poniedziałek, 19 grudnia 2011

Rozdział X

Jestem piękna i mądra. Nie pokochałeś mnie co oznacza, że chodzi Ci tylko o seks, a prócz penisa nie posiadasz nic więcej. / koffi
   Obudziłem się w obcym łóżku i miejscu. Obok mnie ona. Spała tak lekko i niewinnie. Wydawało mi się, że jest taka krucha i nawet najmniejsze dotknięcie może stłuc jej ciało jak porcelanę. Ten poranny widok uświadomił mi, że to co wczoraj się stało nie było snem, że to działo się naprawdę. Opłacało mi się. Pierwszy raz wódka dała mi coś dobrego. Odważyłem się i dokonałem cudu, którego nie chciałem zmieniać. Miałem nadzieję, że tak już będzie na zawsze.
   Cicho wstałem, aby jej nie obudzić. Zebrałem swoje porozwalane ciuchy i ubrałem się. Z jej biurka wziąłem kartkę i długopis. Muszę iść, ale mam nadzieję, że się niedługo spotkamy. Kocham. <3 Napisałem to i ruszyłem jak najciszej się dało do wyjścia.
   Miasto dopiero się budziło. Piękny wschód słońca, właściciele otwierający sklepy i restauracje, czy pewna pani śpiesząca się do pracy. W tym wszystkim ja. Człowiek mający wielką radość i miłość w sercu. Spełniło się moje marzenie. Balbina, dziewczyna, która była najlepsza. To co wczoraj się stało uświadomiło mi, że nie jest laską na jedną noc. Chciałem ją odkrywać, całować, pieścić i przytulać. Chciałem, żeby była moja. Po kres naszych dni.
____________________________

   Obudziłam się. Rozejrzałam po pokoju w którym pełno było moich ubrań i.. bielizny. W jednej chwili przypomniało mi się wszystko co się wczoraj stało. Był tu, darł się pod moim balkonem, całował mnie, a potem złączyliśmy nasze ciało w jedność. To miłość, taka zwykła, piękna miłość jakiej jeszcze nigdy nie przeżyłam. Nie było go obok mnie, uciekł? Wstałam, założyłam na siebie szlafrok, podeszłam do biurka, na którym leżała kartka, na niej jego krzywe litery a do tego koślawe serce. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Zebrałam ubrania z podłogi. Zaczęłam poszukiwania komórki. Oczywiście, mój telefon uwielbia się chować, po 5 minutach jednak wyszedł z ukrycia, leżał pod stertą gazet na biurku, 2 nieodebrane wiadomości. Jedna od Kingi Kochanie, nocuje u Marcina, mrrr, jest cudowny. Drugi właśnie od Marcina Porywam Ci siostrę, jest zajebista, dlaczego ja tego wcześniej nie widziałem?! Śmiać mi się chciało. Wszystkim zaczęło się układać. Tomek i Karolina otworzyli szlaki szczęśliwej miłość, a może to wszystko to tylko wakacyjne zauroczenia? Chciałam napisać do Krystiana, chciałam ale niestety moja skarbnica numerów nie posiada tego najważniejszego. Trudno, niech on się stara, to ja jestem królową.
   Wzięłam z szafki ubrania, skierowałam się w stronę łazienki. Z niechęcią zmyłam z siebie jego dotyk, uśmiech i pocałunki. Ubrałam się i poszłam na zakupy, bo w mojej lodówce był tylko zepsuty ser.
_____________________________

