niedziela, 11 marca 2012

Rozdział XXII

Wiesz jak to jest Ty też myślałaś że już amen, dwie proste równoległe na samotność skazane. / Pih - Prawdziwy romans
   Obudziłam się i spojrzałam na mężczyznę mojego życia. Wyswobodziłam się delikatnie z jego uścisku i cmoknęłam go w ramię. Założyłam swoją skromną bieliznę, jego koszulę która wyglądała na mnie jak sukienka i zeszłam cicho do kuchni. Nie chciałam obudzić jego rodziców. Zajrzałam do lodówki w której było mnóstwo rzeczy, a ja nie wiedziałam co połączyć z czym. Marzena uczyła mnie kiedyś smażyć naleśniki i omlety, tylko jak robiło się które, pomyślmy..
Tata:
Dzień Dobry, nie poznałem jeszcze nowego lokatora? - stał oparty o futrynę drzwi i mówił wesoło.
Balbina:
 Dzień dobry, ups. – uśmiechnęłam się i zapięłam koszulę na kilka guzików. – Balbina. – podałam mu rękę. – Pomoże mi pan?
Tata:
Grzesiek, tata Krystiana. - ścisnął lekko jej dłoń. - A w czym?
Balbina:
 Nigdy nie robiłam śniadania, no oprócz płatków z mlekiem. – podrapałam się po głowie.
Tata:
Śniadanie do łóżka dla mojego synka? - zamyślił się. - To zróbmy jego ulubione naleśniki z nutellą! - zaśmiał się.
Balbina:
 Dziękuję panu, bardzo, bardzo! – uśmiechnęłam się szeroko. – A umie pan?
Tata:
Oczywiście! Jestem naleśnikowym mistrzem! - po tych słowach wziął się do roboty. Razem z Balbiną zaczęli współpracować przy tym jakże ważnym dziele.
   Śmiałam się w kuchni z ojcem Krystiana. Brudziliśmy sobie nosy czekoladą i bawiliśmy się w najlepsze, kiedy wszystko było już gotowe i czekałam aż zagotuje się woda na kawę, usiadłam zmęczona i ucieszona na szafce.

Balbina:
 Mam nadzieje że będzie mu smakować. – uśmiechnęłam się.
Tata:
Na pewno mu będzie smakowało. - puścił jej oko. - Danie utworzone prosto z serca?
Balbina:
 Z pana serca. – zaśmiałam się, zeskoczyłam z szafki i wlałam wodę do kubków. – Z serca było co innego. – uśmiechnęłam się.
Tata:
Oj tam, Krystian nie musi o tym wiedzieć. - uśmiechnął się. - Tak, domyślam się co. Nie chcę być na razie dziadkiem jakby co! Jestem jeszcze młody i piękny! - zaśmiał się.
Balbina:
 I tak nie uwierzy że to ja. – postawiłam talerze z naleśnikami na tacy, a obok nich dwa kubki z kawą. – Niech się pan nie martwi. – zaśmiałam się. – Dziękuję. – cmoknęłam go w polik i poszłam na górę. Krystian smacznie sobie spał. Postawiłam tacę na szafce nocnej, usiadłam na łóżku i pocałowałam go delikatnie.
   Obudziłem się, gdy Balbina pocałowała mnie w usta. Zdecydowanie cudowna pobudka.

Krystian:
Cześć księżniczko!
Balbina:
 Cześć żabo. – uśmiechnęłam się. – Mam coś! – wzięłam z szafki tacę i postawiłam obok niego. – Nie wierzyłeś we mnie!
Krystian:
O, popatrz. Sama to zrobiłaś? - zaśmiałem się. - Śniadanie do łóżka, no, no. - pocałowałem ją w nos.
Balbina:
 Ale we mnie wierzysz. – uśmiechnęłam się. – Sama samiutka!
Krystian:
Jestem dumny. - zaśmiałem się i pocałowałem ją namiętnie w usta.
Balbina:
 Mam nadzieję! – odwzajemniłam pocałunek. – Twój tata nie chce być dziadkiem. – zaśmiałam się.
Krystian:
O matko, rozmawiałaś z nim! - skrzywiłem się.
Balbina:
 No! Jest super! – uśmiechnęłam się, wzięłam kubek z kawą i wypiłam łyk.
Krystian: No zobaczymy czy dobre. - zaśmiałem się, wziąłem jednego naleśnika i połknąłem w całości. - Mmm, niebo w gębie!
Balbina:
 Ej, dlaczego nie chciałeś żebym rozmawiała z Twoim tatą?! – cmoknęłam go w czekoladowe usta i wzięłam talerz ze swoimi naleśnikami.
Krystian:
Nie, że nie chciałem, tylko on czasami ma dziwne teksty. - uśmiechnąłem się. - Czuję jaki jestem brudny!
Balbina:
 Jestem zauroczona Twoim tatusiem. – uśmiechnęłam się. – Podobny do mojego w sumie. Czym się Twój tata zajmuje? – ukroiłam kawałek naleśnika i włożyłam do buzi. – Czekoladowy! – zaśmiałam się.
Krystian:
Mam nadzieję, że nie bardziej niż mą! - zaśmiałem się. - Hmm, ma małą firmę, jest architektem.
Balbina:
 Nigdy, nikim bardziej niż Tobą. – odstawiłam talerz i kubek na tacę, usiadłam obok niego, pocałowałam go i przytuliłam się do niego. – Też kiedyś chciałam być architektem.
Krystian:
Masz szczęście. - odwzajemniłem jej pocałunek i objąłem ją mocno. - A teraz? Kim chcesz być?
Balbina:
 Niby jestem w tej klasie teatralnej, ale nie wiem czy to na pewno chce robić. Może dziennikarstwo, albo pójdę na ASP, a Ty?
Krystian:
Ambicje rodziców, czyli medycyna. - skrzywiłem się.
Balbina:
 Nie żartuj sobie! – zaśmiałam się. – Poważnie pytam.
Krystian:
A ja odpowiadam? - pokazałem jej język.
Balbina:
 Ty lekarzem?! – zdziwiłam się i zaczęłam śmiać. – uroczo. – cmoknęłam go. – Najadłeś się już brzydalu?
Krystian:
Oczywiście, że tak. Ginekologiem! - zacząłem się śmiać razem z nią. - Nie jestem brzydalem tylko uroczym chłoptasiem.
Balbina:
 Zapomnij! Nie będziesz oglądał innych dziewczyn! – wrzasnęłam.
Krystian:
Żartowałem! - nie mogłem przestać się śmiać.
Balbina: Mam nadzieje! – uśmiechnęłam się i cmoknęłam. – Muszę wracać. – skrzywiłam się.
Krystian:
Już? - zrobiłem smutną minę.
Balbina:
 Mam przeleżeć cały dzień w Twoim łóżku? – zaśmiałam się.
Krystian:
Dokładnie! Najlepsze wyjście. - pocałowałem ją namiętnie.
   Odwzajemniłam pocałunek i uśmiechnęłam się.

