środa, 11 stycznia 2012

ROZDZIAŁ XV

Serce biło mi w nienaturalnie szybkim tempie, ręce lekko się trzęsły a resztki proszku uwierały w nosie, jednak mimo wszystko było mi dobrze, oparta o bok kanapy odchylając głowę w tył miałam swój własny świat, do którego nie miał dostępu nikt z zewnątrz. Wtedy to wydawało się takie proste... / nacpanaaa
   Wróciliśmy do domu około 1 rano. Cicho wkradłam się do domu i położyłam w swoim królewskim łóżku. Poza Wojtkiem i Marcinem, tylko ono było świadkiem moich łez i niepowodzeń. Tylko ono mnie rozumiało. Tylko w nim mogłam być w pełni tą małą dziewczynką którą zalewają setki uczuć. W dzień, poza pokojem, poza domem musiałam być silną Balbiną, tą która potrafi odgryźć się za największe świństwo, tą która walczy do końca. Położyłam się, odczytałam kartkę od Kingi Żabko, muszę wrócić do domu, mama się niecierpliwi. Jeśli mi pozwolisz, no i oczywiście jeśli siły wyższe pozwolą chciałabym u was zamieszkać, no wiesz chce być bliżej Marcinka. :) Kocham Cię i już za Tobą tęsknie, Twoja ropuszka! Obok podpisu niezgrabnie narysowała serduszko. Tak, mam nadzieje że ze mną zamieszka będę miała w czyje ramię płakać, będę miała siostrę! Położyłam się. Zasnęłam. Długo nie spałam, dręczyły mnie okropne sny. Około 7 udało mi się zabić Wojtka w mojej głowie. Uświadomiłam sobie, że to tylko marne pożądanie, tak naprawdę kocham Krystiana i tylko jego, z tą myślą udało mi się zasnąć.. Wstałam o 14 z wielkim bananem na twarzy, zbiegłam na dół, przywitałam się z Marzenką, wszystko jej wytłumaczyłam i pobiegłam na górę się ubrać, po godzinie byłam gotowa. Najwyższa pora odwiedzić mojego księcia z bajki. Wyszłam z domu i skierowałam się w kierunku domu mojego cudownego faceta. Kiedy doszłam zadzwoniłam dzwonkiem i usiadłam na schodach tyłem do drzwi. Miałam nadzieje że jest w domu.
   Nie spałem całą noc. Martwiłem się o nią. Ćpała. Nadal. Miałem nadzieję, że z tego wyjdzie, że będzie dobrze. Nie chciałem, żeby się niszczyła. Nie było mnie przy niej. Był Wojtek. Z jednej strony byłem mu bardzo wdzięczny, ale z drugiej byłem wściekły, że to on jej pomógł, że popsuje mój dopiero zaczęty związek z Balbiną. Nie chciałem, żeby mieszał się w to co nas łączy, bo był bardzo niebezpiecznym konkurentem.
   Bawiłem się z Julką kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Pobiegłem, aby otworzyć. Zobaczyłem ją. Siedziała na schodach. Cholernie się ucieszyłem. Podbiegłem do niej i złapałem ją za ramię. Siadłem obok niej i przekręciłem lekko jej głowę. Nie mogłem nacieszyć się jej widokiem. W końcu pocałowałem ją łapczywie. Nareszcie była przy mnie. Bezpieczna.
Balbina: Mmm, co za miłe powitanie. Siema. – uśmiechnęłam się. – tęskniłeś za swoją królową?
Krystian:
A jak myślisz? - zaśmiałem się. - Każdą cząsteczką swojego ciała!
Balbina:
 No ja mam nadzieje! – wstałam i weszłam do jego domu – sam jesteś?
Krystian:
Z Julką. - uśmiechnąłem się i wszedłem za nią zamykając drzwi.

