niedziela, 12 lutego 2012

BONUS V: Balbina i Wojtek

Hemoglobina mija szybko aortę, chociaż serce by chciało robić wszystko najwolniej. / HuczuHucz -36,6
   Pozwolono mi do niej wejść. Czułem, że to jest nasze ostatnie spotkanie. Jej stan był stabilny. To mnie cieszyło i było najważniejsze. Krystian ode mnie nie odbierał telefonu. Kuba obudził się z kacem i nie pamiętał za wiele, ale powiedział, że jak się ogarnie to przyjedzie do szpitala.
   Zdobyłem się na odwagę i cicho zapukałem do drzwi. Leżała w białej pościeli. Była taka drobna i blada. Wszędzie było pełno rurek i rureczek, które pomagały jej wrócić do siebie. Siadłem na krzesełku obok jej łóżka i wpatrywałem się w jej twarz.

Balbina: 
Dziękuję Ci.. – wydusiłam z siebie. Czułam się dobrze, tylko te wszystkie kable przeszkadzały mi w normalnym funkcjonowaniu.
Wojtek: Nie ma za co! - uśmiechnąłem się lekko. - Musiałem zadzwonić po karetkę... Po Twoją siostrę też.
Balbina: Jest za co, uratowałeś mi życie. – wyciągnęłam rękę w jego kierunku i ścisnęłam lekko jego dłoń którą trzymał na moim łóżku. – Trudno, moi rodzice też już wiedzą? – uniosłam brew.
Wojtek:
Pewnie tak... - ścisnąłem jej rękę. - Musiałem komuś z Twojego świata o tym powiedzieć. Wiem, że teraz już nie będzie tak samo.
Balbina:
 W porządku, nie musiałeś tylko dzwonić do Kingi, ona powie Marcinowi a on mnie zabije. – uśmiechnęłam się. – Ty też jesteś częścią mojego świata.. Tak samo, czyli?
Wojtek:
Tak naprawdę to dzwoniłem do Marcina, ale odebrała ona. - odwzajemniłem jej uśmiech. - Krystian nas nienawidzi, Zośka i Kuba się rozstali. Moi kumple są mordercami. Ty prawie umarłaś. Twoi znajomi nie dopuszczą do tego, abyś się z nami zadawała. Pewnie tego nawet nie chcesz. Wszystko się rozleciało. - westchnąłem. - Gdybym wiedział, że do tego dojdzie, powstrzymałbym nas...
Balbina:
 Gdyby nie wasz zakład pewnie nadal byśmy dla siebie nie istnieli. Wojtek.. ja nie przestałam Cię kochać.. nie przestanę nigdy.. Krystian mi w tym trochę pomógł, bo jego pokochałam tak samo mocno.. Chciałam żebyśmy byli znajomymi, tylko i wyłącznie znajomymi, pewnie by się nie udało, gdyby nie moja nagła szczerość. – odwróciłam głowę, ale nie puściłam jego ręki.
Wojtek:
Ja Ciebie też nadal kocham Balbina. Dzień, w którym odeszłaś ode mnie był najgorszym dniem w moim życiu. Pamiętam to. Krzyk, trzask drzwi... Zdradziłem Cię, mimo tego, że kochałem Cię najmocniej na świecie. Po prostu kiedyś nie wiedziałem, że coś takiego w ogóle istnieje. Miłość. To słowo brzmiało dla mnie jak jakaś stara legenda. Teraz już wiem co straciłem... - ściskałem jej rękę. - Wczoraj... Wczoraj myślałem, że stracę Cię bezpowrotnie. Po raz trzeci mogłaś mnie opuścić, ale teraz już na zawsze.
Balbina:
 Chyba w końcu dorosłeś. – uśmiechnęłam się, a po moich policzkach popłynęły łzy. – Zapominałam o Tobie kiedy byłam z Krystianem, ale mimo wszystko zawsze jesteś gdzieś w mojej głowie. Rok temu też leżałam w szpitalu, wtedy przez to że za bardzo Cię kochałam, ale wyszłam stąd jeszcze silniejsza niż byłam, oby tym razem tak nie było bo wszechświat zwariuję. – zaśmiałam się. – Nie zostawisz mnie tutaj? Obiecaj, że mnie nie zostawisz nawet jak przyjdzie Kinga i Marcin.. – odwróciłam się w jego stronę i popatrzyłam mu prosto w oczy.  
Wojtek: Jeśli chcesz to zostanę tu ile będziesz chciała. - uśmiechnąłem się lekko. - Nie popełnię drugi raz takiego samego błędu. Nie zostawię Cię. 
  Uśmiechnęłam się, wzięłam jego rękę i położyłam ją na swoim sercu.

Balbina:
 Przeżyło dzięki Tobie, w tym momencie odpłaciłeś się za wszystko co mi zrobiłeś. Zapomnijmy o złej przeszłości.
Wojtek: To najpiękniejsze słowa jakie usłyszałem w życiu... - w moim oku zakręciła się łza, ale szybko ją powstrzymałem. Stary, chłopaki nie płaczą.
Balbina:
 Miło mi. – uśmiechnęłam się. – kupisz mi wodę? Nie wiem tylko gdzie mam kasę, Kinga Ci odda później. – poprosiłam go. – nie płacz przeze mnie! – dotknęłam swoją ręką jego policzka.
Wojtek: Daj spokój, jasne, że Ci kupię. To tylko kilka złoty. Nie zbiednieję od tego. - uśmiechnąłem się lekko i wstałem. - Ja płaczę?! Chyba oszalałaś. - wyszedłem z sali w poszukiwaniu wody.
   Leżałam w mojej bardzo ‘przytulnej’ sali kiedy do środka wpadła moja siostrzyczka i najlepszy przyjaciel.
Marcin:
 Obiecywałaś mi! Przysięgałaś że jesteś czysta! Uduszę Cię.. – podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. – Wyglądasz jak trup.
Balbina:
 No dziękuję Ci bardzo. – zaśmiałam się. – stało się, błagam nie chce kazań, rodzice mi wystarczą.
Kinga:
 No właśnie, cicho już bądź Marcin! – pogłaskała mnie po włosach. – Jak się czujesz żabko?
Balbina:
 Już dobrze.. – uśmiechnęłam się. – Wojtek mi pomógł i jest w porządku, inaczej pewnie kupowalibyście dla mnie trumnę w tym czasie.
Marcin:
 Zaraz Ci przyjebię młoda!
Balbina:
 Jaki drażliwy się zrobił, żartuje przecież. – zaśmiałam się. – Współczuję Ci Kinga!
Kinga:
 No co Ty! Mam najlepszego faceta na świecie! – złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku.
Balbina:
 Wybaczcie ale nie mogę zwolnić wam łóżka. – uśmiechnęłam się. Nareszcie dwie najważniejsze dla mnie osoby są szczęśliwe, i to dzięki sobie. Zazdroszczę im tej miłości.
Właśnie w tym momencie do sali wpadła Mańka.

Marysia:
 Moje słoneczko! – rzuciła się na mnie. – Tak się bałam..
Marcin:
 Musieliśmy ją wziąć bo zaczęła panikować. – szturchnął ją.
Marysia:
 Spadaj, nie widzisz jak ona się cieszy że mnie widzi?! – zaśmiała się.
Balbina:
 Oczywiście że się cieszę, że was wszystkich widzę, musiałam wylądować w szpitalu żebyście sobie o mnie przypomnieli?!
Jedno głośnie odpowiedzieli NIE! Oczywiście zaczęliśmy się wszyscy śmiać, to w nich kochałam.
   W tym samym czasie moja rodzicielka niszczyła mi życie i wybierała w swoim telefonie numer do Krystiana, naciskała zieloną słuchawkę i dzwoniła do niego, żeby dowiedzieć się co się stało z jej oczkiem w głowie. Mamo! Dziękuję..
Krystian: Halo?
Mama:
 Dzień dobry.. Tutaj Monika, mama Balbiny.. Mógłbyś mi powiedzieć co tam się stało? Staramy się wrócić jak najszybciej, ale to nie jest takie proste. – mówiła łamiącym się głosem.
Krystian: Jak to co się stało?!
Mama:
 To Ciebie tam nie ma?! Mój Bąbelek jest sam? O Boże..
Krystian: Proszę Pani, co się stało? - zdenerwował się. Był blisko Warszawy, ale natychmiastowo zawrócił. - Na pewno nie jest sama. Jest tam Wojtek, Zosia i Kuba. Ja też już jadę.
Mama: Skarbie, nie mam pojęcia, Bąbelek jest w szpitalu, w Gdańsku czy tam Gdyni, już nie pamiętam dokładnie. – mówiła chaotycznie. – Niestety lekarze nie chcieli mi udzielić żadnych innych informacji. Niedługo mój mąż zadzwoni do znajomych lekarzy.. Może czegoś się dowiemy, Wojtuś tam jest, tak? Oh to może on coś wie!
Krystian: Rozumiem... - mówił przez zaciśnięte zęby. - On na pewno wie dużo. Proszę do niego zadzwonić.
Mama:
 Spróbuję, daj mi znać jak już coś będziesz wiedział, dobrze? I ucałuj ode mnie Balbinkę.. – rozłączyła się.
Krystian: Żeby to było takie proste... - szepnął, odłożył telefon i wcisnął pedał gazu.
   W końcu znalazłem sklepik i kupiłem Balbinie wodę, gazety i owoce. Po tych zakupach wróciłem do sali, w której leżała i zobaczyłem przyjaciół dziewczyny.

Wojtek:
Cześć. - powiedziałem arogancko. 
   Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam go w drzwiach, ale ku zdziwieniu wszystkich Mańka ucieszyła się na jego widok milion razy bardziej.

Marysia:
 Wojtek! Tak bardzo Ci dziękujemy! – pocałowała go w polik i przytuliła.
Wojtek: Nie ma za co? - objąłem ją lekko i zaraz puściłem. Zdziwiła mnie. To, że Balbina prawie umarła było w większości moją winą, ale wolałem to przemilczeć. - Przyniosłem Ci to o co prosiłaś. - uśmiechnąłem się lekko i położyłem zakupy na stoliku obok łóżka dziewczyny.
Balbina:
 Prosiłam tylko o wodę! – zaśmiałam się. – ale dziękuję Ci bardzo. – przytrzymałam go za rękę i cmoknęłam lekko w policzek.
Marcin:
 Nadgorliwy jak zawsze. – odpowiedział złośliwie. – Nie wróciliście do siebie prawda?! Gdzie Krystian?
Wojtek: Nie ma za co. - uśmiechnąłem się do niej po czym odwróciłem do Marcina. - Nie ma tutaj Krystiana.
Nagle do sali wparował Kuba, który wyglądał niczym śmierć.

Kuba:
O, trochę się Was namnożyło. - zaśmiał się lekko. - Widzę Balbiś, że z Tobą już lepiej. Sorry za wczoraj, ale po alkoholu za bardzo nie wiem co się dzieję...
Kinga:
 Wyglądasz gorzej od Balbiny! – krzyknęła.
Marcin:
 Wróciliście czy nie? – syknął.
Balbina:
 Będę częściej bywać w szpitalach, wszyscy nagle sobie o mnie przypominają. – zaśmiałam się. – Kuba kiedy powtarzamy naszą nockę?
Marysia:
 Spaliście ze sobą?! Balbina, przerażasz mnie! – mówiła z obrzydzeniem.
Kuba: Dzięki, Kinga, tak? - zaśmiał się. - Oj, Balbina nigdy więcej!
Wojtek:
A jak myślisz idioto? - powiedział złośliwie. - Jaką nockę?! Kuba, pogadamy sobie!
Marcin:
 Świetnie.. – skrzywił się. 
Kinga:
 Tak. – uśmiechnęłam się. – Uspokój się.. – wymamrotała Marcinowi do ucha. – To jej życie i jeśli nie robi nic głupiego, to daj jej żyć tak jak ona chce.

Marcin: No świetnie.. Własna dziewczyna. Ona jest dla mnie jak siostra i nie pozwolę żeby jakiś dupek ją znowu wykorzystywał!
Balbina:
 Przestań, albo wyjdź i wróć jak się ogarniesz. Wiem, że się o mnie martwisz, ale daj mi czasem zdecydować samej co jest dla mnie dobre a co złe. – powiedziałam stanowczo. – Eh, no trudno, ja też mam na razie dość. – uśmiechnęłam się.
Marysia:
 Dokładnie Marcin, dlatego my już pójdziemy i wpadniemy do Ciebie słoneczko później. – pocałowała mnie w czoło. Kinga i Marcin poszli w jej ślady. Ten ostatni nie krył swojego niezadowolenia, ale pożegnał się i grzecznie wyszedł. Zostali tylko Ci dwaj idioci. Cieszę się że są.
Wojtek:
Możecie wreszcie opowiedzieć mi od początku do końca co się wczoraj stało? - zapytałem z nutką złości. - Kuba wiem, że pamiętasz!
Kuba:
Trochę...
Balbina:
 To tak po kolei. Powiedziałam Krystianowi co się stało na Mazurach, więc się obraził i nie wrócił na noc. Umówiłam się z Kubą na wciąganie w nocy, i oczywiście Zosia nas zobaczyła i się wściekła. Powiedziała mi że Kuba i Krystian zabili jakieś dziecko, potem się wyniosła, dlaczego to już nie wiem. Ja się pocięłam na maksa z Krystianem i wyjechał.. a potem piłam i brałam, nigdy aż tak nie reagowałam na takie połączenie..
Kuba:
Zośka odeszła, bo dowiedziała się prawdy. Balbina to ja zabiłem tą dziewczynkę. To ja kierowałem, to ja nie chciałem się zatrzymać i pomóc. Nawet nie chciałem wysadzić Krystiana, żeby postarał się ją uratować... - spuścił głowę.
Wojtek:
Okej... - nie miałem kompletnego pojęcia o czym oni mówią. - Kuba, dlaczego mi nic nie powiedzieliście?! Kiedy to było?!
Kuba:
Rok temu... Wracaliśmy z imprezy z Krystianem. Ty byłeś w Hiszpanii. Byłem pijany. Potrąciłem siedmioletnią dziewczynkę. Uciekliśmy z miejsca wypadku... - mówił z zaciśniętymi dłońmi. - Po tym zdarzeniu zacząłem pić, brać, zdradzać Zosię. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Krystian mnie krył, bo wiedział, że ode mnie odejdzie. Musiałem w końcu powiedzieć jej prawdę. Nie wiedziałem, że przyzna się Balbinie! Wszystko się jeszcze bardziej pokomplikowało... Nie chcieliśmy Wam mówić, obarczać Was tym wszystkim. Nasza paczka nie mogła się o tym dowiedzieć, ale nadszedł czas szczerości.
Balbina:
 Czyli mnie okłamał, dla Twojego dobra? – spytałam z łzami w oczach. – Boże.. Kuba ważne że już wszystko powiedziałeś.. – położyłam dłoń na jego ramieniu. – Zosia zrozumie, na pewno zrozumie. – wytarłam spływające łzy.
Kuba:
To tylko moja wina. - wsadził głowę między nogi. - Tylko moja i Wojtka. Co z nas za skurwiele...
Wojtek:
Tacy już się urodziliśmy, żeby wszystko jebać.
Balbina:
 Wojtka? Ja już nic nie rozumiem.. – położyłam się i spojrzałam w sufit.
Kuba:
Przespał się z Tobą. - prychnął. - Obaj zjebaliśmy życie naszemu przyjacielowi.
Wojtek:
Nie da się cofnąć czasu. - powiedziałem to cicho. Momentalnie poczułem wibracje telefonu w kieszeni. Wyjąłem go i na wyświetlaczu ujrzałem imię Krystiana. - O wilku mowa! - wyszedłem szybko i odebrałem. - Słucham?
Krystian:
Ona żyje?
Wojtek:
Żyje.
Krystian:
Niedługo będę.
Wojtek:
Czekamy. - rozłączył się. Te kilka słów uświadomiło mi, że może nie wszystko jest stracone. Wróciłem do Balbiny i Kuby. - Jest w drodze.
Balbina:
 Super. – powiedziałam na wiadomość o jego przyjeździe. – Czyli ja też jestem suką, bo go zdradziłam, i jeszcze się na niego obraziłam. – zaśmiałam się ironicznie.
Wojtek:
Nie cieszysz się? - zapytałem zdziwiony.
Kuba:
Oj, Balbina! Powinniśmy być z siebie dumny, jeszcze nikt w tak krótkim czasie nie rozjebał sobie do końca życia!
Balbina:
 Nie, nie cieszę się. Ja byłam z nim szczera, a on mnie okłamał i po raz kolejny mi nie zaufał.
Wojtek:
Czyli to koniec?
Kuba:
Balbina on to zrobił dla mnie! Kocha Cię! Proszę, daj mu jeszcze jedną szansę, bo sobie nie daruję.
Balbina:
 Koniec? On już dawno stwierdził że to koniec. I to z mojej winy. – popatrzyłam na Wojtka. – I Twojej też. Kuba, wyluzuj..
Wojtek:
Wraca, czyli może wcale nie musi to być koniec. - skrzywiłem się. - Dobrze wiem co zrobiłem i też wiem, że mi nie wybaczy.
Kuba:
Świetnie! Najlepiej wszyscy sobie odejdźmy od siebie, a co! - krzyczał.
Wojtek:
Wyluzuj człowieku, Zośka na pewno do Ciebie wróci, zawsze wraca. - próbowałem go uspokoić.
Kuba:
Nie tym razem! - wyszedł trzaskając drzwiami.
Balbina:
 Idź za nim jak chcesz.. – uśmiechnęłam się.
Wojtek:
Musi ochłonąć. Zresztą coś Ci obiecałem... - wpatrywałem się w białą, szpitalną ścianę. - Marcin był bardzo zły?
Balbina:
 Bez przesady, nie musisz tu siedzieć cały czas. – zaśmiałam się. – Ale skoro tak bardzo Ci pasuje moje towarzystwo to proszę bardzo. Na pewno był, ale Kinga mu nie pozwoliła wrzeszczeć. Poza tym mam wrażenie że był bardziej zły z powodu swoich idiotycznych domysłów.
Wojtek:
Może to już ostatni raz, kiedy siedzimy razem twarzą w twarz bez obrzucania się błotem. - uśmiechnąłem się smutno. - Kuba też ćpa. Kurwa, jak ja mogłem tego nie zobaczyć! Nikt nie widział... Następna ważna osoba w moim życiu się tak niszczy.
Balbina:
 Słuchasz Ty mnie czasem? Już powiedziałam że nie musisz się martwić. Nic do Ciebie nie mam, jestem Ci już tylko wdzięczna że mnie nie posłuchałeś. Następna? Błagam Wojtek, nie wmówisz mi że nigdy nie paliłeś trawki. – powiedziałam z ironicznym uśmiechem.
Wojtek:
Słucham, ale coś w to nie wierzę. Zawsze coś się zjebie, czyż nie? - zaśmiałem się. - Paliłem, ale wiem, że Ty i Kuba to nałogowi ćpacze.
Balbina:
 Ćpacze. – zaśmiałam się. – Wyluzuj, Kuba panuje nad tym bardziej niż ja. – uśmiechnęłam się. – Nie, nic się nie zjebie.
Wojtek:
A Ty wcale nad tym nie panujesz! - oburzyłem się. - Kuba przedawkuje, tak samo jak Ty. Zośka do niego nie wróci, a wtedy będzie trzeba go opłakiwać przy grobie.
Balbina:
 Jeszcze raz coś takiego powiesz! – krzyknęłam. – Nie, Kuba nie zrobi tego co ja! Nie przedawkowałam, pomieszałam dragi z alko.. to dlatego.
Wojtek:
Obiecaj mi, że więcej tego nie zrobisz. Przynajmniej się postarasz.
Balbina:
 Postaram się. Obiecywałam już wszystkim po kolei.
Wojtek:
Postaraj się, żabko. - uśmiechnąłem się.
   Po tych słowach długo siedzieliśmy, rozmawialiśmy, milczeliśmy czy gapiliśmy się. Po kilku godzinach do sali Balbiny wpadł Krystian.

Krystian:
Cześć...
Balbina:
 Siema. – odpowiedziałam. – Przyjdziesz później? – spojrzałam na Wojtka i uśmiechnęłam się. 
Wojtek:
Jasne. - wstałem i skierowałem się do wyjścia.
Krystian:
Jeszcze się policzymy. - syknął w moją stronę.
Wojtek:
Wiem. - wyszedłem zanim wybuchnął.
   Nie potrafiłam na niego patrzeć, wolałam białą ścianę która przytłaczała mnie jeszcze bardziej. 

Balbina:
 Nie musiałeś. – powiedziałam.
Krystian:
Wiem.
Balbina:
 To nie rozumiem co tu robisz.
Krystian:
Chciałem się upewnić, że to koniec. - każde jego słowo przynosiło mu ból. Umiał kłamać. Jak nikt.

Balbina: To Ty nie potrafisz mi wybaczyć i powiedzieć prawdy prosto w oczy. – odpowiedziałam oschle i po raz pierwszy na niego spojrzałam.
Krystian:
To Ty nie chcesz być z mordercą. - prychnął nerwowo.
Balbina:
 Nie masz tu czego szukać jeśli nadal nie potrafisz powiedzieć mi prawdy. – w oczach pojawiły się łzy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Zamknęłam oczy. – Nie ufasz mi, więc niestety nie widzę związku bez zaufania. Kuba już mi o wszystkim powiedział. I nie tylko mi.. Jeśli chciałeś sprawdzić czy nie musisz mieć mnie na sumieniu, to jak widzisz, nie musisz. – Spod powiek wypłynęło mi kilka łez, przepłynęło po mojej bladej twarzy i spadło na ramiona.
Krystian:
Mam Ci przypomnieć kto mnie zdradził?! Mam?! - ironicznie się uśmiechnął. - Przyjechałem, bo się martwiłem. Obiecałaś mi, że nie będziesz ćpała! Myślałem, że będzie przynajmniej żałowała! Tak, Kuba powiedział, ale nie kazałem mu! Ta nasza wina, to nie ważne kto prowadził! Jestem mordercą i co?! Nie wiesz jak z tym żyć, Ty nic nie wiesz!
Balbina:
 Martwiłeś się?! Ty się o mnie martwiłeś?! – zaśmiałam się. – Daruj sobie, bo w to akurat nigdy nie uwierzę, cieszyłbyś się gdyby coś mi się stało, w końcu nie musiałbyś na mnie patrzeć! Jesteś mordercą i tchórzem. – wysyczałam, próbowałam usiąść ale tylko zakręciło mi się w głowie i z powrotem upadłam na łóżko z przerażającym bólem głowy. – Żałuję tego co zrobiłam, przeprosiłam Cię, nie cofnę czasu. Twoje założenie się o mnie, było dla mnie tak samo poniżające, więc popatrz jak się czułam i jak się czuję cały czas. Zabawka Ci się znudziła, to możesz już ją wyrzucić tak?! – sięgnęłam po wodę która stała na szafce, ale wyśliznęła mi się z trzęsących rąk i potoczyła po podłodze. 
Krystian:
Naprawdę nic nie rozumiesz czy tylko udajesz? - zaśmiał się. - Wybacz, że przyjechałem. Pomyłka jakich wiele, ale nie, tylko Balbinka może popełniać błędy. - odwrócił się w stronę drzwi. - A najgorszym moim błędem jesteś Ty. - wyszedł szybkim krokiem z sali, minął mnie bez słowa i rzucił klucze od samochodu i jak najszybciej wyszedł z tego strasznego szpitala.
Balbina:
 Ty też jesteś moim błędem, ale ja się zemszczę. – powiedziałam sama do siebie. Nakryłam się kołdrą na głowę i zanurzyłam się we wspomnieniach. Z moich oczu płynął strumień łez. Kręciło mi się w głowie. Trzęsły mi się ręce, a organizm był osłabiony bardziej niż zawsze. Moje życie straciło swój największy sens. Najchętniej wyrwałabym sobie kroplówkę i poodczepiała te wszystkie kable. Zdała się tylko na siebie. Jeśli sama sobie nie pomogę, nie pomoże mi nikt.

6 komentarzy:

  1. Fajne, tylko troche mało :/ Coraz smutniej się robi :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne, ale prawdziwe, niestety. Myśli sobie taki Krystian, że jest taki fajny, ładny i przystojny to może wykorzystywać biedne księżniczki, grrr :> zawsze wierzyłam w Wojtka! : )

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet, nawet...

    OdpowiedzUsuń
  4. ja się tam ciesze, ze "wielkiej królowej" się sprzeciwił, a co!
    PS więcej akcji z Marcinem, plz♥

    OdpowiedzUsuń