Balbina:
 I co my takiego będziemy robić? - wyszczerzyłam uroczo ząbki.
Krystian:
A zobaczy się. - uśmiechnąłem się i pstryknąłem ją w nos.
Balbina:
 Zmarnowaliśmy sobie tydzień wakacji..
Krystian:
To nadróbmy to w jeden dzień? - zaśmiałem się. - Leć do domu przebierz się, przyjdę po Ciebie. Zabiorę Cię w wspaniałe miejsce. Może uda się to naprawić. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 A gdzie mnie zabierzesz? – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Zobaczysz! - pocałowałem ją.
Balbina:
 Nie wiem w co mam się ubrać! – skrzywiłam się, wstałam, zdjęłam z siebie jego koszulę i założyłam sukienkę. Tak cudownie czułam się mając go obok, ale bałam się że za chwilę może się to skończyć po raz kolejny. Miłość boli za bardzo, szczególnie wtedy kiedy znajdziemy się na zakręcie.
Krystian:
Zwyczajnie. Dla mnie nie musisz się stroić. Dla mnie nie jest ważny ubiór. - uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę. - Podobasz mi się właśnie taka. Rozczochrana, w rozmazanym makijażu po wczorajszej imprezie i w pomiętej sukience.
Balbina:
 Właśnie makijaż! Zaprowadź mnie do łazienki! – zaśmiałam się.
Krystian:
Jak małą dziewczynkę? - wstałem z łóżka, założyłem spodnie i koszulkę.
Balbina:
 Nie wiem gdzie masz łazienkę, głupku? – śmiałam się dalej. – Bez tej koszulki bardziej cię kocham. – cmoknęłam go i wyszłam z pokoju.
Krystian:
Wiesz co! - poszedłem za nią. - Te drzwi. - pokazałem jej.
Balbina:
 Mógłbyś mi jeszcze zmyć to świństwo, ale stałeś się mniej czuły, więc poradzę sobie sama. – uśmiechnęłam się i weszłam w drzwi które mi wskazał. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoją twarz zastanawiając się nad tym którego z nich łatwiej mi zranić, co do miłości na razie niestety nie byłam pewna. Kochałam obu, Krystiana troszeczkę bardziej, dlatego powinnam być z nim? A Wojtek? Uda nam się być przyjaciółmi? Wpatrywałam się w siebie i zmywałam makijaż z twarzy, nie wiedziałam co robić, nie chciałam zanudzać moich przyjaciół tak błahymi sprawami, dlatego starałam poradzić sobie sama ze swoim kochliwym sercem, które do tej pory kochało tylko dwa razy, o dwa razy za dużo.
   Poszedłem do swojego pokoju i z braku zajęcia zacząłem ścielić łóżko. To nie był sen. Ona tu była cały czas. Wszystko mogło się naprawić, nic nie było na straconej pozycji. Powoli ją odzyskiwałem. To było piękne.
   Wyszłam z łazienki pod którą spotkałam mamę Krystiana i Julkę. 

Balbina:
 Dzień dobry. – uśmiechnęłam się. – Cześć księżniczko. – wzięłam Julkę z podłogi na ręce. – Dasz Balbince buziaka?
Mama:
Cześć Balbinko, a mówiłaś, że do nas już nie wpadniesz? - uśmiechnęła się.
Julka:
Tjak! - zaczęła klaskać w ręce i pocałowała Balbinę w policzek.
Balbina:
 Wszystko się zmieniło. – uśmiechnęłam się. – Ale już uciekam.
Mama:
Tak szybko? Mój mąż mówił, że rano przyszłaś.
Balbina:
 Właściwie to tu nocowałam.. – uśmiechnęłam się lekko.
Mama:
No tak, to już wiem, czemu miał taką tajemniczą minę. - zaśmiała się.
Balbina:
 Nie będzie pani babcią. – uśmiechnęłam się. – Idziesz ze mną do braciszka? – cmoknęłam Julkę w czoło.
Mama:
Fajnie by było być babcią. - zaśmiała się.
Julka:
Tjak, loć! - klaskała w rączki.
Balbina:
 Może kiedyś. – zawtórowałam jej śmiechem. – To chodź słoneczko, idziemy do tego brzydala. – poszłam z Julką do pokoju jej brata. – Przyszłyśmy obie. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
No nie, dorwały Cię! - zaśmiałem się. - Co za babsztyle!
Julka:
Tji babjtil! - zaśmiała się słodko.
Balbina:
 To ja ukradłam tą najpiękniejszą na świecie księżniczkę. – przytuliłam ją mocno. – Ale muszę iść się przebrać. – skrzywiłam się i posadziłam małą na łóżku. 
Krystian: Wcale nie musisz. - pokazałem jej język.
Balbina:
 Chyba zgłupiałeś! – oburzyłam się. – Królowa nie chodzi dwa dni w tych samych ubraniach! Chyba muszę przynieść do Ciebie trochę swoich ubrań. – zaśmiałam się.
Krystian:
Chodź do mnie królowo. - podszedłem do niej i przyciągnąłem ją do siebie. - Dla mnie możesz chodzić nawet bez ubrań. - pocałowałem ją w usta.
Balbina:
 Nie przy dziecku. – ugryzłam go w ucho. – Wolałbyś żebym chodziła bez ubrań. – zaśmiałam się. – Ale nie ma tak dobrze! Chociaż.. chętnie poleżałabym jednak bez tych ubrań. – ugryzłam go w szyję. – Pa Juleczka! – pomachałam jej, cmoknęłam go i zeszłam na dół.
Krystian:
Wpadnę po Ciebie za jakieś dwie godziny, okej? - poszedłem za nią.
Balbina:
 Okej, okej. – uśmiechnęłam się i włożyłam szpilki na nogi. – Trampki czy szpilki mam założyć?
Krystian:
Zdecydowanie trampki. - zaśmiałem się.
Balbina:
 Oka. – pocałowałam go – Do widzenia! – krzyknęłam i wyszłam z jego domu. Poszłam do domu, wykąpałam się i nasmarowałam tuzinem balsamów i kremów. Założyłam bieliznę i szlafrok, przygotowałam ubrania które założę, położyłam się na łóżku z laptopem i gorącą czekoladą zrobioną przez moją ukochaną służącą. O dziwo, kiedy wróciłam do domu po imprezie i moich znajomych nie było już śladu. Włączyłam gg, weszłam na facebooka żeby ogarnąć wrażenia moich znajomych po imprezie i zalogowałam się na moblo żeby poinformować moich internetowych znajomych o moim nowym-starym szczęściu. Leżałam i uśmiechałam się do siebie aż w dolnym rogu ekranu zobaczyłam napis Wojtek jest dostępny.
   Zastanawiałem się, gdzie zabiorę Balbinę. W końcu postanowiłem. Miałem nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne i spodoba się jej to co dla niej przygotowałem. Uśmiechnąłem się na myśl o niej i wziąłem się do roboty. Miałem mało czasu.

Balbiś:
 Cześć bejbas. :*  – wystukałam na klawiaturze w okienku wiadomości do Wojtka i pełna obaw wcisnęłam ‘enter’.
Wojtek:
Gdzieś Ty się podziała? Nie było Cię na imprezie.
Balbiś:
 Tęskniłeś? :D
Wojtek:
Oczywiście, że tak! :P
Balbiś:
 Chyba jestem suką.
Wojtek:
?
Balbiś:
 Przespałam się z Krystianem, a tak właściwie to nie wiem czy tego chciałam. Nie, chciałam. Ale nawet kiedy jestem z nim, nie potrafię pozbyć się Ciebie.
Wojtek:
No więc szczęścia z Krystianem. :)
Balbiś:
 Tego się mogłam spodziewać. Siema! – napisałam i położyłam się obok laptopa, zanurzając się w swoich myślach.
Wojtek:
Nara. - jego twarde serce zaczęło się powoli rozkruszać.
   Wiedziałam że to jeszcze nie koniec moich odwiecznych wyborów pomiędzy jednym a drugim. Dalej będę musiała całować jednego mając w myślach drugiego i tak na odwrót. Byłam szczęśliwa, ale chciałam być szczęśliwsza. Chciałam mieć tego jedynego, a nie tych dwóch. Ciężko mi, ale wiem że ludzie mają sto razy gorsze problemy niż moje miłosne rozterki. Wyłączyłam laptopa, wypiłam czekoladę i ubrałam się w przygotowany wcześniej zestaw. Zeszłam na dół, usiadłam na kanapie i czekałam na mojego księcia z bajki.
   Załatwiłem wszytko i ruszyłem w stronę domu Balbiny. Miałem nadzieję, że ten dzień, wieczór i noc będą wyjątkowe i niezapomniane. Nie mogłem się doczekać jej reakcji.
   W końcu doszedłem i zadzwoniłem dzwonkiem w ręku trzymając bukiet czerwonych róż.

Balbina:
 To do mnie! – krzyknęłam i poszłam do drzwi. Założyłam buty i przełożyłam torebkę przez ramię. Nacisnęłam na klamkę od drzwi i otworzyłam je. Kiedy zobaczyłam mojego starego-nowego faceta uśmiechnęłam się. – No nareszcie!
Krystian:
Piękna jak zwykle. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. - To dla Ciebie. - podałem jej bukiet kwiatów.
Balbina:
 Piękne, dziękuję. – wzięłam kwiaty od niego i cmoknęłam go lekko w usta. – Marzena!
Marzena:
 Tak panienko? – powiedziała, przychodząc do drzwi.
Balbina:
 Wstaw je do wazonu i zanieś do mojego pokoju. – uśmiechnęłam się do niej i dałam jej bukiet.
Marzena:
 Oczywiście. – odwzajemniała uśmiech i odeszła z bukietem w głąb domu.
K
rystian: Gotowa? Idziemy? - nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Balbina:
 Gotowa. – wyszłam na zewnątrz i zamknęłam drzwi. – A gdzie mnie zabierzesz? – wzięłam go za rękę.
Krystian:
Zobaczysz. - uśmiechnąłem się tajemniczo. Przed jej domem stały dwa rowery, które przyprowadziłem razem ze sobą.
Balbina:
 Rowery? – zaśmiałam się i zbiegłam ze schodów.
Krystian:
W końcu trzeba rozprostować kości przed wyczerpującym w-fem! - zaśmiałem się i ruszyłem za nią.
Balbina:
 Nie mam z tym problemu kochanie, biegam codziennie rano z Marcinem i Kingą. – pokazałam mu język i wybrałam sobie fioletowy rower.
Krystian:
No to sobie będę podziwiał Twoją formę. - wsiadłem na mój rower.
Balbina:
 A jest co! – zaśmiałam się i poszłam w jego ślady. – No to musisz jechać pierwszy, nie będziesz mógł patrzeć na mój seksowny tyłeczek. – uśmiechnęłam się złośliwie.
Krystian:
O nie! Nadrobię sobie to na miejscu. - zaśmiałem się i ruszyłem.
Balbina:
 Nadrabiałeś w nocy, słońce! – ruszyłam za nim.
Krystian:
Tak? Nie pamiętam!
Balbina:
 Przypomnisz sobie jak przyjdę z testem ciążowym! – zaczęłam się śmiać.
Krystian:
Jest możliwość, że zostanę tatusiem? - nie mogłem opanować śmiechu.
Balbina:
 Ryzyko zawsze istnieje. – śmieliśmy się, a przechodzący obok nas ludzie patrzyli na nas jak na parę wariatów.
Krystian:
Kocham Cię, wiesz?
Balbina:
 Chyba wiem. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Cieszę się, bo myślałem, że zapomniałaś!
Balbina:
 Zobaczymy czy będziesz mnie tak kochał, jak przyjdę z tym testem. – w drodze do miejsca do którego postanowił zabrać mnie mój mężczyzna śmieliśmy się tak jak już dawno nie mieliśmy okazji. 
Krystian:
Jeszcze mocniej o ile się da. - po pewnym czasie dojechaliśmy na miejsce. Moje miejsce. Lubiłem tu przebywać w letnie dni. Moi znajomi o nim nie wiedzieli. Wydawało mi się, że oprócz mnie nikt tu nie przebywa. Spokojna okolica poza granicami Warszawy. Las, świeże powietrze, śpiewające ptaki, piękna zieleń i brak ludzi. Zostawiliśmy rowery przy drzewie i poszliśmy ścieżką w głąb lasu. Zaprowadziłem moją ukochaną na polanę. Było to wyjątkowe miejsce. Rzeczka, która przez nie przepływała była czysta, w niej odbijały się promienie słońca, którego promyki dostawały się przez drzewa. Latały motyle... Było pięknie. Ja i Ona.
Balbina:
 Jak tu pięknie.. – rozejrzałam się wokół siebie. To miejsce miało w sobie tak dużo magii. Czułam się jak księżniczka w tajemniczym ogrodzie. Jak mała dziewczynka która przypadkiem wpadła w dziurę i znalazła się najpiękniejszym miejscu na ziemi. Magia tego miejsca dawała się wyczuć od pierwszego spojrzenia na motyle, strumyk i całą otaczającą nas przyrodę. Tylko ona i my.
Krystian: Miałem nadzieję, że Ci się spodoba. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją lekko i długo. Miałem ją przy sobie. Po raz kolejny mogłem zatapiać się w jej ustach, oczach, słowach i gestach. Po raz kolejny byłem tak bardzo szczęśliwy. Dla niej mogłem zrobić wszystko. Była tutaj. Ze mną. Uśmiechała się do mnie. Taka piękna.
Balbina:
 Wszystko co wiążę się z Tobą mi się podoba. – uśmiechnęłam się, i objęłam go. W tym miejscu nawet zołzy stają się czułe i romantyczne. 
Krystian:
Wiesz, że wiemy o tym miejscu tylko ja i Ty. - uśmiechnąłem się. - Cieszę się, że mam się nim z kim podzielić.
Balbina:
 Cieszę się że chcesz się nim podzielić właśnie ze mną. – odpowiedziałam z uśmiechem wkradającym się na buzię.
Krystian:
Tylko z Tobą. - złapałem ją za rękę.
   Uśmiechnęła się i przyłożyłam głowę do jego ramienia.

Balbina:
 Myślisz że teraz nam się uda?
Krystian:
Mam nadzieję, ale nie wiem jak będzie...
Balbina:
 Nie potrafię być taka jak Ty.
Krystian:
Wiem, wcale tego od Ciebie nie oczekuję?
Balbina:
 Nie mogę Ci obiecać że jak będę pod wpływem narkotyków albo alko to Cię nie zdradzę. Wiem że to obrzydliwe.
Krystian:
Odwyk? Nie chcę takiej Balbiny. Chcę taką jak teraz.
Balbina:
 Nie biorę, od pobytu w szpitalu nie biorę. Pozwól mi poradzić sobie samej, bez pomocy obcych ludzi. Rodzice mnie sprawdzają, dam radę tylko uwierz w to, proszę..
Krystian:
Balbina, mówiłaś to już tyle razy...
Balbina:
 Zaufaj mi. Uwierz we mnie. Spróbuj. Pomóż mi. Jestem silna. Poradzę sobie, tylko zaufaj mi ostatni raz.. Mam rodziców, przyjaciół. Wszyscy mnie kontrolują. Ty też. – mówiłam stanowczym, spokojnym głosem zataczając kciukiem koła na jego dłoni. – Kocham Cię, jeśli Ty też mnie kochasz, to po prostu przy mnie bądź.
Krystian:
Mam nadzieję, że nie mydlisz mi oczu pustymi słowami. Martwię się o Ciebie. - przytuliłem ją.
Balbina:
 Wiem, skarbie. – pogłaskałam go czule po policzku. – Nie chcę Cię okłamywać. – pocałowałam go w nos.
Krystian:
Nie opuszczę Cię. Nigdy. - powiedziałem poważnie.
Balbina:
 Aż do śmierci się chyba mówi. – uśmiechnęłam się. – Nie rozmawiajmy już o tym.
Krystian:
Ej! Przecież jesteśmy nieśmiertelni! - zaśmiałem się.
Balbina:
 Wolę umrzeć niż być stara, brzydka i zgorzkniała! – zawtórowałam mu śmiechem.
Krystian:
Kobiety. - złapałem się za głowę udając przerażenie.
Balbina:
 Doigrałeś się! – podeszłam bliżej strumyka i zaczęłam chlapać go zimną wodą.
Krystian:
Bo zaraz Cię tam wrzucę!
Balbina:
 Nie odważysz się! – zaśmiałam się.
Krystian:
Odważę! - wziąłem ją na ręce i trzymałem nad strumykiem. - Błagaj o litość, skarbie!
Balbina:
 Złudne są Twoje nadzieje! – trzymałam się mocno jego szyi.
Krystian: Czyli Cię wrzucam! - machałem jej ciałem nad wodą.
Balbina:
 Przysięgam Ci że wpadniemy tam razem! – zapiszczałam.
Krystian:
Zobaczymy. - próbowałem ją puścić, ale ona trzymała się mnie niczym małe dziecko swojej mamusi.
Balbina:
 Możesz już mnie puścić? – ugryzłam go w nos. – No, kochanie nie topmy się w tej głębokiej rzece! – zaśmiałam się. – Bardzo, bardzo, bardzo ładnie Cię proszę żebyś mnie puścił. – cmoknęłam go w powieki. 
Krystian:
No dobrze. - postawiłem ją na trawie. - Poza tym musimy wracać, mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
Balbina:
 Mi się tutaj podoba! – wspięłam się na placach i pocałowałam go w usta.
Krystian:
Nie wątpię. - zaśmiałem się i odwzajemniłem jej pocałunek.
Balbina:
 Oprócz wrzucania do wody!
Krystian:
Poprosiłaś mnie, a to cud. - zaśmiałem się.
Balbina:
 Cuda się zdarzają. – uśmiechnęłam się. – to gdzie teraz?
Krystian:
Wracamy do Warszawki. - skrzywiłem się, pociągnąłem ją za rękę i wróciliśmy do rowerów.
Balbina:
 Może zadzwonimy po taksówkę? – zaśmiałam się.
Krystian:
Nie ma mowy!
   Wsiadałam na rower i odjechałam. Byłam szczęśliwa że mi ufa, a przynajmniej stara się to robić. Pomimo wszystkiego co mu zrobiłam on znowu jest przy mnie, i po raz kolejny odkrywa przede mną siebie. Jest cudowny, magiczny, pozytywny, najważniejszy, mimo wszystko jest mój.
   Ruszyłem za nią. Cieszyłem się, że stara się, ale jednak byłem pełen obaw. Miałem nadzieję, że się nam uda, chociaż trochę w to wątpiłem. Nie mogło być tak idealnie. To nie realne. Życie to nie bajka. Coś musi się zjebać.
   Nie odzywał się więc stwierdziłam że chce mieć czas, żeby wszystko ułożyć sobie w głowię, a jeśli stwierdzi że jednak nie warto? Nie! To niemożliwe, kocha mnie nawet bardziej niż ja jego. Jechaliśmy w milczeniu, które zaczęło mnie irytować, więc wsadziłam słuchawki w uszy i wybrałam folder 
Miuosh.
   W końcu dojechaliśmy do mojego domu. Zostawiliśmy rowery i poszliśmy chodnikiem. Wiedziałem dobrze co robię i gdzie ją prowadzę. W moje drugie ważne miejsce, które znam tylko ja.
   Szłam za nim bez słowa, ale ta cisza raniła już moje uszy. Wyjęłam słuchawki.

Balbina:
 Gdzie my idziemy? – spytałam już trochę zmęczona.
Krystian:
Tęskniłem za Twoim głosem kochanie. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Nadrobię to, nie martw się. – zaśmiałam się. – Nogi mnie już bolą!
Krystian:
Już niedaleko. - prawie byliśmy na miejscu. Wyjąłem z kieszeni czarną szarfę. - Ufasz mi?
Balbina:
 Chcesz mnie udusić? – zaśmiałam się. – O ja biedna, zginę z rąk ukochanego!
Krystian:
Mówię całkiem poważnie! - zaśmiałem się.
Balbina:
 Ufam. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Okej. - uśmiechnąłem się i zawiązałem jej oczy. Poprowadziłem ją po schodach. Niepewnie stawiała kroki.
Balbina:
 Jezu, gdzie my idziemy?!
Krystian:
Przecież ufasz. - uśmiechnąłem się do siebie.
Balbina:
 Ufam, ale jak źle postawię nogę to będzie bum! I jak ja pójdę jutro do nowej szkoły? – zaśmiałam się.
Krystian:
Zaniosę Cię do niej, albo Cię szofer zawiezie. - doszliśmy na miejsce. Wiał lekko wiatr, na niebie widać było księżyc i gwiazdy. Staliśmy na dachu. Uwielbiałem to miejsce tak samo mocno jak polanę. Przychodziłem tu bardzo często. O tym miejscu też nikt nie wiedział. Do dzisiaj. Poprosiłem Michała, by urządził tutaj dla nas kolację. Było cudownie. Postarał się chłopak. Włączyłem cicho muzykę i rozwiązałem Balbinie oczy.
Balbina:
 Ale Ty pojebany jesteś. – pocałowałam go, i zaczęłam się śmiać. 
Krystian:
Tylko zakochany. - odsunąłem jej krzesło od stołu.
Balbina:
 Mam się czuć jak w mega ekskluzywnej restauracji? – uśmiechnęłam się i usiadłam.
Krystian:
Raczej Krystianowej. - podsunąłem krzesło i siadłem po przeciwnej stronie.
Balbina:
 A bukiet róż, pierścionek i skrzypce? – zaśmiałam się. 
Krystian:
Muzyka z magnetofonu jest, kwiaty były, pierścionek się znajdzie, ale nie tym razem. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Eh, poczekam. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Nie jestem chłopakiem, który może obdarowywać Cię takimi prezentami. - skrzywiłem się.
Balbina:
 Nie o to mi chodziło, kochanie.. – zrobiło mi się głupio. – Nie potrzebuję chłopaka z milionami na koncie, kocham Ciebie.
Krystian:
Mam nadzieję.
Balbina:
 Nie chce żadnych prezentów, ty jesteś najlepszym. – spojrzałam na stół i zaczęłam się śmiać. – i właśnie za to cię kocham! – zaczęłam jeść happy meala.
Krystian: Za co? - umazałem nos Balbiny ketchupem.
Balbina:
 Za to że jesteś zupełnie inny niż każdy facet którego poznałam w swoim życiu, taki wyjątkowy, niepowtarzalny. – uśmiechnęłam się i starłam ketchup z nosa.
Krystian:
Dziękuję, nigdy nie myślałem, że takie coś od Ciebie usłyszę. - zaśmiałem się i wgryzłem się w hamburgera.
Balbina:
 Też potrafię zaskakiwać. – powiedziałam radosna i napiłam się coli. 
Krystian:
W to nie wątpię. - zaśmiałem się. - Z Tobą nigdy się nie będę nudził.
Balbina:
 Powiesz to samo za kilkadziesiąt lat? – spojrzałam mu w oczy i pogłaskałam po dłoni. Do tej pory nie mogłam uwierzyć w to że jesteśmy tu razem. Po tym co mu zrobiłam byłam przekonana że już nigdy nie będzie chciał mnie dotknąć, spojrzeć w moje oczy, pocałować mnie, przytulić.. A on? On tu jest. Zabiera mnie w miejsca w które nie zabrał nikogo innego. Pokazuje mi Warszawę z zupełnie innej perspektywy, chociaż zawsze kochałam swoje miasto teraz kocham je jeszcze bardziej. Stolico, dziękuję Ci za tego mężczyznę!
Krystian:
Tak. Powiem Ci to zawsze. - uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją z czułością po policzku.
Balbina:
 O ile ze mną wytrzymasz. – zamknęłam oczy i dotknęłam swoją dłonią jego, wędrującą po moim policzku. Jego dotyk był ukojeniem na wszystkie moje bóle, cierpienia i rozczarowania, niech to się nigdy nie kończy.. Niech on już zawsze tutaj będzie, niech kocha, niech się opiekuję, właśnie tego najbardziej potrzebuje, ja, największa twardzielka potrzebuję tylko odrobiny miłości.
Krystian:
Kocham Cię. Naprawdę. Dla mnie liczysz się tylko Ty. Nigdy nie myślałem, że spotka mnie takie szczęście. Tak bardzo uwielbiam, gdy tak zmysłowo przygryzasz wargę. Lubię, gdy wtulasz się we mnie. Uwielbiam, gdy całujesz mnie i gdy śmiejesz się jak wariatka. Jesteś wspaniała.
Balbina:
 Bo się zaraz popłaczę. – uśmiechnęłam się delikatnie i splotłam swoje palce z jego. – To najpiękniejsza końcówka wakacji w moim życiu. – podniosłam się lekko, cmoknęłam go i przypadkiem zamoczyłam końcówki swoich włosów w ketchupie, o tak wyglądałam imponująco! – Fuck! Ale to romantyczne. – zaśmiałam się i zaczęłam wycierać swoje czerwone włosy.
Krystian:
Matko! Nie chciałem, żebyś płakała! - zaśmiałem się. - Do twarzy Ci z czerwonymi.
Balbina:
 Wybacz, ale nawet dla Ciebie się nie ufarbuję! – wrzasnęłam i zaczęłam się śmiać. Zjadłam ostatni kęs swojego zestawu, wytarłam dłonie serwetką, wstałam i podeszłam do brzegu dachu. – Pięknie tu.. – objęłam się ramionami.
Krystian:
Wybaczam... - wstałem od stołu i poszedłem za Balbiną. Objąłem ją w pasie. - Tak troszkę. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Bardzo pięknie.. – obróciłam się w jego stronę i założyłam mu ręce na szyję. Złączyłam swoje usta z jego w długim, stęsknionym pocałunku.
Krystian:
Słodka Balbinka. - zaśmiałem się.
   Drapałam go delikatnie po karku i cmokałam w nosek. Tak bardzo cieszyłam się że mam go tutaj koło siebie. Najchętniej zeskoczyłabym z nim z tego dachu i już na zawsze była razem, tylko z nim, w krainie wiecznego szczęścia. W miejscu w którym nikt nie stawałby nam na drodze, w miejscu które byłoby naszą ostoją. 

Balbina:
 Wracamy?
Krystian:
Jeśli chcesz. - zaśmiałem się cichutko. - Patrz! Gwiazda spada! Pomyśl życzenie. - pomyślałem o tym jak bardzo bym chciał, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła. Żeby ona była przy mnie zawsze.
   Uśmiechnęłam się i pomyślałam życzenie. Pewnie spytacie jakie? Życzeń nie wolno zdradzać bo inaczej się nie spełniają. 

Balbina:
 Pomyślałam, ale nie wierzę w takie rzeczy. – przytuliłam się do niego. Lekki, ciepły wiatr otulał nasze zakochane ciała.
Krystian:
Ja może troszkę. - objąłem ją. - To najlepszy wieczór w moim życiu...
Balbina:
 Mój też jeden z piękniejszych. – uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w nos.
Krystian:
Chodź, odprowadzę Cię do domu. Zimno się robi.
Balbina:
 Okej. – pocałowałam go. – Mam nadzieje że tak już będzie zawsze. – odsunęłam się od niego. Podeszłam do stołu i zabrałam torebkę. Ten dzień był wyśnionym zdarzeniem kończącym wakacje. Jutro pójdziemy do szkoły, wszystko może stać się zupełnie inne.
Krystian: Wiem... - zdmuchnąłem świece. - Chociaż mam nadzieję, że będzie przynajmniej znośnie.
Balbina:
 Nie wiem czy z nami to możliwe. – zaśmiałam się i skierowałam w kierunku drzwi.
Krystian:
Ze mną tak. Nie wiem jak z Tobą! - krzyknąłem ze śmiechem. Jeszcze raz spojrzałem na to miejsce. Puściłem sygnał Michałowi. Miał posprzątać. Odwróciłem się i poszedłem za dziewczyną.
   Zeszliśmy na dół co i raz się szturchając i całując w końcu Krystian złapał mnie na ręce i zbiegł z piszczącą istotą na dół. Weszliśmy na chodnik skierowaliśmy do mojego domu, co i raz całując się w czasie spaceru. Kiedy doszliśmy do domu Kinga i Marcin właśnie się żegnali, jak oni będą wytrzymywać bez siebie tyle godzin?!

Krystian:
No to pa. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją lekko. - Miłych snów, skarbie. Do jutra.
Balbina:
 Pa. – posłałam mu uroczy uśmiech. – O której mam być w tej szkole? – skrzywiłam się.
Krystian:
Ponoć dziewiąta. - zaśmiałem się.
Balbina:
 Za wcześnie.. – wykrzywiłam twarz w lekkim grymasie. – Spóźnię się na pewno, ale takie życie. – zaczęłam się śmiać ze swojego lenistwa.  – To pa! – pomachałam mu i poszłam w kierunku domu.
Krystian:
No, papa. - uśmiechnąłem się i patrzyłem w jej stronę aż weszła do domu.


Strój Balbiny.

22 komentarze:

  1. Krystianowa restauracja! jeah :D bardzo romantyczny i przyjemny odcinek bo takie dłuugiej przerwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy bedzie nowy rozdzial? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. co z Wami, dodajecie.?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały blog ;)
    Cudowne opowiadanie.
    Kiedy będzie następny rozdział ? ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. nic dalej?
    hym.. wiec jeżeli coś napiszesz to poinformuj mnie na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ! Naprawdę Ci się udał ;) Kiedy nowy rozdział ? ;>
    zapraszam do mnie :
    http://whereverigo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super blog :) Co do tego, to ja jestem za tym, żeby ona wróciła do Wojtka. Krystian o wszystko się wkurza, ale swojej winy w niczym nie widzi. No ale cóż, jestem pewna że Balbina wybierze dobrze. :)
    Hmm... Dawno niczego tu nie było. Blog jest zawieszony?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak na razie zawieszony. Mało możliwe że cokolwiek się tu jeszcze pojawi, ale nigdy nic nie wiadomo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śledzę wasze opowiadanie od samego początku. Znam was obie dość długo. Widać, że, mówiąc dość miło się nie lubicie. JUŻ. To dziwne, bo kiedyś byłyście najlepszymi przyjaciółkami. Jak jedna z was napisała u góry 'Mało możliwe że cokolwiek się tu jeszcze pojawi, ale nigdy nic nie wiadomo :)'. Jednak ja mam nadzieje, że się jeszcze porozumiecie i zaczniecie od początku jak Krystian i Balbina. Na pewna żadna z was nie zrobiła nie wiadomo czego, czego nie da się wybaczyć. Kiedyś się nieziemsko uzupełniałyście. Każdy zazdrościł wam tych relacji. Wykonałyście bardzo wiele wspaniałych rzeczy: poczynając od quizów z historii a kończąc na właśnie tym blogu. Obie jesteście wspaniałymi artystkami, które mają głowy pełne wyobraźni. Czy warto zostawić to wszystko Olu (dla K. i K.) czy Marysiu (dla nowych klasowych koleżaneczek)? Mam nadzieje, że kiedyś tu wejdziecie, bo zatęsknicie za swoją pracą i przeczytacie mój komentarz wysuwając z niego jakieś wnioski. Pozdrawiam. - Obiektywna (chyba jedyna w waszym świecie)

    OdpowiedzUsuń
  10. P.S. Karolina: Nie będziesz mi nic zamykać! Będę sobie mówiła co tylko chcę a Ty nie masz prawa mi niczego zabraniać. - wykrzyczałam jej to prosto w twarz. - Nie mam zamiaru krzywdzić Tomka, ale teraz niestety jest ktoś ważniejszy od niego, ktoś kto mnie potrzebuje, on powinien to zrozumieć, bo Tobą się jeszcze bardziej opiekował. - zaczynałam mówić spokojniej. - Pamiętam, że ćpałaś i robisz to nadal, ale to już nie moja wina, sama wybrałaś tą drogę. Pójdę do niego. - poszłam w stronę sali, gdzie leżał Krystian, nie mogłam patrzeć na te okropne nakłucia, które robiła moja dawna przyjaciółka.
    Opuściłam rękaw. Po szpitalu kręciło się kilku znajomych lekarzy. Moja rodzina ma zdecydowanie za dużo znajomych w takich miejscach. Wstałam. Poszłam za Karoliną.
    Balbina: Przepraszam. Wiem że tak czy inaczej nie uwierzysz w moje szczere intencje. Zniszczyłam Ci trochę życie. Przyznaje. Przepraszam za to. Uświadomiłam to sobie już dawno. Wtedy kiedy od nas odeszłaś. Zostawiłaś mnie wtedy kiedy najbardziej Cię potrzebowałam. Tego nie potrafiłam Ci wybaczyć, i przecież Ty nawet tego nie chcesz. Przecież miałaś prawo. – nie chciałam się rozkleić, ale to wszystko co się działo. Tego było za dużo. Za dużo nawet dla mnie. Kilka łez spadło z oka, i popłynęło po policzku. – Przepraszam.. – powiedziałam, ominęłam ją i weszłam do sali w której leżał on. Taki biedny. Taki blady. Taki odległy. Podeszłam do łóżka. Usiadłam obok i złapałam go za rękę.