   Zdjęłam buty i weszłam dalej.
Balbina:
 Julka! – podeszłam do dziewczynki i usiadłam koło niej, na jej malutkim policzku złożyłam ogromnego buziaka – cześć brzdącu. – uśmiechnęłam się szeroko.
Krystian: Jaka radość. - powiedziałem wesoło. Moja siostra zaczęła skakać i klaskać w rączki na widok Balbiny. - Lubi Cię. 
Balbina: 
Też ją lubię, nie mniej niż Ciebie. – uśmiechnęłam się. – Idziemy na spacer?
Krystian: To dobry pomysł. - wziąłem małą na ręce i założyłem jej różowe buciki. Wyjąłem wózek i wsadziłem ją do niego przy okazji wkładając czarne nike. - My jesteśmy gotowi! 
   Wstałam i założyłam przed chwilą zdjęte buty. Na ramieniu uwiesiłam torbę. 

Balbina: Ja mam tylko dobre pomysły, kochanie. – pocałowałam go i wyszłam.
Krystian:
Nie wątpię to wcale. - wyszliśmy z domu i zamknąłem drzwi. Ruszyliśmy z małą do parku. Jedną ręką prowadziłem wózek a drugą trzymałem Balbinę za rękę.
Balbina:
 Jak się czujesz?
Krystian:
Kiedy jesteś obok mnie? Wspaniale!

   Uśmiechnęłam się na samą myśl że on mnie kocha. On naprawdę mnie kocha. Pierwszy raz ktoś kocha mnie, a nie moją pozycję. Pierwszy raz jestem dla kogoś taka ważna. Pierwszy raz ktoś się o mnie martwi.
Balbina: To wiem, ale pytałam poważnie.
Krystian:
Dobrze. Naprawdę już jest okej. Nic mi nie jest. Tym razem mi się upiekło. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek. Kątem oka zobaczyłem Wojtka, który siedział na murku. Postanowiłem mu podziękować i pociągnąłem lekko Balbinę i wózek w stronę murku.
Balbina:
 Mam nadzieje, ale i tak będę Cię pilnować. Marcin mówił że wczoraj się słabo czułeś.. Dlaczego idziemy na murek? – spytałam, lekko zdenerwowana faktem spotkania z Wojtkiem. Wczoraj rozstaliśmy się w dość grobowych nastrojach, dzisiaj musieliśmy grać.
Krystian:
Wydawało mu się. Jakiś dziwnie przewrażliwiony był moim losem. - uśmiechnąłem się. - Muszę podziękować Wojtkowi. - doszliśmy do wyznaczonego przeze mnie miejsca. - Siema Wojtek!
Wojtek:
Cześć, cześć. - uśmiechnął się sztucznie. - Jak tam Balbiś, już takich głupot więcej nie będziesz robiła?
Krystian:
No właśnie, chciałem Ci podziękować za to, że się nią zająłeś, gdy nie byłem wstanie...
Wojtek:
Stary, nic nie zrobiłem. Nie ma sprawy. - powiedział.
Balbina:
 Nie, nie będę.. – kucnęłam koło Julki i wyjęłam ją z wózka żeby pobiegała sobie koło nas. Dzieci nie lubią być na uwięzi, tak jak starsi nie lubią spotkań w trójkątach.
Wojtek:
No to się cieszę. Muszę iść, bo umówiłem się z Karoliną na basen, więc na razie. - powiedział to, wstał z murka i poszedł.

Krystian:
Dziwnie się zachowywał. Stało się coś między wami? - siadłem sobie na jego miejscu.
Balbina: Między nami? Między nami zawsze coś się dzieje, już od jakiś 3 lat. Najpierw było miło, potem beznadziejnie, a teraz staramy się dogadywać. – uśmiechnęłam się niepewnie.
Krystian:
To cieszę się, że nie będziecie się kłócić. Zależało mi na tym. - moja siostra zbierała stokrotki i dała mały bukiecik Balbinie.
Balbina:
 O, dziękuję kochanie. – uśmiechnęłam się, wzięłam od niej bukiecik i pocałowałam ją w czoło. – Tak wiem, mi zależy żebyś dogadywał się z Marcinem. – usiadłam koło niego i powąchałam stokrotki.
Krystian:
Hmm, powiedzmy, że idzie nam coraz lepiej. - uśmiechnąłem się i po raz kolejny zatopiłem się w jej ustach.
Balbina:
 Masz ogromne parcie, na moje zacne usta. – zaśmiałam się. – Macie łatwiej nigdy nie byliście parą.
Krystian:
Stęskniłem się za nimi! - zaśmiałem się. - Hmm, ale nienawidzę go odkąd pamiętam, ale obiecałem. Zresztą chyba nie jest taki zły. Łączy nas jedno.
Balbina:
 Obydwaj pragniemy Twojego szczęścia, bla, bla, bla – zaśmiałam się.
Krystian:
Taka prawda, no! - krzyknąłem udając oburzonego.
Balbina:
 Przecież ja to wiem, misiaczku. – pocałowałam go – buziak na zgodę? – uśmiechnęłam się.

Krystian: Buziak od królowej pomaga na wszystko. - zaśmiałem się. - Dobrze, że już jesteś.
Balbina:
 Człowieku, mój pocałunek pobudza do życia, niczym tego kolesia ze śpiącej królewny. – uśmiechnęłam się. – będę zawsze. – przytuliłam się do niego.
Krystian:
To nie koleś obudził królewnę ze stuletniego snu? - zapytałem ze śmiechem. - Oj Balbiś, coś słabo znasz bajki. - objąłem ją w pasie. - Cieszę się, bo nie mam zamiaru Cię nigdzie puszczać.
Balbina: Uszałki umyj, właśnie to samo powiedziałam. Pocałunek tego kolesia pobudził ją do snu. – powiedziałam. – Bajki o księżniczkach znam na pamięć! – zaprotestowałam.
Krystian:
O nie, przy Tobie nie umiem się skupić na niczym. - zaśmiałem się. - Tak, Ty moja księżniczko, powinnaś znać bajki o swoich koleżankach, a kiedy wydasz własną?
Balbina:
 Moja bajka cały czas się pisze. Właśnie zaczęłam nowy rozdział. – uśmiechnęłam się.
Krystian: Mam nadzieję, że gram w nim jedną z głównych ról? - pocałowałem ją w czubek nosa.
Balbina:
 W nowym rozdziale? Tak, jesteś głównym bohaterem, w końcu w tytule jest Twoje imię.
Krystian:
To dopiero zaszczyt!
Balbina:
 Zaszczytem będzie jeśli będziesz ostatnim rozdziałem. – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Wszystko się może zdarzyć. - powiedziałem zadowolony.
Balbina:
 Gdy głowa pełna marzeń.. – zaczęłam śpiewać.
Krystian:
O tak. - zacząłem się śmiać. 

Balbina: 
I tak wiem że ładnie śpiewam, kiedyś chodziłam na lekcje śpiewu! – zrobiłam obrażoną minę.
Krystian: Pięknie śpiewasz, tylko piosenka stara. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Nawet nie wiem co to za piosenka. – zaśmiałam się – Kiedyś tańczyłam też w balecie, tam poznałam Karolinę, nasi rodzice się polubili i spędzałyśmy ze sobą mnóstwo czasu, potem dorosłyśmy.. – oparłam się plecami o jego ramię.
Krystian:
Ja też nie wiem. - zawtórowałem jej śmiechem. - Karolina nigdy nie mówiła jak się poznałyście. Zresztą nikt mi o Was nie mówił. Doszedłem do paczki jako ostatni, mało o Was wiedziałem. Dopiero Michał mi opowiedział z grubsza o relacjach międzyludzkich z waszą grupą.
Balbina:
 Między nami nie ma relacji, to jest coś w stylu mocniejsi pogrążają słabszych. Jedna wielka wojna o wszystko. O co się tylko da. Przeze mnie. Przez Wojtka. Przez Marcina. Przez Karolinę. Reszta się dostosowała do królowej Balbinki i króla Marcina.