   Po długim spacerze doszedłem do domu i zacząłem się ogarniać. Kąpiel i myśli o niej. To było najlepsze w tym momencie. Zakochałem się. Po uszy całkiem zapominając, że miał być to tylko zakład. No, ale do tego wygrałem! Zawsze mi się to udawało. Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Miałem farta, po prostu.
   Ubrałem się i zszedłem na dół z dużym bananem na twarzy. Mama zastanawiała się dlaczego jestem taki szczęśliwy a Julka zaczęła krzyczeć na mój widok ze szczęścia. Wziąłem ją na ręce i zacząłem podrzucać do góry. Była moim małym aniołkiem, który dodawał mi skrzydeł.
   Po figlach z młodszą siostrą napisałem sms'a do Wojtka, że musimy się spotkać na murku. W 15 minut doszedłem na miejsce i czekałem na kumpla.
Wojtek: Siema, siema. Co tam? Lepiej? - zapytał mnie i siadł obok mnie.
Krystian: No cześć. Jest zajebiście. - powiedziałem szczęśliwy.
Wojtek: Tak? Co się takiego stało? Przytuliłeś Balbinkę a ona nie dała Ci kosza? - zaczął się śmiać.
Krystian: Mina Ci zrzednie idioto jak zaraz coś powiem! - wybuchnąłem śmiechem.
Wojtek: No to co masz mi do powiedzenia? - słyszałem nutkę zaciekawienia w jego głosie.
Krystian: Jest moja. - powiedziałem spokojnie.
Wojtek: Kto? - zapytał.
Krystian: No jak to kto? Balbina, wygrałem ten cholerny zakład, człowieku! - powiedziałem głośno.
Wojtek: Ej no! Łeee, nie opowiem już co narozrabiałeś na obozie. - powiedział trochę złośliwie.
Krystian: No trudno. - zaśmiałem się.
Wojtek: No kurwa, urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. - powiedział.
Krystian: Żebyś wiedział stary, żebyś wiedział.... - zaciągnąłem się papierosem myśląc o Balbinie.

___________________________

   Kupiłam wszystko co może się przydać, zakupy robiłam tylko z myślą o Kindze i o tym żeby jej nie zagłodzić, o ile w ogóle zaszczyci mój dom swoją szanowną osobą, sama z reguły jadłam u Mańki, nikt nie gotuje tak dobrze jak jej rodzicielka. Do domu wróciłam dłuższą drogą, przez park, lubię patrzeć na nasz murek, i drzewa na których znajdują się pamiętniki z życia mojej paczki. Szłam, w słuchawkach magiczny głos Pezeta, i ja, zakochana Balbinka. Zobaczyłam ich. Krystian i Wojtek siedzieli na swoim murku. Widziałam jacy byli zadowoleni, ciekawość wygrała. Wyciszyłam głos mistrz i przeszłam koło nich. Usłyszałam to czego nie chciałam usłyszeć, powiedziałam krótkie siema i poszłam dalej. Trochę mnie zabolało. Trochę zawalił mi się świat. Trochę nie wiedziałam co dalej ze sobą zrobić. Po prostu szłam.
____________________________

   Przeszła obok nas Balbina. Miała w uszach słuchawki. Szła jakaś zamyślona. Przywitała się pospiesznie i poszła w stronę swojego domu. Zdziwiła mnie.
Wojtek: Oho, chyba Twoja zdobycz ma Cię gdzieś. - zaśmiał się. - A może usłyszała o czym gadaliśmy? Wtedy to masz przejebane.
Krystian: Nie ma mnie gdzieś! Tylko idioto pewnie to usłyszała! Kurwa mać! - powiedziałem to zdenerwowany.
Wojtek: Wyluzuj. To był tylko zakład. Teraz możesz sobie dać spokój. Jest wiele innych lasek. - powiedział to zaskoczony.
Krystian: Nie kurwa! To nie był tylko zakład! Nara! - powiedziałem to i pobiegłem w jej stronę.
______________________________

   Nie wiedziałam jak się zachować. Co zrobić. Wiedziałam jedno, ze mną się nie zadziera. Ostrzegałam go wiele razy. Nie mógł po prostu powiedzieć że to zakład? Wtedy oboje dobrze byśmy się bawili i po sprawie. Ale nie, on wszedł do mojego serca, rozsiadł się, a potem wziął w rękę nóż i zaczął je kroić kawałek po kawałku. Chyba jeszcze nie wie co zrobił, ale dowie się i pozna konsekwencje swojego czynu.
________________________________