    http://milosc-na-zakrecie.blogspot.com/2011/12/rozdzia-xii.html

    WSZYSTKO DA SIĘ NAPRAWIĆ, A JA CHCE JESZCZE ZE 100 ROZDZIAŁÓW OD WAS WSPANIAŁYCH PRZYJACIÓŁEK!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Miło byłoby się dowiedzieć kto tak bardzo troszczy się o naszą przyjaźń, może osoba anonimowa, ujawni przynajmniej swoje imię? Wchodzę tu od czasu do czasu, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Fragment jak najbardziej trafiony,wymyślone przez nas bohaterki jednak mimo wszystko nie doszły do ostatecznego porozumienia, a czy w życiu realnym będzie inaczej? Tego nigdy nie wiadomo. Na pewno nie ma rzeczy których nie da się naprawić, ale ten blog to nie miejsce pojednań, więc nie będziemy załatwiać tu osobistych spraw :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślałam, że jednak nie doczekam się odpowiedzi, ale miła niespodzianka. Ciekawa jestem, która ją napisała, a może jednak obie? Chociaż wątpię, bo raczej wolałybyście się pozabijać niż porozmawiać ze sobą.
    Co do mojej tożsamości to powiem tyle, że zawsze wam zazdrościłam tej przyjaźni i trochę teraz jest w szkole bez niej pusto. Ci, którzy jej już nie pamiętają, albo przyszli do szkoły jako nowi, o tym pewnie nawet nie wiedzą (choć słychać jakieś plotki czasami) pewnie nigdy by was razem nie połączyli, ale to właśnie to było cudowne. Dwie odmienne dusze, razem! Nie powiem kim jestem, może kiedyś, gdy się wreszcie pogodzicie i będzie przynajmniej trochę tak jak kiedyś.
    Jeśli nie ten blog to może rozmowa? Na pewno Was to nie zbawi a może bardzo dużo załatwić, liczę na to. Chociaż ten blog też byłby miłym pojednaniem, to w końcu wasza wspólna praca.
    Jak tak się nienawidzicie to dziwię się, że jeszcze nie został usunięty....

    OdpowiedzUsuń
  13. Z powodu kłótni miałybyśmy usuwać coś w co włożyłyśmy trochę swojej pracy i serca? Bezsensu. Hmm, jeśli ma Ci się zrobić lepiej, to od czasu kłótni miałyśmy okazję ze sobą porozmawiać i jakoś obie nadal żyjemy więc chyba nie jest tak źle i nie jesteśmy AŻ TAK wrogo do siebie nastawione :) Próba przekupstwa? My się pogodzimy a Ty nam powiesz kim jesteś, trochę słabe wyjście. Nienawidzimy się, skąd takie wnioski? To że ludzie się ze sobą nie kontaktują nie oznacza od razu że się nienawidzą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Trochę ma sens, bo jak się kogoś nienawidzi to nie chcę się mieć z nim nic związanego. Jakoś nie widziałam, żebyście ze sobą w szkole rozmawiały. Dlaczego by słabe, dla mnie to jest najlepsze rozwiązanie. Wy byłyście nie rozłączne. Nie rozmawiacie ze sobą = nienawidzicie się. Tak to widzę ja i wielu innych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zastanawia mnie tylko czy Ci inni ludzie nie mają swojego życia, że muszą interesować się naszym? Może właśnie nadmierne zainteresowanie naszymi osobami, niszczy wszystko dużo bardziej? Może to inni nas nakręcają? Najlepiej będzie jak każdy zajmie się swoim życiem. Widocznie nie byłyśmy aż tak nierozłączne, bo jak widać jesteśmy rozłączone. To że nie rozmawiamy ze sobą w szkole nie oznacza że w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, bo dla Twojej wiadomości miałyśmy już kilka razy okazję to zrobić, powiem Ci jeszcze że te rozmowy nie były zbyt wrogie, więc spokojnie potrafimy jeszcze ze sobą pogadać nawet o głupotach, chyba nie jest najgorzej. Dziwi mnie tylko że jesteś w stanie wyrazić swoje zdanie jako osoba anonimowa, a już powiedzieć kim jesteś niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam swoje życie. Nie wiem czy akurat moje zainteresowanie zniszczyło cokolwiek między wami. Raczej nie, a jeśli tak to bardzo przepraszam. Nie miałam zamiaru niczego niszczyć tylko bardzo chciałam, żebyście się pogodziły. Widocznie jesteście nierozłączne jak kilka razy ze sobą rozmawiałyście. Nie mam ochoty powiedzieć kim jestem, bo wszyscy chcą was poróżnić i Ci wszyscy pewnie by się na mnie wyżywali, wy pewnie też...

    OdpowiedzUsuń
  17. Skoro masz swoje życie to bardzo dobrze. Raczej chodziło mi o ludzi którzy kiedyś byli anty my i za bardzo się wtrącali, więc spokojnie :> Hmm, dlaczego tak koniecznie chcesz żebyśmy się pogodziły? Nie musisz mówić publicznie kim jesteś, istnieje coś takiego jak facebook, telefon i inne środki komunikacji, a my obiecujemy że nie będziemy się na Tobie wyżywać, bo niby dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  18. Czyli pokłóciłyście się przez kogoś? Już pisałam przecież. Byłyście moimi najulubieńszymi przyjaciółkami. Bo macie już takie charaktery? I jak sie tak nie lubicie to pewnie jestescie na mnie zle, ze mowie prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie, nie przez kogoś, pokłóciłyśmy się bo niektórzy nie potrafią żyć w zgodzie z innymi, ale to tylko sprawa między nami. Złe? Wątpię, chociaż to trochę nie Twoja sprawa, na dodatek nie chcesz się ujawnić, a skoro mówisz prawdę to chyba powinnaś być wstanie napisać kim jesteś :>

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie potraficie ze sobą żyć w zgodzie? Niemożlwie. Przecież kiedyś sie kochałyście. Niby nie moja, ale chyba tylko ja miałam taką odwagę, zeby powiedziec o tej sprawie w takim swietle.

    OdpowiedzUsuń
  21. Napisałam że nie tylko ze sobą, ale to nie jest sprawa o której którakolwiek z nas ma ochotę rozmawiać publicznie. Odwagę? Wątpię, od kilku osób słyszałam że mogłybyśmy się pogodzić, ale to niemożliwe. Myślę że pora zakończyć tą bezsensowną dyskusję, chyba że masz nam coś jeszcze odważnego do powiedzenia Anonimie :>

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam na mojego bloga:
    http://believe-for-destiny.blogspot.com/
    ;3

    OdpowiedzUsuń