Krystian: U nas było wpajane, że jesteście chorymi snobami, którzy mają swój świat i nigdy nie powinniśmy mieć z wami nic wspólnego. A tu proszę, wszystko się zmieniło.
Balbina:
 Bo jesteśmy, każde z nas ma wysoko postawionych rodziców dzięki którym między innymi się poznaliśmy. Kiedy dołączyła do nas Karolina którą wszędzie ciągnęłam za sobą, zasady naszej paczki się zmieniły nie liczyła się grubość portfela tylko zwykłe ludzkie uczucia. Dzięki temu wszyscy traktujemy się jak rodzeństwo. Nasz świat i wasz są dość podobne nasz ma tylko 10 razy bogatszych rodziców, i tyle. Dla mnie kasa się nie liczy, już nie.
Krystian:
Karolina nienawidziła Cię za kasę i tylko nią, bo uważała, że dzięki temu wydaję Ci się, że jesteś ważniejsza niż wszyscy w koło. Zresztą nienawidziła też siebie, bo została w to wszystko wciągnięta. Przez jakiś czas zadawała się z Wami, a wtedy naruszyła wszystkie swoje prawa. Michał mówił, że bardzo dużo czasu jej zajęło, aby sobie przebaczyła.
Balbina:
 To że ona jest chora psychicznie to już niestety nie jest moja wina. – powiedziałam i położyłam głowę na jego kolanach – Gdzie jest mała?
Krystian:
Karolina nie jest chora psychicznie. - próbowałem ukryć nutkę żalu w głosie. - Bawi się z innymi dziećmi w piaskownicy.
Balbina:
 Sorry zapomniałam, że ona jest najważniejsza i w twoim towarzystwie nie można o niej źle mówić. – atmosfera zaczynała się robić coraz gęstsza.
Krystian:
Nie mówię, że najważniejsza, ale bardzo ważna. I raczej nie masz powodów, aby jej aż tak obrażać.
Balbina:
 Najważniejsza. – podniosłam się z jego kolan. – Tak, nie mam, ona za to ma bardzo dużo i może sobie mówić co tylko chce. Sprawiedliwość.
Krystian:
Już nic złego nie mówi na Twój temat.
Balbina:
 Mówi. Pewnie oboje sobie mówicie. – zaczynałam być co raz bardziej wściekła.
Krystian:
Balbina, nie przesadzaj! Nigdy nie powiedziałem na Ciebie złego słowa! - mówiłem podniesionym głosem. - To, że Wojtek i ona mieli do Was jakieś wąty to nie znaczy, że reszta paczki mimo tego, że Was nie znała miała robić to samo co oni.
Balbina:
 Mam dziwne wrażenie że oprócz Ciebie i tej jakiej jej tam, Zosi? Wszyscy nas znali. Zresztą, chyba będzie lepiej jak już pójdę..
Krystian:
Znali, ale w przeciwieństwie do Was nie chcieli Was zniszczyć. Zresztą nikt, kto nie miał z Wami styczności nie robił niczego co Wam by zagroziło. - powiedziałem spokojniej. - Balbina, daj spokój... 

Balbina: Ty chyba sam nie słyszysz co mówisz. Nie mielibyście szans żeby nas zniszczyć.  – powiedziałam – nie chce się pokłócić. – wstałam i poszłam w stronę piaskownicy.
Krystian:
Bardzo dokładnie słyszę. - poszedłem za nią. - No, jak zwykle pokazana Twoja wyższość.
Balbina:
 Jeśli Cię zawiodłam, Ciebie i Twoje oczekiwania względem mojej osoby to przepraszam. Taka już jestem. Księżniczka widząca siebie i niewielką grupę osób wokół niej. Akceptujesz mnie taką, albo mówimy sobie do widzenia. – powiedziałam stanowczym, ale załamującym się głosem.
Krystian:
Przepraszam Cię. - przytuliłem ją mocno.
Balbina:
 To ja przepraszam Ciebie. – wtuliłam się w niego i rozpłakałam.
Krystian:
Skarbie, nie płacz! Nie masz przez co... To tylko jedno, małe nieporozumienie, których będzie sporo. - mocno ją trzymałem w ramionach.

   Uspokoiłam się. Ostatnio stałam się za bardzo płaczliwa. To przez Wojtka. Przez Krystiana. Przez miłość do dwóch facetów. Przez to że jednego prawie zabiłam. Przez to że drugiemu nie potrafię spojrzeć w oczy. Nie wiedziałam co mam dalej ze sobą robić. Najchętniej wyjechałabym gdzieś daleko i już nigdy nie wróciła. Niestety. Jestem królową i musze jakoś sobie radzić. Ugryzłam go lekko w ramię.
Balbina: Już okej. Królewny nie płaczą. – zmusiłam się do uśmiechu.
Krystian:
Cieszę się, naprawdę nie ma o co. - starłem łzy z jej policzków. Przybiegła do nas Julka, która przytuliła się do Balbiny. Była zmęczona. - Wracamy, Julce chyba się chcę już spać. - uśmiechnąłem się lekko.
Balbina:
 Ops, moja piękna. – uśmiechnęłam się do niej i wzięłam ją na ręce – księżniczki nie płaczą prawda? – pocałowałam ją w policzek – zawsze chciałam mieć młodsze rodzeństwo. – uśmiechnęłam się do Krystiana.
Krystian:
Ja jakoś nie bardzo, ale teraz nie zamieniłbym jej na nic w świecie. - pogłaskałem dziewczynkę po włoskach.
Balbina:
 Podryw na młodszą siostrę? – zaczęłam się śmiać – najpierw zakochałam się w niej, potem w Tobie.
Krystian:
Najwyraźniej, ale na pewno nie zamierzany!
Balbina:
 Mam propozycje. Co Julka powiesz na nocowanie u Balbinki? – uśmiechnęłam się.
Krystian:
No, no. Julka chyba jest zadowolona. - mała zaczęła się ślinić.
Balbina:
 A Ty?
Krystian:
A jak myślisz? - pocałowałem ją w kącik ust.
Balbina:
 Myślę że Ty już masz mnie dość, ale z grzeczności królowej nie odmówisz. – uśmiechnęłam się i poszłam z Julką w kierunku wózka który zostawiliśmy przy murku.
Krystian:
To się mylisz. - poszedłem za nimi.
Balbina:
 Skarbie, ja się nigdy nie mylę. – uśmiechnęłam się – dobra wyluzuj już ja mam zamiar mieć dzisiaj dobry dzień! – wsadziłam Julkę do wózka.

Krystian: Ale ja jestem wyluzowany? - zacząłem się śmiać.
Balbina:
 Właśnie widzę, stara zrzędo! – pokazałam mu język i poszłam w stronę swojego domu.
Krystian:
Ja Ci zaraz pokażę, kto tu jest starą zrzędą! - dobiegłem do nich i jedną ręką przerzuciłem sobie ją przez ramię a drugą trzymałem wózek i szedłem.
Balbina:
 RATUNKU! – zaczęłam wrzeszczeć, śmiać się i bić go w tyłek. – Zaraz ugryzę Cię w Twoją zacną dupę!
Krystian:
Nie dosięgniesz, wybacz! - zacząłem się śmiać. Julka o mało co nie oszalała ze szczęścia.
Balbina:
 Młoda nie rechocz tak tylko mi pomóż! Krystian zaraz zwrócę wszystko co zjadłam! – machałam nogami próbując go kopnąć w męskie przyrodzenie. 
Krystian:
A cokolwiek jadłaś przez ten rok chudzinko? - nie mogłem przestać się śmiać. Moja siostra klaskała w łapki.
Balbina:
 Jadłam! Jadłam dzisiaj płatki! No dobra wypiłam tylko mleko, ale zaraz je zwrócę! – wrzeszczałam – Królowa chce na ziemię!
Krystian:
Niech ładnie poprosi i nie mówi, że jestem zrzędą. Plus obieca mi, że zje dobre śniadanie!
Balbina:
 O nie, nie, księżniczka o nic nie prosi. Zawsze jem śniadanie, bo to najważniejszy posiłek dnia! – zaczęłam się śmiać – Po prostu dzisiaj jeszcze nie byłam u Mańki.
Krystian:
Widocznie dla mnie będzie musiała zrobić wyjątkowy wyjątek od reguły!
Balbina:
 Krystian do cholery, bo będziesz spał pod moimi drzwiami!
Krystian:
Ciepło jest, będzie miło. - mój śmiech nie chciał się uspokoić. Razem z Julką szaleliśmy z radości.
Balbina:
 Obrażam się! Na was oboje! – wrzeszczałam, co raz bardziej rozdrażniona ale i szczęśliwa.
Krystian:
Niech Ci już będzie, no. - zdjąłem ją z ramion przed samymi drzwiami jej domu.
Balbina:
 Już i tak się obraziłam. – otworzyłam drzwi i weszłam do miejsca w którym czułam się najlepiej. Zdjęłam buty, z szafki wyjęłam kapcie z ogromną hello kitty z przodu, tak w domu lubiłam otaczać się słodkimi dodatkami. – Jestem! – krzyknęłam żeby poinformować domowników o swoim przybyciu.
Krystian:
Wiesz co Julcia, jak królewna się obraziła to musimy ją odbrazić. - wyjąłem małą z wózka i wszedłem do domu Balbiny. Zdjąłem buty i złapałem dziewczynę od tyłu za biodra. - No nie gniewaj się, co? - zamruczałem jej do ucha.
Balbina:
 Jak ja mówiłam ‘no postaw mnie’ to mnie nie słuchałeś. – powiedziałam zagryzając wargę, żeby opanować uśmiech wciskający mi się na usta.
Krystian:
I tak mnie lubisz. - ugryzłem ją w ucho.
Balbina:
 Chyba Ty mnie, jestem aż tak smaczna? Chyba dawno nie myłam uszu! – zaczęłam się śmiać, odwróciłam się do niego przodem, założyłam mu ręce na szyję i pocałowałam go.
Krystian:
Najsmaczniejsza na świecie! - zaśmiałem się odwzajemniając jej pocałunek.
Balbina:
 Skończ słodzić bo nam poziom glukozy we krwi podskoczy. – zaśmiałam się i wyswobodziłam z jego uścisku. – Jula, co robimy? Chcesz się pobawić misiami czy wolisz oglądać bajki? – uśmiechnęłam się i wzięłam ją na ręce.
Krystian:
Postaram się, ale trudno będzie. - uśmiechnąłem się.
Julka:
Bajcie, bajce chciem! - zaczęła klaskać w rączki.
Balbina:
 To idziemy oglądać bajkę – poszłam z nią do salonu.
Mama:
 O, kogo ja tu widzę. Moja kochana córeczka wreszcie się pojawiła w domu. Gdzie się panna podziewa od kilku dni? – spytała ucieszona ale i smutna.
Balbina:
 Mama? Co Ty tutaj robisz? Gdzie jest tata? – spytałam zdziwiona jej widokiem.
Mama:
 Mama, mama. – uśmiechnęła się i przytuliła mnie, razem z Julką. – A to kto? – spojrzała na dziewczynkę. – o i jakiś nowy adorator? – zwróciła się w kierunku Krystiana. – Tata został w Nowym Jorku, ja też mam wieczorem samolot z powrotem jak mniemam nie lecisz ze mną? – spytała bardziej przyjaznym głosem.
Balbina:
 To jest Krystian, mój nowy chłopak, mamusiu, a to jego siostra Julka. – uśmiechnęłam się - nie, nie lecę z Tobą, nie ma opcji, w ogóle czy Kinga może z nami zamieszkać?
Mama:
 Tak, rozmawiałam już z ciocią Kinga ma do nas przyjechać w następnym tygodniu, a my z tatą wracamy 2 września, i najprawdopodobniej jednak zostajemy w Polsce. – uśmiechnęła się, pocałowała mnie w policzek a następnie starła z niego szminkę – ale się za Tobą stęskniłam skarbie, cześć maleńka, widzę że Balbinka nareszcie znalazła sobie odpowiedniego faceta z odpowiednim rodzeństwem. – uśmiechnęła się do Krystiana – no dobrze dzieciaki ja już wam nie będę przeszkadzała. – wycałowała całą trójkę i poszła do swojej sypialni, spakować swoje rzeczy.
Balbina:
 Moja mama ma nierówno, ale kocham ją. – zaczęłam się śmiać i usiadłam z Julką na kanapie.

Krystian: Twoja mama jest bardzo miła. - siadłem obok Balbiny - Mówiła o rodzeństwie Wojtka?
Balbina:
 Pewnie tak, bo resztę moich chłopaków zna tylko z opowiadań. – uśmiechnęłam się i posadziłam Julkę na kolanach Krystiana. – chcesz oglądać bajkę o Barbie czy o zwierzątkach? – spytałam.
Krystian:
No tak, Rafał jest dość... nietypowy. - powiedziałem.
Julka: O Bajbie chciem! - zaczęła krzyczeć i się śmiać.
Balbina:
 Też bym wolała o Barbie. – uśmiechnęłam się do niej i włączyłam jej Roszpunkę. – Dlaczego nietypowy? – usiadałam obok niego i przytuliłam się.
Krystian:
Nietypowy to bardzo za słabe słowo, które opisywałoby jego charakter. - Julka była zapatrzona w bajkę. - Nie poznałaś go?
Balbina:
 Bardzo dobrze znam Rafała, i lubię go, dlatego pytam się dlaczego uważasz że jest nietypowy.
Krystian:
Widocznie nie poznałaś jego złego oblicza. - powiedziałem zaskoczony. - Nie wiedziałaś, że regularnie bił Wojtka?
Balbina:
 Co?! – spytałam zdziwiona.
Krystian:
Niestety... - powiedziałem smutno. - To było przed tym jak się z nimi poznałem, więc myślałem, że wiedziałaś, bo z nim byłaś.
Balbina:
 Nie, nie miałam pojęcia.. – zrobiło mi się przykro że mój były chłopak ukrywał przede mną tak ważny fakt ze swojego życia.
Krystian:
Ale to już przeszłość. - przytuliłem ją mocno.
Balbina:
 Tak, Wojtek to już przeszłość.. – zmusiłam się do uśmiechu.
   W tym samym czasie do mojego domu wprosił się Marcin.

Marcin:
 Moje kochane maleństwo! – przyszedł do salonu, pociągnął mnie za ręce, podniósł i mocno przytulił. – Nie myślałem że kiedykolwiek będę się o Ciebie martwił idiotko mała! – uderzył mnie lekko w tyłek.
Balbina:
 Ja Ciebie też. – zaczęłam się śmiać, i pocałowałam go w policzek. – Nikt Ci się nie kazał o mnie martwić młotku!
Złapał mnie za rękę i podciągnął rękaw bluzy.

Marcin:
 Tego nie chce więcej widzieć na Twoim ręku, rozumiesz?! Bo Twoi rodzice dowiedzą się o wszystkim. – zagroził.
Balbina:
 Skończ, bo Kinga się dowie o Twoich wszystkich ciemnych stronach. – odgryzłam się.
Marcin:
 Nie krępuj się, o wszystkim jej chyba powiedziałem. – uśmiechnął się szyderczo. – Dobra wpadłem się spytać czy jedziesz ze mną jutro po nią, znaczy – spojrzał na Krystiana – czy oboje jedziecie?

   Marcin wparował jak burza. Ich szybka rozmowa, ich zażyłość doprowadziły mnie do zawrotów głowy. Całkowicie zbił mnie z tropu, gdy zapytał, czy pojadę razem z nimi po siostrę Balbiny. Nie wiedziałem co powiedzieć.
Krystian: Jeśli Balbina tego chcę, a ja Wam nie będę przeszkadzał, to czemu nie. - powiedziałem.
Marcin:
 No to zbiorę ekipę i jutro wyruszamy do Sopotu! – uśmiechnął się – o, Julka nie zauważyłem Cię – zaczął się śmiać – Balbina nareszcie odnalazłaś dziecko które w miarę Cię lubi? – pstryknął mnie w nos – Mańka i Tomek też jadą, Kamila i Paweł niestety nie mogą bo lecą z rodzicami do Indii, muszę jeszcze pogadać z Wojtkiem i Rafałem, może chcą jechać a przy okazji posilić nas jeszcze jednym samochodem. – uśmiechnął się z dumą że wpadł na ten genialny pomysł – Krystian dobrze by było jakbyś zabrał ze sobą Karolinę, Tomson będzie szczęśliwy. Dobra spadam młoda – cmoknął mnie w ustka i wyszedł. Opadłam na kanapę koło Krystiana.
Balbina:
 Ciekawe kto jeszcze tu wparuje. – zaśmiałam się.
Krystian:
On zawsze tyle gada? I musi całować Cię w usta?! - skrzywiłem się. - Nie wiem czy Karolina się zgodzi, bo jak z nią ostatnio gadałem to powiedziała, że nie chce widzieć Tomka. Nie wiem co jej odwaliło. Dla mnie to chora sytuacja i czuję się cholernie winny.
Balbina:
 Zazdrosny? – uśmiechnęłam się – Zawsze, ja też tyle gadam, tylko przy Tobie jakoś tak mniej. – ugryzłam go w ucho. – Martwię się o Twoje uszka – zaczęłam się śmiać – To nie mów jej że Tomek jedzie. Daruj sobie, są duzi i sami sobie muszą ze sobą poradzić.
Krystian:
Miałem ochotę go walnąć, ale wyleciał stąd jak burza, że nawet nie zdążyłem. - powiedziałem trochę zły. - Przeżyją Twoje gryzienie, całkiem im się to podoba. - uśmiechnąłem się. - Postaram się, ale i tak jest to dla mnie trudne.

Balbina: On zawsze mnie całuje w usta, nie ma w tym nic dziwnego. Nie denerwuj się. – uśmiechnęłam się. – Julka siądziesz sobie na fotelu będziesz lepiej widziała okej? – zdjęłam dziewczynkę z jego kolan i zaniosłam na fotel tam posadziłam ją z misiakami, a sama zajęłam jej wcześniejsze miejsce. – Ja naprawdę doceniam to że jesteś inny niż ja, ale czy czasem, chociaż przez chwilę mógłbyś przestać myśleć o wszystkich dookoła?
Krystian:
Tak już mam z charakteru, że trudno wybić z mojej głowy ludzi, którzy są dla mnie ważni, ale postaram się. - uśmiechnąłem się i przytuliłem ją mocno.
Balbina:
 W tym momencie powiedziałeś że jestem nieważna. – zrobiłam obrażoną minkę.
Krystian:
Bo jesteś najważniejsza? - zamruczałem jej prosto do ucha.
Balbina:
 Jestem nieważna ale najważniejsza? Twoja logika mnie przeraża, głąbie.
Krystian:
Po pierwsze kto powiedział, że o Tobie nie myślę?
Balbina:
 Ja? Ciągle mówisz o Karolinie albo o Wojtku.
Krystian:
Mrr, mam mówić o Tobie chociaż jesteś obok mnie?
Balbina:
 Nie o to mi chodzi. Ja wiem że nie lubisz Tomka i Marcina i o nich nie mówię, a przynajmniej się staram.
Krystian:
Karolina nie całuje mnie usta.
Balbina:
 Nie bronię jej. – zsunęłam się z jego kolan i usiadłam na drugim końcu kanapy.
Krystian:
Kurwa, wiedziałem, że tak będzie. - powiedziałem zły. - Dobrze wiedziałem, że nasza odmienność nas zacznie niszczyć. Nasze dwa różne środowiska, szkoda, że tak szybko.
Balbina:
 Tak, za szybko, a ja już nawet pokazałam Cię mamie. – moja rodzicielka właśnie postanowiła pojawić się w drzwiach.
Mama:
 Nie kłóćcie się przy dziecku. – podeszła do Julki – może zabiorę ją do Kamili mamy? Pobawi się z Gabrysiem. – spytała.
Krystian:
Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - powiedziałem spokojnie. - Właśnie musimy iść, nasi rodzice zaraz przyjadą i chcieli, aby Julka była w domu. - wstałem i wziąłem Julkę na ręce. - Miło mi było panią poznać. - uśmiechnąłem się lekko. - Cześć. - powiedziałem to i wyszedłem z salonu. Skierowałem się do korytarza, założyłem buty, wsadziłem Julkę do wózka i wyszedłem z domu Balbiny. Byłem wściekły, że dałem się sprowokować. Nie chciałem, żeby tak wyglądało nasze życie. Nie wiedziałem co mam robić.
Balbina:
 Nawet nie próbuj nic powiedzieć! – krzyknęłam na mamę i poszłam do pokoju, włączyłam laptopa, odpisałam na setkę wiadomości na gadu, włączyłam Pezeta i zaczęłam swoją wewnętrzną śmierć.

Strój Balbiny.

4 komentarze: