czwartek, 5 stycznia 2012

Rozdział XIV

zajrzyj w sam środek swojego serca. wiem, że je masz. / autodestructions
   W końcu udało mi się wyjść z tego okropnego szpitala. Moja rodzina nic nie wiedziała, że chciałem się zabić. No właśnie, 'zabić'? Śmieszne słowo, bo tak naprawdę to ja nie chciałem umrzeć. Po prostu pragnąłem na chwilę o wszystkim zapomnieć, pogrążyć się w pustce, która pozwoliłaby mi się wyciszyć i uspokoić, poukładać całe życie na nowo.
   Karolina wpadła do mojej sali cała uśmiechnięta i krzyknęła.

Karolina:
Gotowy?! No to się zbieramy do domu, nie będziesz tu siedział, ani minuty dłużej!                             

Krystian:
Myślisz, że chcę? - zacząłem się śmiać.
Karolina: No mam nadzieję, że nie. Już wszystko załatwiłam. - podała mi jakieś papiery.
Krystian:
Dziękuję. - zabrałem torbę ze swoimi rzeczami i wyszedłem z sali. Byłem trochę zawiedziony, że Balbina ani Wojtek, się nie pojawili.
Karolina:
Co Ty taki przybity jakiś? - spytała mnie z troską.
Krystian:
Nic, nic. Wcale nie jestem przybity. - wyszedłem ze szpitala i skierowałem się do samochodu, w którym siedział Kuba.
Kuba:
No siema brat, wsiadaj i jedziemy, bo trochę mi się spieszy. - uśmiechnął się sztucznie.
Krystian:
No, już już. - wsiadłem do samochodu, włożyłem słuchawki i zasłuchałem się w Pihu. Niedługo po mnie wsiadła Karolina i ruszyliśmy do mojego domu.
   Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłem, pożegnałem się z nimi i wszedłem do domu. Nie chciałem mieć towarzystwa. Musiałem sobie wszystko przemyśleć, na spokojnie. W szpitalu nie miałem na to siły.
   Mój pokój to istny syf. Nikt od tamtego czasu do niego nie zajrzał, nie posprzątał. Wszystko mi się przypomniało... Ten ból w środku. Otwarta rana na moim sercu. A potem ten zewnętrzny, lepszy, kojący... W tym wszystkim czułem jej zapach. Balbiny. Cały czas była w mojej głowie. Myślałem, że jednak po mnie przyjdzie, ale się myliłem. Wystukałem do niej sms'a:
Jestem w domu, jeśli byłabyś tym zainteresowana... :) i wziąłem się za ogarnięcie domu.
   Minęły dwie godziny a ona jednak mi nie odpisywała. Czyżby przestała się mną interesować i dawała mi do zrozumienia, że powinienem się odwalić? Moja duma mówiła, żebym nie dzwonił a serce coś wręcz przeciwnego. Pierwszy raz w życiu posłuchałem tego drugiego. Włączyła się poczta. W głębi siebie miałem przeczucie, że stało się coś strasznego, ale moja powierzchniowość powtarzała, że ma mnie w dupie i chce o mnie zapomnieć, bo byłem tylko jej zabaweczką. Postanowiłem pójść na murek. Miałem nadzieję, że tam ją spotkam i dowiem się o co chodzi.
   Obudziłam się w tym samy miejscu. Miałam nadzieję że to tylko zły sen.. ale nie, to była jawa, dalej leżałam związana z chustką w ustach. Było mi źle, bardzo źle. Z każdą sekundą gorzej. Chciałam umrzeć i już dłużej nie cierpieć.

OCZAMI MARCINA:

   Siedziałem na murku. Nie wiedziałem co robić. Gdzie jej szukać. Od trzech dni nie dawała znaku życia. Wysłała mi tylko jednego krótkiego smsa 
Dzisiaj nie idę. Od tego czasu z nią nie rozmawiałem. Odwiozłem Kingę do domu. Wyjeżdżała z rodzicami do Francji, więc nasze drogi chwilowo się rozeszły. Wróciłem do Warszawy, wpadłem do domu Balbiny, ale Marzenka powiedziała że od wczoraj jej nie ma. Martwiła się o nią tak samo jak ja. Co ta gówniara znowu wymyśliła?! Pojechałem do melinki w której spotyka się ze swoimi ćpunami, oni też jej dawno nie widzieli. Moją ostatnią nadzieją był murek, ale kiedy się tam udałem moje nadzieje poszły się jebać, siedział tam tylko Krystian. Podszedłem do niego z nikłą nadzieją że może on coś wie.
Marcin:
 Siema – powiedziałem od niechcenia – nie wiesz przypadkiem co się dzieję z Bąblem?
Krystian:
Elo. - zaskoczył mnie i to, że zapytał mnie o nią rozwiało moje wszystkie nadzieje. - Nie mam pojęcia! Martwię się o nią..
Marcin:
 Kurwa, kiedy się z nią ostatnio widziałeś? – pytałem co raz bardziej zdenerwowany – Dzwonię do niej od wczoraj i cały czas ma wyłączony telefon.
Krystian:
Wczoraj po południu... - bałem się o nią coraz bardziej. - Dzisiaj do niej dzwoniłem, nie odbierała! Gdzie ona jest?
Marcin:
 Bez paniki. Gdzie się z nią ostatnio widziałeś?
Krystian:
W szpitalu...
Marcin:
 Sorry stary, zapomniałem – skrzywiłem się – przecież Balbi mi mówiła że jesteś w szpitalu. Jak się czujesz? Może Cię odstawić do domu? Poradzę sobie, jakoś ją znajdę. Plus jest taki że nie poszła się naćpać.

Krystian:
Nic mi nie jest, bo gdyby było inaczej to by mnie nie wypuścili, daruj sobie. Nie bądź dla mnie sztucznie miły, bo ja się tym samym nie odwdzięczę. - powiedziałem trochę zły. - Razem ją znajdziemy. - przypomniałem sobie, że wczoraj rozmawiał z nią Wojtek! - Chyba wiem kto może wiedzieć, gdzie ona teraz jest... 
Marcin: Nie jestem miły. Spytałem się jak się czujesz, to nie oznacza od razu że jestem miły, ogarnij. No tak, nowy chłopiec musi się wykazać, inaczej szybko się znudzisz królowej. Kto? – spytałem w przypływie ogarniającej mnie złości. Dlaczego jego mózg tak wolno pracuje?!
Krystian:
Bardzo dużo ogarniam. - wkurwiał mnie coraz bardziej. - Wojtek!
Marcin:
 Co ten gnojek ma znowu wspólnego z moją małą dziewczynką?! – zacząłem wrzeszczeć – dzwoń do niego!
Krystian:
Przestań się drzeć! Dzwonię. - wyjąłem telefon i wybrałem jego numer. Włączyła się poczta. To on maczał w tym wszystkim palce. - Nie odbiera, idę do niego.
Marcin:
 Schowaj swoją głupią dumę tak jak ja to zrobiłem w momencie w którym do Ciebie podszedłem. Teraz liczy się tylko Balbina! Chodź do samochodu, będzie szybciej. – powiedziałem i ruszyłem w kierunku auta.
Krystian:
Niech Ci będzie. Liczy się tylko ona. - poszedłem za nim.
Marcin:
 Nareszcie zmądrzałeś. – otworzyłem samochód i wsiadłem.
Krystian:
Nie mam wyjścia. - wsiadłem do jego samochodu pełen obaw o Balbinę.
Marcin:
 Niestety. – ruszyłem w stronę domu Wojtka. Bałem się co tam zastanę, ale wiedziałem że muszę uratować moją księżniczkę z łap tego przeklętego potwora. Dojechaliśmy na miejsce.
Marcin:
 Idź pierwszy, ja tu zostanę, bo jak mnie zobaczy to nie otworzy, jak otworzy i ona tam będzie to napisz esa, albo puść sygnał cokolwiek.
Krystian:
Okej. - wyszedłem z samochodu i ruszyłem w stronę domu mojego przyjaciela. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż ktoś mi otworzy.
   Po chwili w drzwiach stanął brat Wojtka, Rafał.

Krystian:
Siema, jest Wojtek?
Rafał:
Elo! No właśnie, Wojtek! Nie widziałeś go nigdzie?! Ma mój samochód, miał mi oddać! Nie ma go od wczoraj, no kurwa, co to ma być?! - zaczął wściekły krzyczeć.
Krystian:
Nie mam pojęcia gdzie jest, dzięki za informacje. Jak go znajdę to powiem o bryce. Nara. - zmyłem się z tego miejsca natychmiastowo i powróciłem do Marcina.
Krystian:
Nie ma go tam. - powiedziałem bezradny. - Zabrał samochód swojego brata i nie dawał znaku życia.
Marcin:
 Czyli może być wszędzie.. Niekoniecznie z nią. Zadzwoń do Karoliny, może ona coś wie, oni zawsze byli blisko.
Krystian:
A Ty do Tomka... - powiedziałem. - Zresztą to za wielki zbieg okoliczności by był, gdyby nie byli razem. Nie wierzę w to, że Wojtek nie mieszał w tym swoich paluszków. - wybrałem numer Karoliny i czekałem.
Krystian:
Siemka, widziałaś gdzieś Wojtka? Może wiesz, gdzie miał wyjechać, albo pójść? - pytałem ją szybko.
Karolina:
Nie mogę się do niego dodzwonić! Mieliśmy iść na basen. Nie wiem gdzie jest, Rafał jest na niego wściekły. Martwię się...
Krystian:
Balbiny też nie ma.
Karolina:
Myślisz o tym samym co ja?
Krystian:
Dokładnie. Dzięki. Odezwę się jak coś będę wiedział. Pa. - schowałem telefon. - Nie widziała go. Nigdzie. Była z nim dzisiaj umówiona i nie odwołał spotkania, ale nie przyszedł na umówione miejsce.
Marcina:
 No to jesteśmy w dupie. – wyjąłem telefon, zadzwoniłem do Tomka, czekałem aż odbierze – Cześć mistrzu, nie gadałeś dzisiaj przypadkiem z Bąblem?
Tomek:
 No siema, nie, nie odzywała się od wczoraj, jeśli to można nazwać odezwaniem. Zadzwoniła do mnie, a właściwie chyba jej telefon, słyszałem tylko Wojtka jak się śmiał. Eee, matko, stało jej się coś?!

Marcin: Też, chciałbym to wiedzieć, ale dzięki, jak będę wiedział coś więcej to dam znać, nie mów nic reszcie bo będą tylko niepotrzebnie panikować. – powiedziałem i rozłączyłem się – pewne jest to że jest z Wojtkiem, przypadkiem zadzwoniła do Tomka, a on słyszał jego śmiech, chyba dość nie miły śmiech. – powiedziałem co raz bardziej zdenerwowany – Nie wiesz gdzie on mógł z nią pojechać? Ja wiem tylko o jego domku w górach czy tam nad morzem, a Balbiny rodzice mają jeszcze dom w Krakowie, Łodzi i Sopocie, ale tam ich raczej nie ma, bo pani Marzena by wiedziała.
Krystian:
Ostatnio byliśmy w jego domku na Mazurach. Tam mogą być, ale nie jestem pewien czy to dobry trop... - mój głos się załamywał. - Nie wierzę, że Wojtek to zrobił, po prostu nie wierzę.
Marcin:
 Pocieszał Cię nie będę, też się o nią martwię, bo nie wiem co jemu do tej pustej główki może strzelić.. Trudno, trzeba tam jechać.
Krystian:
Może po prostu do siebie wrócili i chcą pobyć sami? - zacząłem się ironicznie śmiać. - Okej, jedźmy. - ruszył. Miałem nadzieję, że oni tam są, ona cała i zdrowa, a on niewinny.

____________________________________

OCZAMI WOJTKA:
   Po okropnej nocy nadszedł dzień. Dla mnie jeszcze gorszy. Kuba był w drodze. Balbina leżała tam związana. Musiałem działać. Być stanowczym. Grać. Nie chciałem jej więzić, ale to wszystko poszło za daleko. Trzeba było pokazać kto tu rządzi i dać jej porządną nauczkę.
   W końcu poszedłem na górę i otworzyłem cicho drzwi do pokoju, gdzie była dziewczyna. Była taka bezbronna. Jak nie walcząca Balbina. Podszedłem do niej i wyjąłem jej apaszkę z ust.
   Zaczęłam kaszleć. Chciało mi się pić. Usta bolały mnie od tego ocierającego o nie materiału.

Balbina:
 Idiota – wysyczałam – rozwiąż mi to cholerstwo.. Chociaż z rąk błagam, wiesz jak to boli?!
Wojtek:
Przestań się drzeć, bo inaczej pogadamy. - powiedziałem spokojnie. Musiałem pokazać, że mam nad wszystkim kontrolę.
Balbina:
 Przecież wiesz że wszyscy mnie szukają. Rozwiąż mnie jak nie chcesz mieć większych problemów.
Wojtek: O tak, wszyscy Cię szukają. - zacząłem się ironicznie i sztucznie śmiać.
Balbina:
 Nie jesteś takim idiotą jakiego grasz, rozwiąż mnie, przecież Ci z tego zadupia nie ucieknę. Po za tym nie mam na to najmniejszej ochoty. Pić mi się chce.
Wojtek: Jasne. Jesteś za bardzo sprytna. Nie przechytrzysz mnie. Nie pozwolę Ci. - zszedłem na dół i wziąłem dla niej wodę mineralną. Wracając natknąłem się na zdjęcie, na którym byłem ja i ona. Złączeniu w pocałunku. Wsadziłem je do kieszeni i wróciłem do pokoju, w którym znajdowała się dziewczyna. - Mam wodę. - rozwiązałem jej ręce i podałem butelkę.
Balbina: Sprytna? Pewnie jestem. To jest ten domek w którym kiedyś byliśmy tak? Chyba nie będę stąd biegła do Warszawy, ogarnij się. – rozmasowałam ręce – dzięki, nogami też bym nie pogardziła, ale niech już będzie. – wzięłam od niego butelkę. Napiłam się, to była chyba najlepsza woda jaką piłam w swoim życiu, najbardziej wyczekiwana. Nigdy niczego mi nie brakowało, a tu brakowało mi małego łyka wody.
Wojtek:
Tak, kiedyś tu byliśmy. - powiedziałem to cicho, siadłem na fotelu i wpatrywałem się w dziewczynę.
Uśmiechnęłam się do niego, wiedziałam że wszystko pamięta, że tak jak ja często o tym myśli.
Balbina: Mogę rozwiązać te nogi? To mnie boli.. Jestem księżniczką.. – odstawiłam wodę na szafkę obok – zawsze mówiłeś że jestem Twoją księżniczką. Nie chcesz żebym cierpiała. Nie jesteś zły, aż tak żeby kogoś porywać, możemy z tego zrobić zwykłą wycieczkę. Nie chce żebyś wylądował w więzieniu.
Wojtek:
Co powiesz innym? - zastanawiałem się czy mówi serio.
Balbina:
 Powiem, że zabrałeś mnie tu bo widziałeś jak biorę, chciałeś mnie od tego odciągnąć, chciałeś mi pomóc. – patrzyłam mu prosto w oczy i mówiłam bardzo dokładnie i powoli.
Wojtek:
Na pewno? - wpatrywałem się w jej oczy, które przyciągały mnie jak magnez. Miłość do jej osoby, która pokryła się kurzem na dnie serca powoli zaczęła wstawać i otrzepywać się z brudu.
Balbina:
 Na pewno, nie mam nic do stracenia, a mogę tylko zyskać to że zaakceptujesz mój związek z Krystianem. – uśmiechnęłam się i próbowałam rozwiązać sznur ze swoich nóg, niestety, nieskutecznie. – pomożesz mi czy dalej będziesz tak siedział i się na mnie gapił?
Wojtek:
Niech Ci będzie. - wstałem i kucnąłem przed nią rozwiązując węzeł na jej nogach.
Balbina:
 Naprawdę nigdy mnie nie kochałeś? – spytałam kiedy siłował się ze sznurem.
Wojtek:
Mógłbym zadać Ci to samo pytanie.
Balbina:
 Ale ja byłam pierwsza? – zaczęłam się śmiać – Czy kochałam nie wiem, potrzebowałam miłości i byłam pewna że Ty mi ją dasz, że mnie kochasz, ale byłam tylko złotym medalem w Twojej kolekcji srebra i brązu, prawda?
Wojtek:
Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego po rozstaniu z Tobą nie jestem z nikim, chociaż mógłbym mieć wiele dziewczyn? - zdziwiła mnie tym pytaniem.
Balbina:
 Może dlatego że nie lecisz na puste laski? Chyba to właśnie one piszczą na Twój widok? – uśmiechnęłam się, kiedy uwolnił mnie z tego sznurka. Wyciągnęłam nogi. – uh, nareszcie, dziękuje.
Wojtek:
Hmm, może dlatego, że żadna nawet pusta lalka nie skradła tak starannie mojego serca? - siadłem na swoje wcześniejsze miejsce. - Dobra, nie gadajmy o tym. Nie umiem mówić o uczuciach, zresztą nie chcę. Tacy jak my nie umieją kochać, prawda? Nie kochasz Krystiana, nawet pewnie go nie lubisz. Pożądasz, a to co innego, Balbiś. Lepiej się z tego wycofaj, jeśli nie chcesz, żeby było za późno, bo jak obudzisz się, że go naprawdę kochasz to zmarnujesz swoją szansę bezpowrotnie.
Balbina:
 Skradłam starannie Twoje serce? Mam być z siebie dumna? Czyli jednak mnie kochałeś i kochasz? To dlatego nie chcesz żebym była z Krystianem? Porwałeś mnie bo byłeś zazdrosny? Bo chciałeś żeby Krystian się na mnie wściekł i żeby nasze drogi się rozeszły, tak? Umiemy Wojtek, chociaż nie, pewnie nie umiemy, a nawet jeśli to robimy to prędzej czy później tego kogoś wykorzystamy. Nie zmarnuje, kocham go, lubię, pożądam, nie, w sumie nie wiem.. lubię go.
Wojtek:
Daj spokój z tymi wszystkimi pytaniami, przecież wiesz, że na nie nie odpowiem. - wstałem i podszedłem do okna, za którym był cudowny widok. - Lubisz go, tylko lubisz, a niedługo zniszczysz jak każdego. Daruj sobie to. Zostaw go w spokoju jeśli Ci na nim chodź trochę zależy, bo prędzej czy później go zranisz, będzie dla Ciebie nikim. Znajdziesz sobie innym obiekt pożądania. 

Balbina:
 Niepotrzebnie wsadzałeś mi tą chustkę do budzi. Teraz muszę się wygadać. Nie musisz odpowiadać, znam odpowiedź na każde z nich. Nie zniszczę go. Nie jest moją zabawką. Po za tym, to on zranił mnie, to on się o mnie założył nie uważasz że powinien pocierpieć? Zresztą Ty też.. – wstałam i siadłam w miejscu które to on zajmował wcześniej – zimno mi.
Wojtek: Gadaj, wiem, jak bardzo lubisz mówić. - nadal wpatrywałem się w jezioro. - Nie znasz na te pytania odpowiedzi, bo ja ich nie znam. Możesz się domyślać, błędnie za pewne. - zaśmiałem się ironicznie. - Krystian? On nic nie wie o życiu. Nie zasługuje na cierpienie, dla Ciebie to była też dobra zabawa. On chciał mi pokazać, że też coś umie. Tylko tyle. A teraz to nie wiem co mu strzeliło do głowy. Zresztą Tobie też. Nigdy taka nie byłaś. - odwróciłem. - Przynieść Ci koc?
Balbina:
 Każdy kto chociaż trochę mnie zna, wie że to lubię. Nikt nie zasługuje, więc po co się założyliście? On chciał coś udowodnić Tobie, a Ty co z tego miałeś? Dobrą zabawę? Radość z tego że ktoś się mną bawi? Nie rozumiem dlaczego mnie tak nienawidzisz, to Ty mnie oszukałeś, ja Cię tylko zostawiłam i oczerniłam, ale nic złego Ci nie zrobiłam.. Jaka? Tak, jakbyś mógł. – objęłam się rękoma.
Wojtek:
Nic z tego nie miałem. Mogłem mieć jakby przegrał, ale i tak bym mu tego nie zrobił. Teraz mu to na dobre wyszło, Tobie chyba też. - uśmiechnąłem się lekko. To, że uważa, że jej nienawidzę ominąłem. - Przyniosę. - poszedłem do pokoju obok, gdzie był koc. Zaniosłem go Balbinie i podałem. - Zaraz będzie tu Kuba.
Balbina:
 Dlaczego mnie nienawidzisz? – wzięłam koc i złapałam go za rękę, wstałam. Stałam z nim twarzą w twarz, pierwszy raz od dawna. – dlaczego? Co takiego Ci zrobiłam?
Wojtek:
Najlepsze jest to, że nic. To ja zawaliłem. Nienawidzę siebie, że wszystko spierdoliłem, że mimo tego Ty jesteś nadal na swojej pozycji a ja spadłem. Jestem nikim. - z kieszeni spodni wyjąłem zdjęcie. - Pamiętasz? Wtedy byliśmy szczęśliwi. Przynajmniej ja byłem. Przy Tobie.
Balbina:
 Wiedziałeś że jeśli ode mnie odejdziesz to Cię zniszczę, że Marcin Cię zniszczy. Wiedziałeś, że stracisz swoją pozycję w naszym świecie. Pamiętam.. Ja też byłam. – uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego.
   Objąłem ją i uśmiechnąłem się. Trzymałem ją w objęciach pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Nie odczuwałem jej wywyższania się, arogancji, chamstwa. W moich ramionach była zwykłą dziewczyną.

Balbina:
 Przestało mnie już kręcić odgrywanie się na Tobie i Karolinie, a przy okazji niszczenie waszych nowych przyjaciół. Nie zasłużyli sobie na to, są w porządku. Tak, wiem że nie wytrzymam. – zaczęłam się śmiać - cieplutki jesteś. – połaskotałam go. Wzięłam koc, usiadłam na parapecie i owinęłam się nim.
Wojtek:
Nie wytrzymasz, ale miło usłyszeć takie słowa od królowej. - spojrzałem przez okno. - Kuba przyjechał, zejdę do niego.
Balbina:
 Może i dobrze że przyjechał bo z tej słodkości jeszcze zaraz byśmy wylądowali w łóżku – zaśmiałam się po raz kolejny, z Wojtkiem zawsze śmiałam się ze wszystkiego.
Wojtek:
Coś wątpię, powinnaś być wierna Krystianowi. - uśmiechnąłem się zaczepnie.
Balbina:
 Tak? I kto to mówi. – pokazałam mu język – wydaje mi się czy miałeś gdzieś iść? – zeszłam z parapetu – idę z Tobą – uśmiechnęłam się i próbowałam wdrapać się na jego plecy. – księżniczkę się nosi na barana. – zrobiłam skrzywioną minę kiedy mi się nie udało.
Wojtek:
Król seksu, to mówi. - zacząłem się śmiać. - Wskakuj, no! - schyliłem się, żeby mogła się wdrapać na moje ramiona.
Balbina:
 Wskoczyłam – wyszczerzyłam moje wybielone ząbki – idziemy? Bo Kubuś się rozmyśli i ucieknie żeby nam nie przeszkadzać – uszczypałam go w polika – Rafał wie gdzie zabrałeś jego samochód?
Wojtek:
Kuba to nie wie jak sprawy się mają na razie. - zszedłem z nią na dół. - Nie wie, to było spontaniczne. Zabije mnie, ale trudno.
Balbina:
 To dobrze, nie chce żeby Marcinek wydrapał Ci te oczęta, a przecież oni z Rafałem się kumplują. – zrobiłam skrzywioną minę. – Cześć Kuba! – pomachałam mu i zaczęłam się śmiać – Wojtek i jego buzujące hormony zostały ujarzmione, Balbince nic nie grozi!
Wojtek: Ja tam bym się zastanowił czy nic Ci nie grozi. - zacząłem się śmiać.
Kuba:
No siema! Odpierdoliło Ci na maksa, Wojtek! - wybuchnął śmiechem.
Wojtek:
Oj Kuba, Kuba. Czasami już tak jest. - lekko zdjąłem Balbinę z pleców. - Dzięki, że przyjechałeś.
Kuba: Nie ma za co, tylko nie wiem po co ja tutaj teraz.

Wojtek:
Na wakacje przyjechałeś. - powiedziałem.
Kuba:
Zośka ze mną nie przyjechała więc odpada. Udusiłaby mnie i znowu oskarżała o prowadzanie się z innymi panienkami.
Balbina:
 Nic, mam na Ciebie swoje sposoby – zaczęłam się śmiać – nie kręcisz mnie Kubuś, więc Zosia może być spokojna. – szczypałam Wojtka w rękę.
Wojtek:
Jasne, jasne. Wcale nie masz!
Kuba:
Chciałbym zostać, ale muszę wracać, bo jak się jej nie będę meldować co dwa dni to mnie ukatrupi. - zaczął się śmiać.
Wojtek:
Ała! Nie szczyp mnie!
Balbina:
 Ja Ciebie też – zaczęłam się śmiać – to niezła jest, przerąbane masz, facet. Kotek, gdzie jest mój telefon?! – zaczęłam nerwowo grzebać w kieszeniach.
Kuba:
Uwierz, ja jej się już nie dziwię. - uśmiechnął się do nas smutno.
Wojtek:
W bezpiecznym miejscu, skarbie. - zacząłem się śmiać.
Kuba:
Ja wracam, jedziecie ze mną?
Balbina:
 Aż taki niedobry jesteś? Wojtek, proszę Cię, oddaj mi go, muszę napisać że nic się ze mną nie dzieje! Jak ściągną moich rodziców ze Stanów to Cię zabije!
Kuba:
Trochę.
Wojtek:
Niech Ci będzie. - wyjąłem z kieszeni spodni jej telefon i podałem jej.
Balbina:
 Grzeczny chłopiec. – uśmiechnęłam się i wzięłam telefon, włączyłam go a tam tysiące nieodebranych połączeń od Marcina, Tomka, Krystiana a nawet kilka od Karoliny.. zdziwiła mnie. Napisałam tylko do Krystiana, wiedziałam że przekaże reszcie. Przepraszam, ale Wojtek się wkurzył jak zobaczył mnie ze strzykawką nie chciałam tego zrobić, ale to silniejsze ode mnie, pomógł mi, jestem mu bardzo wdzięczna. Nic mi nie jest, pewnie niedługo odstawi mnie do domu. Kocham Cię i tęsknie. :* wystukałam na klawiaturze i wysłałam do Krystiana.
Kuba:
To wracacie ze mną czy nie? - zapytał.
Wojtek:
Niech królowa decyduje!
Balbina:
 Podoba mi się tu, możemy zostać i wrócić wieczorem? – liczyłam na szybką reakcję, czyżby plan Wojtka się udał? Czyżby mnie znienawidził i zostawił?
Wojtek:
Postanowione. - uśmiechnąłem się.
Kuba:
To ja wracam! Narka. - powiedział to i wyszedł z domku.

                                           ____________________________________ 
   Jechaliśmy długo. Byłem już zmęczony. Mój organizm ostatnio szybko się męczył nawet brakiem jakiegokolwiek zajęcia. Nagle usłyszałem dźwięk sms'a. Zobaczyłem odbiorę i szybko przeczytałem wiadomość. 
Krystian:  Nic jej nie jest! - krzyknąłem do Marcina i odpisałem szybko Balbinie Kochanie! Wszyscy się tak bardzo o Ciebie martwiliśmy! Zabiję Wojtka a zarazem ucałuję! Tak bardzo się cieszę, że nic Ci nie jest. Kocham.
Marcin:
 Gdzie jest? – ulżyło mi, moja księżniczka była cała i zdrowa.

Krystian: 
Nie wiem, gdzieś z Wojtkiem. - napisałem sms'a do Karoliny, że Balbinie nic nie jest.
Marcin:
 Wracamy do Warszawki? W ogóle, nie jestem miły ale dobrze się czujesz, bo dziwnie wyglądasz?
Krystian:
Wracajmy. - oparłem się o szybę samochodu. - Nie chcę się użalać, ale trochę mi słabo. Zaraz przejdzie.
Marcin:
 Mogę się zatrzymać jak ma Ci być lepiej, nie chce żebyś mi tu zemdlał. – zawróciłem i jechałem w kierunku Warszawy.
Krystian:
Daj spokój, nie jestem jakąś babą!
Marcin:
 No nie, a myślałem że jadę z jakąś długonogą blond – zaśmiałem się – wyluzuj ziomek, wiem co z Tobą jest więc jak coś jest to mów.
Krystian:
Okej, sorry, że się rzucam, ale już mam tak z natury. - uśmiechnąłem się lekko.
Marcin:
 Ta, ja też ale muszę Cię znosić bo inaczej Balbina się wkurzy i znowu się obrazi, a jak ona to i Kinga więc cienko. – skrzywiłem się i jechałem dalej, do domu w którym miałem ochotę skopać jej dupę.

4 komentarze:

  1. Wojtek królem seksu hahahha :D jakoś podświadomie czuję, że Wojtek i Balbinka w tym domku na Mazurach nie będą razem za grzeczni ;> biedny Krystian, ale Karolinka go pocieszy :>

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdzie ubranka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Balbinko wracaj do krystiana

    OdpowiedzUsuń
  4. Stara miłość nigdy nie rdzewieje. ;> Niestety Balbina musi cały czas chodzić w tym samym, bo została porwana bez walizki pełnej ubrań. ;p

    OdpowiedzUsuń