbina pocałowała mnie w usta. Zdecydowanie cudowna pobudka.

Krystian:
Cześć księżniczko!
Balbina:
 Cześć żabo. – uśmiechnęłam się. – Mam coś! – wzięłam z szafki tacę i postawiłam obok niego. – Nie wierzyłeś we mnie!
Krystian:
O, popatrz. Sama to zrobiłaś? - zaśmiałem się. - Śniadanie do łóżka, no, no. - pocałowałem ją w nos.
Balbina:
 Ale we mnie wierzysz. – uśmiechnęłam się. – Sama samiutka!
Krystian:
Jestem dumny. - zaśmiałem się i pocałowałem ją namiętnie w usta.
Balbina:
 Mam nadzieję! – odwzajemniłam pocałunek. – Twój tata nie chce być dziadkiem. – zaśmiałam się.
Krystian:
O matko, rozmawiałaś z nim! - skrzywiłem się.
Balbina:
 No! Jest super! – uśmiechnęłam się, wzięłam kubek z kawą i wypiłam łyk.
Krystian: No zobaczymy czy dobre. - zaśmiałem się, wziąłem jednego naleśnika i połknąłem w całości. - Mmm, niebo w gębie!
Balbina:
 Ej, dlaczego nie chciałeś żebym rozmawiała z Twoim tatą?! – cmoknęłam go w czekoladowe usta i wzięłam talerz ze swoimi naleśnikami.
Krystian:
Nie, że nie chciałem, tylko on czasami ma dziwne teksty. - uśmiechnąłem się. - Czuję jaki jestem brudny!
Balbina:
 Jestem zauroczona Twoim tatusiem. – uśmiechnęłam się. – Podobny do mojego w sumie. Czym się Twój tata zajmuje? – ukroiłam kawałek naleśnika i włożyłam do buzi. – Czekoladowy! – zaśmiałam się.
Krystian:
Mam nadzieję, że nie bardziej niż mą! - zaśmiałem się. - Hmm, ma małą firmę, jest architektem.
Balbina:
 Nigdy, nikim bardziej niż Tobą. – odstawiłam talerz i kubek na tacę, usiadłam obok niego, pocałowałam go i przytuliłam się do niego. – Też kiedyś chciałam być architektem.
Krystian:
Masz szczęście. - odwzajemniłem jej pocałunek i objąłem ją mocno. - A teraz? Kim chcesz być?
Balbina:
 Niby jestem w tej klasie teatralnej, ale nie wiem czy to na pewno chce robić. Może dziennikarstwo, albo pójdę na ASP, a Ty?
Krystian:
Ambicje rodziców, czyli medycyna. - skrzywiłem się.
Balbina:
 Nie żartuj sobie! – zaśmiałam się. – Poważnie pytam.
Krystian:
A ja odpowiadam? - pokazałem jej język.
Balbina:
 Ty lekarzem?! – zdziwiłam się i zaczęłam śmiać. – uroczo. – cmoknęłam go. – Najadłeś się już brzydalu?
Krystian:
Oczywiście, że tak. Ginekologiem! - zacząłem się śmiać razem z nią. - Nie jestem brzydalem tylko uroczym chłoptasiem.
Balbina:
 Zapomnij! Nie będziesz oglądał innych dziewczyn! – wrzasnęłam.
Krystian:
Żartowałem! - nie mogłem przestać się śmiać.
Balbina: Mam nadzieje! – uśmiechnęłam się i cmoknęłam. – Muszę wracać. – skrzywiłam się.
Krystian:
Już? - zrobiłem smutną minę.
Balbina:
 Mam przeleżeć cały dzień w Twoim łóżku? – zaśmiałam się.
Krystian:
Dokładnie! Najlepsze wyjście. - pocałowałem ją namiętnie.
   Odwzajemniłam pocałunek i uśmiechnęłam się.

Balbina:
 I co my takiego będziemy robić? - wyszczerzyłam uroczo ząbki.
Krystian:
A zobaczy się. - uśmiechnąłem się i pstryknąłem ją w nos.
Balbina:
 Zmarnowaliśmy sobie tydzień wakacji..
Krystian:
To nadróbmy to w jeden dzień? - zaśmiałem się. - Leć do domu przebierz się, przyjdę po Ciebie. Zabiorę Cię w wspaniałe miejsce. Może uda się to naprawić. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 A gdzie mnie zabierzesz? – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Zobaczysz! - pocałowałem ją.
Balbina:
 Nie wiem w co mam się ubrać! – skrzywiłam się, wstałam, zdjęłam z siebie jego koszulę i założyłam sukienkę. Tak cudownie czułam się mając go obok, ale bałam się że za chwilę może się to skończyć po raz kolejny. Miłość boli za bardzo, szczególnie wtedy kiedy znajdziemy się na zakręcie.
Krystian:
Zwyczajnie. Dla mnie nie musisz się stroić. Dla mnie nie jest ważny ubiór. - uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę. - Podobasz mi się właśnie taka. Rozczochrana, w rozmazanym makijażu po wczorajszej imprezie i w pomiętej sukience.
Balbina:
 Właśnie makijaż! Zaprowadź mnie do łazienki! – zaśmiałam się.
Krystian:
Jak małą dziewczynkę? - wstałem z łóżka, założyłem spodnie i koszulkę.
Balbina:
 Nie wiem gdzie masz łazienkę, głupku? – śmiałam się dalej. – Bez tej koszulki bardziej cię kocham. – cmoknęłam go i wyszłam z pokoju.
Krystian:
Wiesz co! - poszedłem za nią. - Te drzwi. - pokazałem jej.
Balbina:
 Mógłbyś mi jeszcze zmyć to świństwo, ale stałeś się mniej czuły, więc poradzę sobie sama. – uśmiechnęłam się i weszłam w drzwi które mi wskazał. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoją twarz zastanawiając się nad tym którego z nich łatwiej mi zranić, co do miłości na razie niestety nie byłam pewna. Kochałam obu, Krystiana troszeczkę bardziej, dlatego powinnam być z nim? A Wojtek? Uda nam się być przyjaciółmi? Wpatrywałam się w siebie i zmywałam makijaż z twarzy, nie wiedziałam co robić, nie chciałam zanudzać moich przyjaciół tak błahymi sprawami, dlatego starałam poradzić sobie sama ze swoim kochliwym sercem, które do tej pory kochało tylko dwa razy, o dwa razy za dużo.
   Poszedłem do swojego pokoju i z braku zajęcia zacząłem ścielić łóżko. To nie był sen. Ona tu była cały czas. Wszystko mogło się naprawić, nic nie było na straconej pozycji. Powoli ją odzyskiwałem. To było piękne.
   Wyszłam z łazienki pod którą spotkałam mamę Krystiana i Julkę. 

Balbina:
 Dzień dobry. – uśmiechnęłam się. – Cześć księżniczko. – wzięłam Julkę z podłogi na ręce. – Dasz Balbince buziaka?
Mama:
Cześć Balbinko, a mówiłaś, że do nas już nie wpadniesz? - uśmiechnęła się.
Julka:
Tjak! - zaczęła klaskać w ręce i pocałowała Balbinę w policzek.
Balbina:
 Wszystko się zmieniło. – uśmiechnęłam się. – Ale już uciekam.
Mama:
Tak szybko? Mój mąż mówił, że rano przyszłaś.
Balbina:
 Właściwie to tu nocowałam.. – uśmiechnęłam się lekko.
Mama:
No tak, to już wiem, czemu miał taką tajemniczą minę. - zaśmiała się.
Balbina:
 Nie będzie pani babcią. – uśmiechnęłam się. – Idziesz ze mną do braciszka? – cmoknęłam Julkę w czoło.
Mama:
Fajnie by było być babcią. - zaśmiała się.
Julka:
Tjak, loć! - klaskała w rączki.
Balbina:
 Może kiedyś. – zawtórowałam jej śmiechem. – To chodź słoneczko, idziemy do tego brzydala. – poszłam z Julką do pokoju jej brata. – Przyszłyśmy obie. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
No nie, dorwały Cię! - zaśmiałem się. - Co za babsztyle!
Julka:
Tji babjtil! - zaśmiała się słodko.
Balbina:
 To ja ukradłam tą najpiękniejszą na świecie księżniczkę. – przytuliłam ją mocno. – Ale muszę iść się przebrać. – skrzywiłam się i posadziłam małą na łóżku. 
Krystian: Wcale nie musisz. - pokazałem jej język.
Balbina:
 Chyba zgłupiałeś! – oburzyłam się. – Królowa nie chodzi dwa dni w tych samych ubraniach! Chyba muszę przynieść do Ciebie trochę swoich ubrań. – zaśmiałam się.
Krystian:
Chodź do mnie królowo. - podszedłem do niej i przyciągnąłem ją do siebie. - Dla mnie możesz chodzić nawet bez ubrań. - pocałowałem ją w usta.
Balbina:
 Nie przy dziecku. – ugryzłam go w ucho. – Wolałbyś żebym chodziła bez ubrań. – zaśmiałam się. – Ale nie ma tak dobrze! Chociaż.. chętnie poleżałabym jednak bez tych ubrań. – ugryzłam go w szyję. – Pa Juleczka! – pomachałam jej, cmoknęłam go i zeszłam na dół.
Krystian:
Wpadnę po Ciebie za jakieś dwie godziny, okej? - poszedłem za nią.
Balbina:
 Okej, okej. – uśmiechnęłam się i włożyłam szpilki na nogi. – Trampki czy szpilki mam założyć?
Krystian:
Zdecydowanie trampki. - zaśmiałem się.
Balbina:
 Oka. – pocałowałam go – Do widzenia! – krzyknęłam i wyszłam z jego domu. Poszłam do domu, wykąpałam się i nasmarowałam tuzinem balsamów i kremów. Założyłam bieliznę i szlafrok, przygotowałam ubrania które założę, położyłam się na łóżku z laptopem i gorącą czekoladą zrobioną przez moją ukochaną służącą. O dziwo, kiedy wróciłam do domu po imprezie i moich znajomych nie było już śladu. Włączyłam gg, weszłam na facebooka żeby ogarnąć wrażenia moich znajomych po imprezie i zalogowałam się na moblo żeby poinformować moich internetowych znajomych o moim nowym-starym szczęściu. Leżałam i uśmiechałam się do siebie aż w dolnym rogu ekranu zobaczyłam napis Wojtek jest dostępny.
   Zastanawiałem się, gdzie zabiorę Balbinę. W końcu postanowiłem. Miałem nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne i spodoba się jej to co dla niej przygotowałem. Uśmiechnąłem się na myśl o niej i wziąłem się do roboty. Miałem mało czasu.

Balbiś:
 Cześć bejbas. :*  – wystukałam na klawiaturze w okienku wiadomości do Wojtka i pełna obaw wcisnęłam ‘enter’.
Wojtek:
Gdzieś Ty się podziała? Nie było Cię na imprezie.
Balbiś:
 Tęskniłeś? :D
Wojtek:
Oczywiście, że tak! :P
Balbiś:
 Chyba jestem suką.
Wojtek:
?
Balbiś:
 Przespałam się z Krystianem, a tak właściwie to nie wiem czy tego chciałam. Nie, chciałam. Ale nawet kiedy jestem z nim, nie potrafię pozbyć się Ciebie.
Wojtek:
No więc szczęścia z Krystianem. :)
Balbiś:
 Tego się mogłam spodziewać. Siema! – napisałam i położyłam się obok laptopa, zanurzając się w swoich myślach.
Wojtek:
Nara. - jego twarde serce zaczęło się powoli rozkruszać.
   Wiedziałam że to jeszcze nie koniec moich odwiecznych wyborów pomiędzy jednym a drugim. Dalej będę musiała całować jednego mając w myślach drugiego i tak na odwrót. Byłam szczęśliwa, ale chciałam być szczęśliwsza. Chciałam mieć tego jedynego, a nie tych dwóch. Ciężko mi, ale wiem że ludzie mają sto razy gorsze problemy niż moje miłosne rozterki. Wyłączyłam laptopa, wypiłam czekoladę i ubrałam się w przygotowany wcześniej zestaw. Zeszłam na dół, usiadłam na kanapie i czekałam na mojego księcia z bajki.
   Załatwiłem wszytko i ruszyłem w stronę domu Balbiny. Miałem nadzieję, że ten dzień, wieczór i noc będą wyjątkowe i niezapomniane. Nie mogłem się doczekać jej reakcji.
   W końcu doszedłem i zadzwoniłem dzwonkiem w ręku trzymając bukiet czerwonych róż.

Balbina:
 To do mnie! – krzyknęłam i poszłam do drzwi. Założyłam buty i przełożyłam torebkę przez ramię. Nacisnęłam na klamkę od drzwi i otworzyłam je. Kiedy zobaczyłam mojego starego-nowego faceta uśmiechnęłam się. – No nareszcie!
Krystian:
Piękna jak zwykle. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. - To dla Ciebie. - podałem jej bukiet kwiatów.
Balbina:
 Piękne, dziękuję. – wzięłam kwiaty od niego i cmoknęłam go lekko w usta. – Marzena!
Marzena:
 Tak panienko? – powiedziała, przychodząc do drzwi.
Balbina:
 Wstaw je do wazonu i zanieś do mojego pokoju. – uśmiechnęłam się do niej i dałam jej bukiet.
Marzena:
 Oczywiście. – odwzajemniała uśmiech i odeszła z bukietem w głąb domu.
K
rystian: Gotowa? Idziemy? - nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Balbina:
 Gotowa. – wyszłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi. – A gdzie mnie zabierzesz? – wzięłam go za rękę.
Krystian:
Zobaczysz. - uśmiechnąłem się tajemniczo. Przed jej domem stały dwa rowery, które przyprowadziłem razem ze sobą.
Balbina:
 Rowery? – zaśmiałam się i zbiegłam ze schodów.
Krystian:
W końcu trzeba rozprostować kości przed wyczerpującym w-fem! - zaśmiałem się i ruszyłem za nią.
Balbina:
 Nie mam z tym problemu kochanie, biegam codziennie rano z Marcinem i Kingą. – pokazałam mu język i wybrałam sobie fioletowy rower.
Krystian:
No to sobie będę podziwiał Twoją formę. - wsiadłem na mój rower.
Balbina:
 A jest co! – zaśmiałam się i poszłam w jego ślady. – No to musisz jechać pierwszy, nie będziesz mógł patrzeć na mój seksowny tyłeczek. – uśmiechnęłam się złośliwie.
Krystian:
O nie! Nadrobię sobie to na miejscu. - zaśmiałem się i ruszyłem.
Balbina:
 Nadrabiałeś w nocy, słońce! – ruszyłam za nim.
Krystian:
Tak? Nie pamiętam!
Balbina:
 Przypomnisz sobie jak przyjdę z testem ciążowym! – zaczęłam się śmiać.
Krystian:
Jest możliwość, że zostanę tatusiem? - nie mogłem opanować śmiechu.
Balbina:
 Ryzyko zawsze istnieje. – śmieliśmy się, a przechodzący obok nas ludzie patrzyli na nas jak na parę wariatów.
Krystian:
Kocham Cię, wiesz?
Balbina:
 Chyba wiem. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Cieszę się, bo myślałem, że zapomniałaś!
Balbina:
 Zobaczymy czy będziesz mnie tak kochał, jak przyjdę z tym testem. – w drodze do miejsca do którego postanowił zabrać mnie mój mężczyzna śmieliśmy się tak jak już dawno nie mieliśmy okazji. 
Krystian:
Jeszcze mocniej o ile się da. - po pewnym czasie dojechaliśmy na miejsce. Moje miejsce. Lubiłem tu przebywać w letnie dni. Moi znajomi o nim nie wiedzieli. Wydawało mi się, że oprócz mnie nikt tu nie przebywa. Spokojna okolica poza granicami Warszawy. Las, świeże powietrze, śpiewające ptaki, piękna zieleń i brak ludzi. Zostawiliśmy rowery przy drzewie i poszliśmy ścieżką w głąb lasu. Zaprowadziłem moją ukochaną na polanę. Było to wyjątkowe miejsce. Rzeczka, która przez nie przepływała była czysta, w niej odbijały się promienie słońca, którego promyki dostawały się przez drzewa. Latały motyle... Było pięknie. Ja i Ona.
Balbina:
 Jak tu pięknie.. – rozejrzałam się wokół siebie. To miejsce miało w sobie tak dużo magii. Czułam się jak księżniczka w tajemniczym ogrodzie. Jak mała dziewczynka która przypadkiem wpadła w dziurę i znalazła się najpiękniejszym miejscu na ziemi. Magia tego miejsca dawała się wyczuć od pierwszego spojrzenia na motyle, strumyk i całą otaczającą nas przyrodę. Tylko ona i my.
Krystian: Miałem nadzieję, że Ci się spodoba. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją lekko i długo. Miałem ją przy sobie. Po raz kolejny mogłem zatapiać się w jej ustach, oczach, słowach i gestach. Po raz kolejny byłem tak bardzo szczęśliwy. Dla niej mogłem zrobić wszystko. Była tutaj. Ze mną. Uśmiechała się do mnie. Taka piękna.
Balbina:
 Wszystko co wiążę się z Tobą mi się podoba. – uśmiechnęłam się, i objęłam go. W tym miejscu nawet zołzy stają się czułe i romantyczne. 
Krystian:
Wiesz, że wiemy o tym miejscu tylko ja i Ty. - uśmiechnąłem się. - Cieszę się, że mam się nim z kim podzielić.
Balbina:
 Cieszę się że chcesz się nim podzielić właśnie ze mną. – odpowiedziałam z uśmiechem wkradającym się na buzię.
Krystian:
Tylko z Tobą. - złapałem ją za rękę.
   Uśmiechnęła się i przyłożyłam głowę do jego ramienia.

Balbina:
 Myślisz że teraz nam się uda?
Krystian:
Mam nadzieję, ale nie wiem jak będzie...
Balbina:
 Nie potrafię być taka jak Ty.
Krystian:
Wiem, wcale tego od Ciebie nie oczekuję?
Balbina:
 Nie mogę Ci obiecać że jak będę pod wpływem narkotyków albo alko to Cię nie zdradzę. Wiem że to obrzydliwe.
Krystian:
Odwyk? Nie chcę takiej Balbiny. Chcę taką jak teraz.
Balbina:
 Nie biorę, od pobytu w szpitalu nie biorę. Pozwól mi poradzić sobie samej, bez pomocy obcych ludzi. Rodzice mnie sprawdzają, dam radę tylko uwierz w to, proszę..
Krystian:
Balbina, mówiłaś to już tyle razy...
Balbina:
 Zaufaj mi. Uwierz we mnie. Spróbuj. Pomóż mi. Jestem silna. Poradzę sobie, tylko zaufaj mi ostatni raz.. Mam rodziców, przyjaciół. Wszyscy mnie kontrolują. Ty też. – mówiłam stanowczym, spokojnym głosem zataczając kciukiem koła na jego dłoni. – Kocham Cię, jeśli Ty też mnie kochasz, to po prostu przy mnie bądź.
Krystian:
Mam nadzieję, że nie mydlisz mi oczu pustymi słowami. Martwię się o Ciebie. - przytuliłem ją.
Balbina:
 Wiem, skarbie. – pogłaskałam go czule po policzku. – Nie chcę Cię okłamywać. – pocałowałam go w nos.
Krystian:
Nie opuszczę Cię. Nigdy. - powiedziałem poważnie.
Balbina:
 Aż do śmierci się chyba mówi. – uśmiechnęłam się. – Nie rozmawiajmy już o tym.
Krystian:
Ej! Przecież jesteśmy nieśmiertelni! - zaśmiałem się.
Balbina:
 Wolę umrzeć niż być stara, brzydka i zgorzkniała! – zawtórowałam mu śmiechem.
Krystian:
Kobiety. - złapałem się za głowę udając przerażenie.
Balbina:
 Doigrałeś się! – podeszłam bliżej strumyka i zaczęłam chlapać go zimną wodą.
Krystian:
Bo zaraz Cię tam wrzucę!
Balbina:
 Nie odważysz się! – zaśmiałam się.
Krystian:
Odważę! - wziąłem ją na ręce i trzymałem nad strumykiem. - Błagaj o litość, skarbie!
Balbina:
 Złudne są Twoje nadzieje! – trzymałam się mocno jego szyi.
Krystian: Czyli Cię wrzucam! - machałem jej ciałem nad wodą.
Balbina:
 Przysięgam Ci że wpadniemy tam razem! – zapiszczałam.
Krystian:
Zobaczymy. - próbowałem ją puścić, ale ona trzymała się mnie niczym małe dziecko swojej mamusi.
Balbina:
 Możesz już mnie puścić? – ugryzłam go w nos. – No, kochanie nie topmy się w tej głębokiej rzece! – zaśmiałam się. – Bardzo, bardzo, bardzo ładnie Cię proszę żebyś mnie puścił. – cmoknęłam go w powieki. 
Krystian:
No dobrze. - postawiłem ją na trawie. - Poza tym musimy wracać, mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
Balbina:
 Mi się tutaj podoba! – wspięłam się na placach i pocałowałam go w usta.
Krystian:
Nie wątpię. - zaśmiałem się i odwzajemniłem jej pocałunek.
Balbina:
 Oprócz wrzucania do wody!
Krystian:
Poprosiłaś mnie, a to cud. - zaśmiałem się.
Balbina:
 Cuda się zdarzają. – uśmiechnęłam się. – to gdzie teraz?
Krystian:
Wracamy do Warszawki. - skrzywiłem się, pociągnąłem ją za rękę i wróciliśmy do rowerów.
Balbina:
 Może zadzwonimy po taksówkę? – zaśmiałam się.
Krystian:
Nie ma mowy!
   Wsiadałam na rower i odjechałam. Byłam szczęśliwa że mi ufa, a przynajmniej stara się to robić. Pomimo wszystkiego co mu zrobiłam on znowu jest przy mnie, i po raz kolejny odkrywa przede mną siebie. Jest cudowny, magiczny, pozytywny, najważniejszy, mimo wszystko jest mój.
   Ruszyłem za nią. Cieszyłem się, że stara się, ale jednak byłem pełen obaw. Miałem nadzieję, że się nam uda, chociaż trochę w to wątpiłem. Nie mogło być tak idealnie. To nie realne. Życie to nie bajka. Coś musi się zjebać.
   Nie odzywał się więc stwierdziłam że chce mieć czas, żeby wszystko ułożyć sobie w głowię, a jeśli stwierdzi że jednak nie warto? Nie! To niemożliwe, kocha mnie nawet bardziej niż ja jego. Jechaliśmy w milczeniu, które zaczęło mnie irytować, więc wsadziłam słuchawki w uszy i wybrałam folder 
Miuosh.
   W końcu dojechaliśmy do mojego domu. Zostawiliśmy rowery i poszliśmy chodnikiem. Wiedziałem dobrze co robię i gdzie ją prowadzę. W moje drugie ważne miejsce, które znam tylko ja.
   Szłam za nim bez słowa, ale ta cisza raniła już moje uszy. Wyjęłam słuchawki.

Balbina:
 Gdzie my idziemy? – spytałam już trochę zmęczona.
Krystian:
Tęskniłem za Twoim głosem kochanie. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Nadrobię to, nie martw się. – zaśmiałam się. – Nogi mnie już bolą!
Krystian:
Już niedaleko. - prawie byliśmy na miejscu. Wyjąłem z kieszeni czarną szarfę. - Ufasz mi?
Balbina:
 Chcesz mnie udusić? – zaśmiałam się. – O ja biedna, zginę z rąk ukochanego!
Krystian:
Mówię całkiem poważnie! - zaśmiałem się.
Balbina:
 Ufam. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Okej. - uśmiechnąłem się i zawiązałem jej oczy. Poprowadziłem ją po schodach. Niepewnie stawiała kroki.
Balbina:
 Jezu, gdzie my idziemy?!
Krystian:
Przecież ufasz. - uśmiechnąłem się do siebie.
Balbina:
 Ufam, ale jak źle postawię nogę to będzie bum! I jak ja pójdę jutro do nowej szkoły? – zaśmiałam się.
Krystian:
Zaniosę Cię do niej, albo Cię szofer zawiezie. - doszliśmy na miejsce. Wiał lekko wiatr, na niebie widać było księżyc i gwiazdy. Staliśmy na dachu. Uwielbiałem to miejsce tak samo mocno jak polanę. Przychodziłem tu bardzo często. O tym miejscu też nikt nie wiedział. Do dzisiaj. Poprosiłem Michała, by urządził tutaj dla nas kolację. Było cudownie. Postarał się chłopak. Włączyłem cicho muzykę i rozwiązałem Balbinie oczy.
Balbina:
 Ale Ty pojebany jesteś. – pocałowałam go, i zaczęłam się śmiać. 
Krystian:
Tylko zakochany. - odsunąłem jej krzesło od stołu.
Balbina:
 Mam się czuć jak w mega ekskluzywnej restauracji? – uśmiechnęłam się i usiadłam.
Krystian:
Raczej Krystianowej. - podsunąłem krzesło i siadłem po przeciwnej stronie.
Balbina:
 A bukiet róż, pierścionek i skrzypce? – zaśmiałam się. 
Krystian:
Muzyka z magnetofonu jest, kwiaty były, pierścionek się znajdzie, ale nie tym razem. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Eh, poczekam. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Nie jestem chłopakiem, który może obdarowywać Cię takimi prezentami. - skrzywiłem się.
Balbina:
 Nie o to mi chodziło, kochanie.. – zrobiło mi się głupio. – Nie potrzebuję chłopaka z milionami na koncie, kocham Ciebie.
Krystian:
Mam nadzieję.
Balbina:
 Nie chce żadnych prezentów, ty jesteś najlepszym. – spojrzałam na stół i zaczęłam się śmiać. – i właśnie za to cię kocham! – zaczęłam jeść happy meala.
Krystian: Za co? - umazałem nos Balbiny ketchupem.
Balbina:
 Za to że jesteś zupełnie inny niż każdy facet którego poznałam w swoim życiu, taki wyjątkowy, niepowtarzalny. – uśmiechnęłam się i starłam ketchup z nosa.
Krystian:
Dziękuję, nigdy nie myślałem, że takie coś od Ciebie usłyszę. - zaśmiałem się i wgryzłem się w hamburgera.
Balbina:
 Też potrafię zaskakiwać. – powiedziałam radosna i napiłam się coli. 
Krystian:
W to nie wątpię. - zaśmiałem się. - Z Tobą nigdy się nie będę nudził.
Balbina:
 Powiesz to samo za kilkadziesiąt lat? – spojrzałam mu w oczy i pogłaskałam po dłoni. Do tej pory nie mogłam uwierzyć w to że jesteśmy tu razem. Po tym co mu zrobiłam byłam przekonana że już nigdy nie będzie chciał mnie dotknąć, spojrzeć w moje oczy, pocałować mnie, przytulić.. A on? On tu jest. Zabiera mnie w miejsca w które nie zabrał nikogo innego. Pokazuje mi Warszawę z zupełnie innej perspektywy, chociaż zawsze kochałam swoje miasto teraz kocham je jeszcze bardziej. Stolico, dziękuję Ci za tego mężczyznę!
Krystian:
Tak. Powiem Ci to zawsze. - uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją z czułością po policzku.
Balbina:
 O ile ze mną wytrzymasz. – zamknęłam oczy i dotknęłam swoją dłonią jego, wędrującą po moim policzku. Jego dotyk był ukojeniem na wszystkie moje bóle, cierpienia i rozczarowania, niech to się nigdy nie kończy.. Niech on już zawsze tutaj będzie, niech kocha, niech się opiekuję, właśnie tego najbardziej potrzebuje, ja, największa twardzielka potrzebuję tylko odrobiny miłości.
Krystian:
Kocham Cię. Naprawdę. Dla mnie liczysz się tylko Ty. Nigdy nie myślałem, że spotka mnie takie szczęście. Tak bardzo uwielbiam, gdy tak zmysłowo przygryzasz wargę. Lubię, gdy wtulasz się we mnie. Uwielbiam, gdy całujesz mnie i gdy śmiejesz się jak wariatka. Jesteś wspaniała.
Balbina:
 Bo się zaraz popłaczę. – uśmiechnęłam się delikatnie i splotłam swoje palce z jego. – To najpiękniejsza końcówka wakacji w moim życiu. – podniosłam się lekko, cmoknęłam go i przypadkiem zamoczyłam końcówki swoich włosów w ketchupie, o tak wyglądałam imponująco! – Fuck! Ale to romantyczne. – zaśmiałam się i zaczęłam wycierać swoje czerwone włosy.
Krystian:
Matko! Nie chciałem, żebyś płakała! - zaśmiałem się. - Do twarzy Ci z czerwonymi.
Balbina:
 Wybacz, ale nawet dla Ciebie się nie ufarbuję! – wrzasnęłam i zaczęłam się śmiać. Zjadłam ostatni kęs swojego zestawu, wytarłam dłonie serwetką, wstałam i podeszłam do brzegu dachu. – Pięknie tu.. – objęłam się ramionami.
Krystian:
Wybaczam... - wstałem od stołu i poszedłem za Balbiną. Objąłem ją w pasie. - Tak troszkę. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Bardzo pięknie.. – obróciłam się w jego stronę i założyłam mu ręce na szyję. Złączyłam swoje usta z jego w długim, stęsknionym pocałunku.
Krystian:
Słodka Balbinka. - zaśmiałem się.
   Drapałam go delikatnie po karku i cmokałam w nosek. Tak bardzo cieszyłam się że mam go tutaj koło siebie. Najchętniej zeskoczyłabym z nim z tego dachu i już na zawsze była razem, tylko z nim, w krainie wiecznego szczęścia. W miejscu w którym nikt nie stawałby nam na drodze, w miejscu które byłoby naszą ostoją. 

Balbina:
 Wracamy?
Krystian:
Jeśli chcesz. - zaśmiałem się cichutko. - Patrz! Gwiazda spada! Pomyśl życzenie. - pomyślałem o tym jak bardzo bym chciał, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Żeby ona była przy mnie zawsze.
   Uśmiechnęłam się i pomyślałam życzenie. Pewnie spytacie jakie? Życzeń nie wolno zdradzać bo inaczej się nie spełniają. 

Balbina:
 Pomyślałam, ale nie wierzę w takie rzeczy. – przytuliłam się do niego. Lekki, ciepły wiatr otulał nasze zakochane ciała.
Krystian:
Ja może troszkę. - objąłem ją. - To najlepszy wieczór w moim życiu...
Balbina:
 Mój też jeden z piękniejszych. – uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w nos.
Krystian:
Chodź, odprowadzę Cię do domu. Zimno się robi.
Balbina:
 Okej. – pocałowałam go. – Mam nadzieje że tak już będzie zawsze. – odsunęłam się od niego. Podeszłam do stołu i zabrałam torebkę. Ten dzień był wyśnionym zdarzeniem kończącym wakacje. Jutro pójdziemy do szkoły, wszystko może stać się zupełnie inne.
Krystian: Wiem... - zdmuchnąłem świece. - Chociaż mam nadzieję, że będzie przynajmniej znośnie.
Balbina:
 Nie wiem czy z nami to możliwe. – zaśmiałam się i skierowałam w kierunku drzwi.
Krystian:
Ze mną tak. Nie wiem jak z Tobą! - krzyknąłem ze śmiechem. Jeszcze raz spojrzałem na to miejsce. Puściłem sygnał Michałowi. Miał posprzątać. Odwróciłem się i poszedłem za dziewczyną.
   Zeszliśmy na dół co i raz się szturchając i całując w końcu Krystian złapał mnie na ręce i zbiegł z piszczącą istotą na dół. Weszliśmy na chodnik skierowaliśmy do mojego domu, co i raz całując się w czasie spaceru. Kiedy doszliśmy do domu Kinga i Marcin właśnie się żegnali, jak oni będą wytrzymywać bez siebie tyle godzin?!

Krystian:
No to pa. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją lekko. - Miłych snów, skarbie. Do jutra.
Balbina:
 Pa. – posłałam mu uroczy uśmiech. – O której mam być w tej szkole? – skrzywiłam się.
Krystian:
Ponoć dziewiąta. - zaśmiałem się.
Balbina:
 Za wcześnie.. – wykrzywiłam twarz w lekkim grymasie. – Spóźnię się na pewno, ale takie życie. – zaczęłam się śmiać ze swojego lenistwa.  – To pa! – pomachałam mu i poszłam w kierunku domu.
Krystian:
No, papa. - uśmiechnąłem się i patrzyłem w jej stronę aż weszła do domu.


Strój Balbiny.

piątek, 17 lutego 2012

ROZDZIAŁ XXI 

Stawiam dziś obok wczoraj, zapijam wódką jutro. / barcakurwa
   Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. Większość  ludzi odpowiedziała pozytywnie na zaproszenie, niektórzy się wyłamali, bo nie wrócili jeszcze z wakacji, spoko bez nich też będzie dobra zabawa! Musi być, w końcu to przedostatni dzień wolności. Właściwie ostatni, jutrzejszy dzień spędzimy na leczeniu kaca. W domu wszystko gotowe, w ogrodzie również. Dzisiaj zabawa pewnie będzie trwała w środku, bo wieczory, a szczególnie noce są już co raz chłodniejsze. Mam nadzieje że wszystko się uda.. No tak, mi zawsze się wszystko udaje! Oprócz miłości, ale o tym dzisiaj nie pamiętam. Kinga przymierzyła już chyba wszystkie możliwe sukienki z mojej szafy i wreszcie wybrała tą jedyną! Mańkę również wspomogłam ubraniem, bo niestety nie zdążyłaby tu wrócić na czas. Po około godzinie wszystkie byłyśmy już gotowe na najlepszą imprezę kończącą wakacje. Doczekałyśmy się również na Tomka i Marcina, którzy jak zawsze spóźnili się dobre pół godziny, bo przecież były korki.. eh, ci faceci. Na szczęście nie przyjechali z pustymi rękoma, w samochodzie znajdowało się mnóstwo procentów, no tak teraz możemy im wybaczyć spóźnienie.
   Muzyka grała. Ludzie się schodzili. W końcu spotkałam się z tymi wszystkimi mordkami z którymi nie miałam okazji spotkać się od ostatniej imprezy. Marcin, Tomek, Mańka i Kinga rozkręcali imprezę co raz bardziej. Ja bawiłam się ze znajomymi niedaleko wejścia i witałam nowo przybyłych, szampanem na początek. A co robiłam tak naprawdę? Czekałam na paczkę Wojtka (od jakiegoś czasu imię Krystian przestało mi się podobać, przechrzciłam ich paczkę).

   Stałem oparty o furtkę prowadzącą do mojego domu i czekałem na moich przyjaciół, którzy mieli po mnie przyjechać. Po pięciu minutach przybyli i wsiadłem do jednego z samochodów, którym przyjechali.
Kuba:
Gotowy na niesamowitą imprezę królowej? - zaśmiał się.
Krystian:
Raczej dzianej dziewczynki, która uważa, że wszystko jej wolno. - skrzywiłem się.
Karolina:
Tak szybko zmieniłeś o niej zdanie? - prychnęła.
Krystian:
Kochana, kiedy zdejmujesz klapki z oczu, widzisz wszystko jak na tacy. - Kuba, Karolina, Bartek, Michał i ja zaczęliśmy się śmiać. Ruszyliśmy.
   Niedługo po tej rozmowie byliśmy na miejscu. Zosia i Wojtek czekali na nas już na miejscu. Przywitaliśmy się ze sobą i weszliśmy wszyscy na teren Balbiny. Zobaczyłem ją kątem oka. Tańczyła z jakimiś ludźmi, których znałem z widzenia. Bogaci. Jak każdy na tej imprezie. Tylko my, nasza siódemka byliśmy zwykłymi ludźmi.

Kuba:
Trzeba się przywitać z gospodynią. - powiedział to i ruszył w stronę Balbiny. Poszliśmy za nim.
Balbina:
 Jeszcze do was wrócę. – powiedziałam do moich towarzyszy i odeszłam od nich kiedy kątem oka zobaczyłam zbliżającego się w moim kierunku Kubę. – no cześć mordko! – uśmiechnęłam się.
Kuba:
Siema Balbiś, przybyliśmy do Ciebie. Wszyscy. - zaśmiał się.
Wojtek:
Cześć, cześć. - uśmiechnął się. Wszyscy inni też mniej i bardziej chętnie się z nią przywitali. Tak, też byłem w tej grupie mniej chętnych.
Balbina:
 Dobrze że przynajmniej Wojtek postanowił odpisać mi na smsa. – uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na Karolinę. – Mam do Ciebie sprawę, pewnie nie chcesz mi pomóc, ba na pewno nie chcesz! Ale to całkiem ciekawa propozycja.
Karolina:
Po co mieliśmy wszyscy odpisywać? Kazaliśmy wykonać to bardzo ważne zadanie Twojemu najlepszemu kochankowi. - zaśmiała się złośliwie. - Jaką?
Wojtek:
Proszę Cię.
Balbina:
 Nie nauczyli Cię jeszcze rodzicie że jak się do kogoś przychodzi, to wypadałoby go nie obrażać? – wściekłam się, powstrzymując łzy w środku, nie chciałam tego, nie chciałam go zdradzić. – Tomek też jest, więc może jakiś mały pojedynek?
Karolina:
Tak bardzo boli Cię prawda? Dziwne, było zastanowić się wcześniej nad swoim postępowaniem. - zamyśliła się. - Pojedynek? Dobra myśl.
Balbina:
 Boli. Nie jesteś święta Karolina, więc nie pouczaj innych dobra? – powiedziałam podirytowana. – Niestety się nie zastanowiłam, ale nie tylko ja popełniam błędy, tylko że mi jakoś ludzie nie chcą wybaczać. – odpowiedziałam. – Porozmawiaj z Tomkiem okej, to Ci powie co i jak.
Karolina:
Na pewno bardziej niż Ty! - krzyknęła. - Nie mam zamiaru z nim gadać, to Ty z nim rozmawiaj, jak chcesz, żebym wystąpiła!
Kuba:
Ej, dziewczynki! Spokojnie, bo aż iskry lecą! - zaśmiał się i przytulił Karolinę.
Balbina:
 Nie pozwalaj sobie. Mam nadzieje że Twoi rodzice jednak stwierdzą że nie stać ich na tą szkołę. – powiedziałam złośliwie. – Dobrze, porozmawiam.
W tym momencie z tłumu wyłonił się Tomek. Kiedy zobaczył Karolinę, na jego twarzy zagościł minimalny uśmiech.

Tomek:
 Siostra, Kinga Cię szuka bo coś jej się z sukienką stało, ale już chyba Mańka jej pomogła. – powiedział i pstryknął mnie w nos. – możemy porozmawiać? – stanął naprzeciwko Karoliny i patrzył jej prosto w oczy.
Karolina:
Nawet gdyby mieli sobie żyły wypruwać to mnie puszczą do szkoły, do której chodzisz, żeby Ci zrobić na złość. - zaśmiała się, ale kiedy zobaczyła Tomka jej usta zaczęły przypominać cienką kreskę. Nie mogła opanować drżenia rąk. - Mamy o czym? - atmosfera robiła się coraz bardziej napięta.
Tomek:
 Mamy.. – odpowiedział cicho i spojrzał na jej ręce. – To z miłości czy ze strachu? – uśmiechnął się krzywo. Wziął ją za rękę – Przepraszamy na chwilę. – Pociągnął ją w kierunku ławki.
Balbina:
 Oh, jakie to urocze. – skrzywiłam się.
Karolina:
Zostaw mnie, nie chcę z Tobą rozmawiać. Powiedziałam Ci już wszystko. - próbowała się wyrwać. W jej oczach widziałem łzy.
Zosia: Chodź, Balbina pokażesz mi jakiś przystojniaków. - zaśmiała się i pociągnęła moją byłą w kierunku jakiś chłopaków.
Kuba:
Przystojniaków? - zaśmiał się sztucznie. - Odkąd ona interesuje się 'przystojniakami'?
Krystian:
Oj, Kubuś, walcz o nią. Jeszcze masz szansę. - uśmiechnąłem się do niego mimo tego, że w sercu czułem ból. Chciałem go jak najszybciej zapić. Ruszyliśmy w stronę procentów i zaczęliśmy się bawić w swoim męskim towarzystwie.
Tomek:
 Nie histeryzuj. – objął ją i pocałował. – Kocham Cię Karolina i nie chce Cię stracić, rozumiesz?! Nie potrafię udawać że nic nas nie łączyło.. Proszę Cię, z tego co wiem, z tego co wiem będziemy w jednej szkole, nie chce żyć bez Ciebie, nie potrafię..
Balbina:
 Zosia, odkochałaś się? – spytałam zdziwiona. – Nie wierzę w to, Kuba się stara, on chyba naprawdę nie potrafi żyć bez Ciebie. – uśmiechnęłam się. – Trochę Ci zazdroszczę.
Karolina:
Zostaw mnie! - oderwała się od niego. - Dobrze wiemy jak to się skończy. Tak jest dobrze, mamy swoje światy. Teraz Balina nienawidzi się z Krystianem. To nie wyjdzie. Po prostu daj mi spokój.
Zosia:
Po tym co zrobił nie umiem mu zaufać tak naprawdę. Zranił mnie doszczętnie. Teraz chcę poczuć życie, zacząć po swojemu. - uśmiechnęła się lekko. - Jak Ty się czujesz? Niepotrzebnie wyjeżdżałam, nie pomogłam Wojtkowi.
Tomek:
 Nie interesuje mnie Balbina ani Krystian. Oni nami nie rządzą, to nasze życie i nasza miłość. Oni mogli zniszczyć wszystko tylko po to żeby być razem, dlaczego niby my nie możemy?! Kocham Cię, kocham najbardziej na świecie, dla Ciebie jestem w stanie odejść z paczki.. – powiedział.
Balbina:
 Nie mogłaś przewidzieć tego że jestem idiotką. – uśmiechnęłam się. -  Ufałaś mu w gorszych rzeczach, porozmawiaj z nim Zosia, nie zniszcz wielkiej miłości przez kilka nieporozumień. Zaprosiłam tu waszą paczkę bo liczyłam na to że Krystian przynajmniej powie mi głupie siema, ale niestety nawet tego nie potrafi zrobić. – uśmiechnęłam się przez łzy. I zabrałam ze stolika kieliszki z szampanem. Jeden podałam Zosi a drugi wzięłam sama. – Mam nadzieje że będziesz się tutaj dobrze bawić! – stuknęłam w jej kieliszek.
Karolina: Nie jestem taka jak Balbina, nie będę niczego niszczyć dla siebie. Nie chcę być po raz kolejny egoistką. Nie chcę, żebyś odchodził od swojej rodziny. Tak się nie robi. - pokręciła głową.
Zosia:
Kochana, nie jest tak pięknie jak to wygląda. Mało rozmawiamy z Kubą. Nie chcę z nim rozmawiać. Nie jestem na to gotowa. Muszę go widywać to już jest straszne... - skrzywiła się. - Krystiana boli. Nie wiesz jak się zachowuje. Nie wie co zrobił źle. Tęskni za Tobą... - wzięła szampana. - Za chujów? - uśmiechnęła się lekko.
Tomek:
 To pozwól mi udowodnić że dam radę pogodzić życie z Tobą i z Balbiną. Ona nie jest pępkiem świata i od pobytu w szpitalu naprawdę się zmieniła. Powinnaś się już domyślić że zaprosiła Cię tutaj specjalnie dla mnie, żebym mógł z Tobą porozmawiać. Karo, jeśli teraz nam się nie uda, to obiecuję że dam Ci spokój..
Balbina:
 Rozumiem, teraz strasznie żałuję że chciałam zniszczyć wasz związek. Nie wyobrażasz sobie nawet jakiego miał doła jak wyjechałaś.. – powiedziałam przekonującym głosem. – To ja wszystko robię źle, ale nie ważne nie rozkleję się przez faceta. – uśmiechnęłam się. – Zawsze. – zaśmiałam się i upiłam łyk. Piotrek, mój stary znajomy podszedł do nas i ku mojej radości porwał Zosię do tańca.
Karolina: Tęskniłam. - uśmiechnęła się lekko.
Zosia:
Kochana, żyj na przekór facetom! - zaśmiała się i ruszyła z Piotrkiem w pląsy na parkiecie.
Kuba: No świetnie! A teraz tańczy z jakimś debilem! Po prostu mnie zaraz szlak weźmie. - mówił między polewaniem alkoholu.
Bartek:
Idź do niej? - zaśmiał się.
Kuba:
Nie chcę dostać w twarz na oczach tylu ludzi. - skrzywił się.
Krystian:
Jak chcesz, będziesz potem żałował. - byłem lekko upity. To był dopiero początek. Widziałem samotną Balbinę. Wyglądała tak samo pięknie jak wtedy, kiedy widziałem ją po raz pierwszy. Wstałem i do niej podszedłem. - Żaden nie tańczy z królową?
Tomek:
 Ja za Tobą też nawet nie wiesz jak bardzo. – pocałował ją i porwał do tańca.
Balbina:
 Każdy by chciał, ale królowa tańczy tylko z wybranymi. – motylki w moim brzuchu zwariowały, ale nie mogłam poddać się uczuciu.
Karolina: Ja bardziej. - odwzajemniła pocałunek i zaśmiała się dziewczęco.
Krystian:
Biedni faceci, nie wiedzą co tracą. - uśmiechnąłem się lekko.
Balbina:
 Chyba właśnie wiedzą, skoro ustawiają się tutaj w kolejkach. – odpowiedziałam. – Aż tak dużo wypiłeś że zmusiłeś się do wypowiedzenia do mnie jakiegokolwiek słowa? – spytałam z ironicznym uśmiechem.
Krystian: Dobrze wiesz, że w momencie upicia się rozwiązuje mi się język. - zaśmiałem się sztucznie.
Balbina:
 Oh wiem, i wiem też że jutro będziesz tego żałował.
Krystian: Czego? - pocałowałem ją namiętnie. - Tego? Nie będę pamiętał.
Balbina: Spadaj. – odepchnęłam go lekko od siebie. – Zdradziłam Cię, ale mimo to nie pozwolę Ci traktować mnie jak bezmózgą marionetkę.
Krystian: No trudno. Chciałem naprawić. Nie jestem upity. Nie traktuję Cię jak zabawkę, ale to już Twoja decyzja. Cześć. - odszedłem od niej, pożegnałem się z chłopakami i wyszedłem z imprezy.
Balbina:
 Zaczekaj! – pobiegłam za nim, na obcasach! Czy ja muszę się aż tak poświęcać? Złapałam go za rękę. – Powiedziałeś że nie będziesz pamiętał, a to równoznaczne z zabawą. Poza tym, jesteś pijany bo czuć.. ale skoro to już więcej może się nie powtórzyć to chce być nawet tą bezmózgą marionetką. – pocałowałam go.
Krystian: Oj, wariatko! - odwzajemniłem jej pocałunek i zaśmiałem się. - Chodź. - pociągnąłem ją za rękę.
Balbina:
 Gdzie? – spytałam zaciekawiona.
Krystian:
Do mnie. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Ale to moja impreza. – zaśmiałam się.
Krystian:
Wiem. - skrzywiłem się. - Jak chcesz możemy wrócić.
Balbina:
 Jeśli Ty masz tego nie pamiętać to ja też. – uśmiechnęłam się, i wciągnęłam go z powrotem do swojego domu. – Musimy poszukać Tomka i Karoliny.
Krystian:
Po co? - zacząłem się rozglądać.
Balbina:
 Muszą się popisywać. – przeciągnęłam go do siebie i pocałowałam. – Wybaczysz mi kiedyś?
Krystian:
Mmm.. - odwzajemniłem jej pocałunek. - Może już wybaczyłem?
Balbina:
 Wątpię. – skrzywiłam się.
Krystian:
To nie wątp. - klepnąłem ją w tyłek. - Tam są!
Balbina:
 Zboczeniec! – walnęłam go lekko w brzuch i poszłam w ich kierunku. – No to widzę że już państwo są razem? Eh, wszystko dzięki mnie. -  zaśmiałam się ironicznie.
Tomek:
 Skromnością nie grzeszysz, słońce. – zaśmiał się. – Czy Ty mówiłaś, kochanie że oni się nienawidzą? – cmoknął Karolinę.
Karolina:
Nic Tobie nie zawdzięczam. - syknęła. - Mówiłam, ale widocznie Krystiankowi odbiło, albo za dużo wypił.
Krystian:
Jestem trzeźwy jak łza!
Karolina:
Chyba czysty. - zaśmiała się.
Balbina:
 Mam swój honor i nie pozwolę Ci się obrażać na każdym kroku. – odeszłam od nich, i wyszłam na dwór. Automatycznie pobiegła za mną Kinga, i mocno mnie przytuliła.
Kinga:
 Co się dzieje słoneczko? – cmoknęła mnie w czoło.
Balbina:
 Nie chce do końca życia odpowiadać za jeden błąd, przecież on wiedział jaka jestem! – wtuliłam się w nią.
Kinga:
 Już spokojnie, żabko. – pogłaskała mnie po włosach.
Balbina:
 Chce posiedzieć sama, dobrze? – wzięłam butelkę wina i poszłam do altanki. 
Kinga:
 Zajrzę do Ciebie niedługo! – krzyknęła za mną i wróciła w wir zabawy.
Karolina: Leć do niej.
Tomek:
 Nie wybiorę Balbiny po raz kolejny, jest moją młodszą siostrzyczką, ale ma też innych przyjaciół. – odpowiedział. – Chciałbym żebyście się dogadały ale to niestety jest niemożliwe.
Karolina: Nie mówię z sarkazmem ani ironią. Po prostu do niej pójdź. Potrzebuję Cię. - uśmiechnęła się lekko, pocałowała go w policzek i zabrała mnie do naszej paczki.
   Wyszedł z mojego domu i przyszedł do altanki. Zawsze wiedział gdzie mnie szukać. Wiedział że tu spędzam wszystkie złe chwile. Przyszedł i usiadł obok mnie. Objął mnie swoim silnym ramieniem i pocałował w czoło. Siedzieliśmy w milczeniu kilka minut.
Balbina:
 Nie chce żeby wasz związek znowu się przeze mnie rozpadł. – odstawiłam kieliszek i przytuliłam się do mojego przyjaciela. 
Tomek:
 Nie rozpadnie się, Karolina kazała mi tu przyjść. – uśmiechnął się. – Jesteś najważniejsza wiesz?
Balbina:
 Dobrze wiem że nie ja tylko Karolina. – zaśmiałam się. – Ale cieszę się że przynajmniej wam się wszystko ułożyło.
Tomek:
 Tobie też się ułoży! Nie pomyślałbym że kiedykolwiek to ja będę ogarniał Balbinkę. – uśmiechnął się złośliwie.
Balbina:
 Nie pozwalaj sobie! Mnie nikt nie musi ogarniać. – wyswobodziłam się z jego uścisku. Wstałam. – Idę się dobrze bawić! – pokazałam mu język. – Mojego kamiennego serca przecież nie da się złamać! – powiedziałam stanowczo i weszłam do środka. Zmarzłam. Na dworze było bardzo zimno. Znalazłam Marcina, Kingę i Mańkę. Dołączyłam do nich. Impreza właśnie na dobre się rozpoczęła. Znajomy DJ puszczał co raz lepsze kawałki. Zaczynało być miło. Alkohol uderzał do głów wielu, ja nie mogłam upić się aż tak, musiałam panować nad sytuacją. Po godzinie nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Usiadłam na kanapie i obserwowałam moich byłych facetów, Tomka, Karolinę. Cieszy mnie że ta dwójka w końcu powrotem się zeszła, na swój sposób są uroczy. W drzwiach mojego domu stanęła Kamila. Pięknie opalona ze swoim uroczym uśmiechem. Jej spojrzenie od razu powędrowało w stronę paczki mojego byłego. Już wiedziała że nie jesteśmy razem, teraz mogła to wykorzystać w końcu Krystian to jej wielka, niespełniona miłość. Przywitała się ze wszystkimi, aż w końcu przysiadła się do mnie.
Kamila:
 Nareszcie! – przytuliła mnie mocno. – Ale się za Tobą stęskniłam. – uśmiechnęła się.
Balbina:
 Ja za Tobą też skarbie. – odwzajemniłam uśmiech. 
Kamila:
 Co on tu robi skoro nie jesteście razem? – spytała patrząc w kierunku Krystiana.
Balbina:
 Może czeka na Ciebie. – powiedziałam sztucznie się uśmiechając. 
Kamila:
 Kocham Cię! – uśmiechnęła się, wstała z kanapy, poprawiła sukienkę i poszła do paczki Krystiana. – Cześć, nie spodziewałam się was tutaj.
Krystian:
O cześć, Kamila. - uśmiechnąłem się szeroko. Wiedziałem już, jak mogę zrobić na złość Balbinie. - Wróciłaś już z wakacji?
Kamila:
 Hmm.. – spojrzała na zegarek. – jakąś godzinę temu. – uśmiechnęła się uroczo. – a wy misiaczki znowu razem? – spytała Karolinę i Tomka.
Tomek:
 Jak widzisz. – odpowiedział jej szorstko.
Krystian:
Gdzie byłaś? - z mojej twarzy nie schodził uśmiech skierowany tylko do niej.
Karolina:
Tak jakoś wyszło. - uśmiechnęła się do Kamili.
Kamila:
 We Włoszech. – z jej twarzy nie schodził uśmiech. A mi było tak strasznie źle. Moja przyjaciółka i mój facet wpatrzony w nią jak w obrazek.
Krystian:
Co tam takiego ciekawego robiłaś? - zapytałem udając zaciekawienie.
Kamila:
 To co wszyscy robią we Włoszech. – uśmiechnęłam się. – A! Zapomniałam, mam w domu Twoją bluzę bo Balbiś ją kiedyś zostawiła...
Krystian:
Kiedyś po nią wpadnę jak nie masz nic przeciwko. - odwzajemniłem uśmiech. - Zatańczymy?
Kamila:
 Nie mam. – uśmiechnęła się zaczepnie. – Jasne!
Krystian:
To chodź! - zaciągnąłem ją w wir tańczących osób.
   Wpatrywałam się w każdy ich krok. Każdy uśmiech. Każde muśnięcie ciał. Byli tak zupełnie różni, a jednocześnie tak bardzo podobni. Wpatrywali się w siebie jakby byli przeznaczenie sobie już od dawna. A co ze mną? Tak łatwo o mnie zapomniał? Moja przyjaciółka zajęła moje miejsce przy jego boku? Teraz to ona będzie zabierała Julkę na spacery? To ona od dzisiaj będzie chodziła w jego bluzach? To jej usta będzie całował? Kochanie, tak się nie robi..

Kamila:
 Balbina jest wściekła. – wyszeptała mu do ucha. – Mam nadzieje że nie o to Ci chodziło. 
Krystian:
Oczywiście, że nie. - uśmiechnąłem się. - Nie mogę zatańczyć z dziewczyną? To już jest zabronione? Poza tym to ona mnie zdradziła, nie ja ją.
Kamila:
 Możesz. – uśmiechnęła się do niego. – Wiem wszystko, byłyśmy w kontakcie. Lubię Cię i mam nadzieje że w końcu o niej zapomnisz, za słaby jesteś dla Balbiny.
   Wstałam z kanapy na której piłam z dwójką swoich byłych. Tak, byłych. To Ci faceci którzy szanują dziewczynę nawet po rozstaniu. 

Balbina:
 Chodź. – powiedziałam podchodząc do Wojtka i ciągnąc go za rękę w kierunku tańczących. – Dużo wypiłeś?
Krystian:
Za słaby? - zaśmiałem się. - Raczej ona jest za bardzo przekonana o swojej wyższości jak dla mnie.
   Zobaczyłem jak Balbina rozmawia z Wojtkiem i kierują się na parkiet. Krew mi się zagotowała!

Wojtek:
Trochę, a co? - uśmiechnął się.
Kamila:
 To jedno i to samo? Po prostu odpuść sobie, bo wykończy Cię jak Wojtka. – uśmiechnęła się przyjaźnie.
Balbina:
 Nie lubię wykorzystywać pijanych facetów. – zaśmiałam się, patrząc na Krystiana triumfującym wzrokiem.
Krystian:
Odpuściłem ją sobie. - posłałem Balbinie mordercze spojrzenie i pocałowałem jej przyjaciółkę.
Wojtek:
Czyli jestem wykorzystywany? - skrzywił się.
Kamila:
 Co to było? – zaśmiała się.
   Całowali się. Jego usta, które były zarezerwowane dla mnie dotykały jej.

Balbina:
 Nie o to mi chodziło. – zawiesiłam mu ręce na szyi. – Nie umiem Cię wykorzystać w zły sposób, jesteś zbyt ważny. – uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w nos.
Krystian:
Pocałunek? - uśmiechnąłem się i odgarnąłem kosmyk włosów z jej policzka.
Wojtek:
Widzę co się dzieję. - spojrzał na mnie i Kamilę. - Jak chcesz mogę Ci pomóc. - lekko się uśmiechnął.
Kamila:
 Czyli robisz jej na złość, nie ściemniaj. – uśmiechnęła się i tym razem to ona pocałowała jego. – Możemy się pobawić. – zaśmiała się.
Balbina:
 Wiem że możesz, ale jeszcze nie teraz, bądźmy tylko dobrymi kumplami, okej? – uśmiechnęłam się na samą myśl o zemście.  
Krystian:
Dzięki, spadasz mi z nieba gwiazdeczko. - zaśmiałem się i złapałem ją za tyłek przy czym odwzajemniałem namiętny pocałunek.
Wojtek: Się robi. - uśmiechnął się. - W co wy gracie?
Kamila:
 Wiem że mam zajebistą dupę. – powiedziała naprawdę szczęśliwa, dla niego to zabawa, dla niej jedna z niewielu szczęśliwych chwil.
Balbina:
 Ja w nic. To on. Lubię Cię, kocham właściwie. – mówiłam co raz bardziej dumna z siebie. – Twój przyjaciel jest żałosny. – zaśmiałam się widząc jego rękę na pośladkach Kamili.
Krystian:
Mrrr, cała jesteś zajebista. - zamruczałem jej do ucha przy okazji lekko je gryząc.
Wojtek:
Kocha Jego. Nie mnie, kochana.
Kamila:
 Ałć! – zaśmiała się i przygryzła wargę.
Balbina:
 Zamknij się. Uważasz że spałabym z Tobą gdybym go kochała?
Krystian:
Może mój pocałunek ostudzi ból. - zaśmiałem się i po raz kolejny ją pocałowałem.
Wojtek:
Nie tak ostro. Wiem, że do siebie nie wrócimy.
Kamila:
 Lecznicze usta zawsze spoko. – uśmiechnęłam się.
Balbina:
 Dlaczego nie? – spytałam zdziwiona.
Krystian:
Wiedziałem!
Wojtek:
Do tej samej rzeki dwa razy się nie wchodzi? - powiedział zdziwiony. - Myślałem, że nie chcesz...
Kamila:
 Może wycieczka na górę? – wyszeptała mu do ucha i pocałowała w szyję, patrząc na mnie szczęśliwym wzrokiem.
Balbina:
 My już do niej drugi raz weszliśmy.. Chcę, ale jeszcze nie teraz.
Krystian:
Ciekawie brzmi... - uśmiechnąłem się pod nosem. - Chętnie.
Wojtek: Okej? - gubił się w tym wszystkim.   Wzięła go za rękę i zaprowadziła do sypialni dla gości.
Kamila:
 Nie jestem aż tak doświadczona. – pocałowała go, popchnęła na łóżko i usiadła na nim. – Ale postaram się. – uśmiechnęła się i pozbawiała go garderoby kawałek po kawałku. 
Balbina:
 Nie chce głupich gadek że robię Krystianowi na złość. Chce być z Tobą, ale nie chce zemsty, chociaż może zemsta będzie łatwiejsza i mniej toksyczna dla Ciebie i dla mnie?
Krystian:
Hmm, przepraszam Cię. - zdjąłem ją delikatnie z siebie. - Nie wykorzystuję kobiet. Fajna jesteś. - wstałem, ubrałem się i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do drzwi wyjściowych i pewnym krokiem opuściłem imprezę. Wiedziałem, że to już definitywny koniec. Już nigdy moja noga nie stanie w tym miejscu.
Wojtek:
Nie możecie pogadać?
   Kamila i jej szlachecka duma pozostała sama. Zemści się?

Balbina:
 On nie chce ze mną rozmawiać, a Ty mnie znasz i wiesz że nie będę walczyła o faceta. To wy walczycie o mnie. – zaśmiałam się.
Wojtek: Wiem, wiem. - uśmiechnął się. - Chociaż zaskoczyłaś mnie swoim wyznaniem, że chcesz do mnie wrócić...
Balbina:
 Jak się postarasz. – uśmiechnęłam się. – Jeśli nie, to mam jeszcze Kubę. – cmoknęłam go lekko. – Zobaczymy się dopiero w szkole, za pewne. – zostawiłam go i wyszłam z domu. Na schodach siedziała Kamila.
Kamila:
 On kocha tylko Ciebie.. – powiedziała kiedy kątem oka zobaczyła kto za nią stoi. – Nie chciał nawet się ze mną przespać, pogadaj z nim Balbina, z Wojtkiem nie będziesz miała aż tak dobrze. 
Balbina:
 Daj spokój.. Wojtek się zmienił, a ja nie przestałam go kochać. – zgarnęłam ze stolika przy drzwiach butelkę najdroższego wina i wyszłam z podwórka. Szłam myśląc o wszystkim co się dzisiaj stało. Może naprawdę powinnam z nim porozmawiać. Poszłam do jego domu, z nadzieją że nie obudzę Julki ani jego rodziców. Właśnie, przecież nie zadzwonię dzwonkiem o pierwszej w nocy. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Krystiana. Liczyłam sygnały i czekałam aż odbierze.  
   Wróciłem do domu na piechotę. Noc była piękna. Trochę zimna, ale piękna. Gwiazdy migotały na ciemnym niebie, księżyc w pełni ukazał cały swój urok. Nie byłem aż tak pijany. Tęskniłem. Za przeszłością, która była taka cudowna. Za Balbiną, którą kochałem. Wiedziałem, że to koniec, ale moje serce jeszcze nie chciało tego uznać i zaakceptować.
Cicho otworzyłem drzwi do mojego domu i wszedłem do niego. Rozebrałem się i poszedłem na górę do swojego pokoju. Z szafki wyjąłem jakąś tanią wódkę i skierowałem się z nią na balkon. Siadłem i popijając prosto z butelki wspominałem całe wakacje.
   Nagle poczułem wibrację w kieszeni. Wyjąłem telefon i zobaczyłem, że dzwoni Balbina. Myślałem, że pewnie wkurzyła się, że poszedłem bez pożegnania. W końcu odebrałem.

Krystian:
Słucham?
Balbina:
 Sezamie otwórz się. – zaśmiałam się. – Stoję pod Twoimi drzwiami z najdroższym i najstarszym winem jakie miałam w domu, otwórz mi drzwi łaskawie. – uśmiechnęłam się sama do siebie i rozłączyłam się.
   Cholernie się zdziwiłem. Zszedłem szybko na dół i otworzyłem jej cicho drzwi.

Krystian:
Chyba za dużo wypiłaś. - zaśmiałem się.

Balbina:
 Możliwe. – weszłam do środka ocierając się o niego w drzwiach. – Chociaż gdybym była pijana, to zadzwoniłabym dzwonkiem. – zaśmiałam się, zdjęłam buty i po cichu skierowałam się do jego pokoju.
Krystian: Wszyscy tak mówią. - poszedłem za nią.
Balbina:
 Nie zapominaj że mnie zapraszałeś! – wyszłam na balkon. – No, no widzę że robisz mi konkurencję.
Krystian:
Nie zapominam. - zaśmiałem się. - Oczywiście. Impreza w stylu Krystiana Chmielewskiego.
Balbina:
 Krystiana, który nie chciał się przespać z moją przyjaciółką. – usiadłam na krześle.
Krystian:
No popatrz. - oparłem się o barierkę. - Zaskoczona?
Balbina:
 Trochę. – spojrzałam na niego. – Żałosne to było. – zaśmiałam się.
Krystian:
Tylko po to tu przyszłaś?
Balbina:
 Po co? – spytałam zdziwiona.
Krystian:
Żeby powiedzieć jaki jestem żałosny? - odwróciłem się w jej stronę. - Balbina nie mam zamiaru grać z Tobą w żadne gierki. Nie bawi mnie to.
Balbina:
 Przyszłam z potrzeby serca, którego nie mam ale ten nieistotny fakt pomińmy. Tą grę zacząłeś Ty, ale mi też się nie chce z Tobą bawić. – zaśmiałam się. – Są ciekawsze rzeczy. – wstałam i podeszłam do niego. – Chce tylko wiedzieć czy zapominamy o sobie, czy jednak coś nas jeszcze będzie łączyło.. kiedyś.
Krystian:
Zależy jaką będziemy mieć potrzebę serc, których nie mamy.
Balbina:
 Nieskazitelny chłopiec bez serca? – spytałam z ironicznym uśmiechem. – No to jaką potrzebę ma to Twoje serce? – spytałam i pocałowałam go lekko - Bo moje jakoś nie chce sobie odpuścić.
Krystian:
Kto powiedział, że nieskazitelny? - odwzajemniłem pocałunek. - Moje też nie. Tęskni.
Balbina:
 Pamiętam jak w szpitalu powiedziałeś że jestem królową całego Ciebie. – uśmiechnęłam się. – Radzisz sobie beze mnie całkiem dobrze.
Krystian:
Nie kłamałem. Staram się. - pokazałem jej język.
Balbina:
 A ja powiedziałam Twojej mamie że już nigdy tu nie przyjdę. – ugryzłam go w język. – Nie pokazuj, kochanie. – zaśmiałam się.
Krystian:
Widziałem jak rozmawiałyście. - skrzywiłem się. - Ałaa! - zaśmiałem się i pocałowałem ją.
Balbina:
 Wiem, specjalnie to zrobiłam. – uśmiechnęłam się triumfalnie.
Krystian:
Niedobra z Ciebie kobieta! - zaśmiałem się.
Balbina:
 To Cię tak do mnie ciągnie. – uśmiechnęłam się. Wyjęłam telefon i napisałam do Marcina smsa Pilnujcie mi domu, prędko nie wrócę. :) Momentalnie mi odpisał Niezobowiązujący seks? Jestem dumny siostra! :D Ogarniemy dom. ;) uśmiechnęłam się i schowałam telefon. Usiadłam  z powrotem i wzięłam jego butelkę do ręki. – Co Ty pijesz, dziecko?!
Krystian:
Trunki, które nie wyszczuplają mojej kieszeni. - zaśmiałem się i siadłem na barierce.
Balbina:
 Gdzie Ty chodzisz do szkoły? – spytałam zmieniając temat na poważniejszy.
Krystian:
Będziemy gadać o szkole? Oszalałaś? - dalej się śmiałem. - Do tej samej, do której będziesz chodzić Ty.
Balbina:
 Żartujesz sobie prawda? – spojrzałam na niego. – A o czym innym chcesz ze mną rozmawiać? – spytałam ze złośliwym uśmieszkiem.
Krystian:
Nie żartuję sobie. - pokazałem jej język. - Nie musimy rozmawiać.
Balbina:
 Ona wyszczupla Twoją kieszeń.. Co Ty chcesz ze mną robić?! – zaczęłam się śmiać.
Krystian:
Ty się skarbie o moją kieszeń nie martw. Chodzę do niej już rok. - zeskoczyłem z barierki i do niej podszedłem. - Hmm, liczyć gwiazdy a co Ty myślałaś?
Balbina:
 Aż taki Romeo z Ciebie? Jak mnie weźmiesz na kolana to mogę Ci dać usiąść. – wyszczerzyłam ząbki.
Krystian:
Okej. - podniosłem ją z krzesła, siadłem i posadziłem sobie ją na kolanach.
Balbina:
 Zaraz wrócę. – cmoknęłam go w nos i poszłam do jego pokoju. Otworzyłam szafę i rozpoczęłam poszukiwania ciepłej bluzy bo na dworze robiło się co raz chłodniej.
Krystian:
Kobiety... - zaśmiałem się pod nosem.
   Założyłam sobie jaskrawą, żółtą bluzę, którą znalazłam w jego szafie. Wróciłam na balkon, usiadłam na jego kolanach i wtuliłam się w niego. 

Balbina:
 Chodzisz w tym? – zaśmiałam się.
Krystian:
Oczywiście, że tak!
Balbina:
 Eh, Twoja fioletowa jest u Kamili.. Oddam Ci ją w szkole. – pokazałam mu język - a teraz wezmę tą. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Słyszałem, możesz sobie ją zatrzymać. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta.
Balbina:
 To ja muszę dać Ci coś swojego. – odwzajemniłam pocałunek. – Nie jest Ci zimno? -  Spojrzałam na krótki rękaw jego koszuli.
Krystian:
Nie jest, ale chodźmy do mnie, bo nie chcę, żebyś zmarła. Ta bluza jest cienka. - wstałem z nią na rękach i wszedłem do swojego pokoju. Kopnąłem drzwi balkonowe i położyłem ją na łóżku.
Balbina:
 Śpię tutaj! –zaśmiałam się. – A rano zrobisz mi śniadanie do łóżka.
Krystian:
Oczywiście. - uśmiechnąłem się, zdjąłem buty i położyłem obok niej.
Balbina:
 Dobra, ja Tobie. – skrzywiłam się. – W końcu muszę się jakoś wkupić w Twoje łaski od nowa. – pocałowałam go i rozpinałam powoli guziki jego koszuli. – Nie jestem pijana.
Krystian:
Ja zrobię. Bez obrazy, ale śmiem wątpić, że umiesz gotować. - zaśmiałem się cicho. - Też nie jestem pijany. - zacząłem ją całować i błądzić rękoma po jej ciele.
Balbina:
 Troszkę umiem. – Poddałam się chwili. Chciałam tego. Chciałam po raz kolejny uzyskać dowód jego miłości. Chciałam żeby pokazał mi swoją miłość. Żeby mnie pożądał. Pragnął z każdą sekundą co raz bardziej. Pozbyliśmy się swoich ubrań. Pożądanie wzięło górę nad rozumem. Nie myśleliśmy o tym że nie jesteśmy sami, że w każdej chwili jego rodzice mogą chcieć sprawdzić czy ich synek wrócił już do domu, a wtedy co? Zobaczą go uprawiającego seks z byłą dziewczyną. Właściwie cała ta sytuacja była komiczna. Najpierw robił mi na złość i prawie wylądował w łóżku z moją przyjaciółką, ja obściskiwałam się z Wojtkiem, mówiąc mu o swoich uczuciach, a teraz leżymy tu razem błądząc palcami po swoim ciele. Kiedy podniecenie zaczęło opadać leżałam wtulona w jego ramiona. W tym miejscu czułam się bezpieczna. Tutaj chciałam być już zawsze. Z nim. Uśmiechnęłam się do miłości mojego życia. Cieszę się że postanowiłam zawalczyć, że przyszłam. 

Strój Balbiny.