   Szła powoli. Dobiegłem do niej i złapałem ją od tyłu w pasie. Byłem zaniepokojony całą tą sytuacją.                     
Krystian: Co tak uciekasz, kocie? - szepnąłem jej do ucha.
   Wyjęłam z ucha słuchawkę. Poczułam jego perfumy. Ten sam zapach który wczoraj tak świetnie współgrał w moim. Nie mogłam mu ulec. Zabrałam jego dłonie z mojego ciała.
Balbina: 
Mówiłeś coś?
Krystian:
Mówiłem, że przede mną uciekasz. - powiedziałem zawiedziony. - Stało się coś?
Balbina: 
Ostrzegałam Cię.
Krystian:
Przed? - powiedziałem. Usłyszała. Musiałem grać.
Balbina: 
Mam Ci przywalić w Twoją zakłamaną buźkę przy Wojtku? Tak bardzo tego chcesz? – spytałam zirytowana całą sytuacją. – mnie się szanuje, idioto.
Krystian:
Wiem, że usłyszałaś coś czego nie powinnaś wiedzieć, ale to nie tak jak myślisz... - zacząłem się tłumaczyć.
Balbina: 
Coś czego nie powinnam wiedzieć – zaczęłam się śmiać – Ty jesteś nienormalny! – strzeliłam go w twarz i poszłam dalej.
Krystian:
Ale... - złapałem się za twarz. Zabolało. Gdyby chodziło o kogoś innego poszedłbym wściekły i nigdy się do laski nie odezwał, ale to była Balbiny... Zacząłem za nią biec. - Poczekaj, wysłuchaj mnie przynajmniej!
Balbina:
 Odwal się, nie rozumiesz?! Nie chcę Cię znać! Mogłeś powiedzieć że to tylko zakład, bo wiesz ja pierwszy raz od dwóch lat naprawdę kogoś pokochałam! – wyrzuciłam z siebie i szłam dalej.
Krystian:
Czekaj, czekaj! - pobiegłem przed nią i próbowałem ją zatrzymać. - To był najpierw zakład, ale potem.. No, trafiło mnie! To wszystko co powiedziałem wczoraj to prawda! Nie chciałem żeby tak wyszło, nie bawiłem się Tobą, zrozum!
Balbina:
 Tak? To po co się tak chwaliłeś Wojtkowi co?! Bo ten cholerny zakład jest dla Ciebie ważny! Zakład a nie ja! Ja jestem nietykalna, módl się żeby Marcin miał dobry humor.
Krystian:
Kurwa, Balbina! To chyba ja dla Ciebie nic nie znaczę! Jak chcesz niszcz mnie, proszę bardzo! - wykrzyczałem i poszedłem w stronę swojego domu.

____________________________

   Odniosłam zakupy do domu. Nie, nie mogłam tego tak zostawić. Napisałam Kindze smsa Kotek, nie wracaj na razie bo nikogo nie ma. :) I poszłam. Doszłam do jego domu. Z bólem serca wcisnęłam dzwonek i czekałam.
____________________________


   Dzwonek do drzwi. Nie miałem ochoty nikogo widzieć. Byłem pewien, że to Wojtek, albo Karolina, która wreszcie się ogarnęła. Zszedłem na dół, otworzyłem drzwi i bardzo się zdziwiłem.
Uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam.

Balbina: 
Nie chcę Cię zniszczyć. Zakochałam się. Naprawdę Cię kocham. Nie przyszłabym tu gdybyś był mi obojętny. – pocałowałam go.
Odwzajemniłem jej pocałunek. Znowu była przy mnie. Czułem jej zapach, oddech. Całą ją...

Krystian:
Ja Ciebie też...
   Weszłam do jego domu. Zdjęłam buty. Poszłam do kuchni w której była jego mama i siostrzyczka.

Balbina:
 Dzień dobry, Balbina. – uśmiechnęłam się i podałam jej rękę. – cześć Juleczka.
Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Wydawało mi się, że mnie znienawidzi. Zamknąłem drzwi i poszedłem za nią.

Mama:
Witam Cię. - uścisnęła jej dłoń. - Jesteś koleżanką Krystianka?
Balbina: 
Tak. – uśmiechnęłam się i objęłam jej syna.
Krystian:
To my pójdziemy do mnie. - wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem na górę do swojego pokoju.
Mama:
Dobrze synku. - powiedziała to i uśmiechnęła się pod nosem.
Balbina: 
A ja chciałam porozmawiać z Twoją mamą. – zaczęłam się śmiać. – usiadłam na biurku. – co musiałeś zrobić żeby wygrać?
Krystian:
Oj to dobrze, że Cię zabrałem. - uśmiechnąłem się. - Hmm, miałem czas do końca wakacji. Miałem po prostu z Tobą być. Zdobyć Cię.
Balbina: 
Być ze mną czy się ze mną przespać? – zapytałam z narastającą złością.
Krystian:
Być. - powiedziałem cicho. - Nie planowałem tego wszystkiego co stało się wczoraj.
Balbina: I tak Ci nie wierzę.
Krystian:
Nie umiem nic zrobić, żebyś mi na nowo zaufała. - powiedziałem ze smutkiem. - Zjebałem, wiem.
Balbina:
 Nigdy Ci nie ufałam. Ja nikomu nie ufam, ale fakt zjebałeś.
Krystian:
No tak... I nic z tym nie zrobię.
Balbina:
 Nie zniszczysz związku Karoliny i Tomka, obiecaj mi to i nie będziesz się jej czepiał o to że z nim jest.
Krystian:
Co to ma do nas?! - powiedziałem to coraz bardziej zdenerwowany. Zawsze byłem wybuchowa, a fakt, że Karolina się do mnie jeszcze nie odezwała jeszcze bardziej mnie wkurwiał.
Balbina:
 Dużo, oni się kochają nie rozumiesz? Potrzebują siebie. Odkąd pamiętam ich zawsze do siebie ciągnęło, ale kiedyś wystarczała im przyjaźń a teraz dorośli. Nie możesz tego zniszczyć, nie pozwalam Ci! – powiedziałam zła że śmiał podnieść głos, że chce zniszczyć szczęście mojego Tomka, mojego przyjaciela, człowieka dla którego jestem w stanie poświęcić własne szczęście i dumę.
Krystian:
Nie rozumiem tego! On nie jest dobry dla Karoliny! Nie pozwolę na ten cyrk!
Balbina:
 Jeśli tak to siema, nie wiem po co tu przyszłam, w sumie tylko się bardziej zawiodłam. – zawiedziona i zła zeskoczyłam z biurka, zeszłam na dół – do widzenia, cześć Julka. – powiedziałam, założyłam buty i wyszłam.
Pobiegłem za nią. Nie mogłem tego tak zostawić.

Krystian:
Aha! To tylko po to do mnie przyszłaś?! - krzyczałem za nią. - Po nic więcej!?
   Byłam mu obojętna. Całkowicie obojętna. Dla niego to był tylko głupi zakład. Dla mnie miłość mojego życia. Zaangażowałam się. Zupełnie niepotrzebnie. Jak zwykle przyjaciele mieli rację. Usiadłam na murku, schowałam głowę w kolana i czekałam aż z nieba w końcu spadnie jakaś kropla deszczu. Czekałam aż zimne krople połączą się z moimi słonymi łzami.
   Nie słuchała mnie i szła dalej. Siadła na murku. Zaspany, bez butów, ale dobiegłem.

Krystian:
Balbina, no! Proszę Cię. Dla Ciebie zrobię wszystko. Uwierz mi. Ten zakład to największa pomyłka mojego życia. Wolałbym przegrać niż Cię zranić.
Balbina: 
Idź stąd. Jeśli Tomek nie może być z Karoliną to ja nie mogę być z Tobą, a nawet nie chce. Jesteś zwykłym egoistą który uważa że tylko jemu należy się bycie szczęśliwym, a tak nie jest skarbie! Wiem że nie ja powinnam się wypowiadać na ten temat, bo uważam się za pępek świata, ale przyjaciele są dla mnie najważniejsi i nie pozwolę Ci ich skrzywdzić!
Krystian:
Jeśli nie możesz, nie chcesz. To proszę bardzo. Już nigdy nie stanę Ci na drodze. - powiedziałem poważnie. - Może i jestem egoistą, ale wiem, że Karolina nie będzie szczęśliwa. Muszę ją chronić. - powiedziałem to i poszedłem w stronę domu z potłuczonym sercem...
   Zranił mnie, cholernie mocno i perfekcyjnie. Wstałam, ogarnęłam się i poszłam tam skąd dwa lata temu Marcin i Mańka wyciągali mnie siłą. Przywitałam się ze starymi znajomymi, pojawili się też inni, nowi którzy chcieli wejść w to gówno, niektórych już nie było, jak się dowiedziałam odeszli na zawsze do krainy szczęścia, do tego na górze. Zastanawiałam się czy dobrze robię, ale po kilku minutach wątpliwości odeszły, strzykawka weszła w moją rękę i wpuściła w żyłę środek na szczęście.

Strój Balbiny.

3 komentarze: