środa, 14 grudnia 2011

Rozdział VII

Nie chwalę się na facebooku czy na gg tym, że jestem na jakimś grubszym balecie. Nie wszyscy muszą wiedzieć, że lubię sobie trochę zaszaleć...Nie tylko w weekendy. / zozolandia
   Wielkimi krokami zbliżała się impreza. Jedzenie było już na miejscu, ustawione w ogrodzie, zajęli się tym przemili panowie z cateringu. Ja po godzinnej rozsypce wstałam i wzięłam się w garść. Kto da radę jak nie Balbina! Impreza przy basenie, co roczny rytuał wakacyjny. Na szczęście od wczoraj nie spadła nawet jedna kropla deszczu, oby wszystko się udało. Przyjechał Marcin a razem z nim litry trunków, które dzisiejszej nocy uderzą nam do głowy. Jak szybko przyjechał tak szybko pojechał rzucając tylko krótkie siostra nie płacz, bo wyglądasz jak wściekły królik, przytulił mnie i zostawił z uśmiechem na ustach. Pora się przygotować! Pobiegłam na górę i zaczęłam przeglądać rzeczy z szafy..
   Gotowa do zabawy, ubrana w ulubioną sukienkę i najpiękniejszy uśmiech, czekałam na gości.
______________________

   Wróciłem od Balbiny najszybciej jak się dało. Musiałem porozmawiać wreszcie z moimi ziomkami. Po powrocie oddałem zadowolonej mamie Julkę i wysłałem do wszystkich sms'a, żebyśmy spotkali się na naszym murku za godzinę. Musiałem mieć tą rozmowę już za sobą.
   Przyszła cała paczka. Siedzieli w szóstkę rozmawiając się i śmiejąc. Brakowało jednej osoby. Mnie. Zaśmiałem się ironicznie sam do siebie. To wszystko było na moje życzenie. Zaangażowałem się w ten zakład. Michał miał rację to nie był dobry pomysł. Teraz zostałem z niczym. Czułem to.
   Wyszedłem z krzaków i podszedłem do nich. Momentalnie zamilkli jakby czekali, że przemówię.

Krystian: Siema. - powiedziałem chłodno.
Zosia: Hej, nareszcie przyszedłeś! - krzyknęła szczerze dziewczyna mojego przyjaciela.
Wojtek: Wielmożny Pan postanowił wreszcie się do nas odezwać? - zaśmiał się ironicznie.
Krystian: Daj spokój! To wy mnie odrzuciliście! Wiecie jaka jest sprawa! Wiecie, że ja wyzwania przyjmuję całkiem poważnie! To nie! Odsunęliście się ode mnie! Wolicie sami przebywać w swoim towarzystwie! Na Tobie Karolina najbardziej się zawiodłem! Nie spodziewałem się, że taka fałszywa jesteś! Zresztą wszyscy jesteście tacy sami! Bronicie swojej dupy! Powiedział Wam coś Wojtek to już jesteście po jego stronie! To w chuj nie fair! Przyjaciele na zawsze?! Bardzo śmieszne! Chyba tylko wtedy jak nie ma kto załatwić flaszki, albo chaty na imprezę! Dziękuję, kurwa bardzo!
Wmurowało ich. Nie wiedzieli co powiedzieć. Siedzieli osłupiali i wpatrywali się we mnie jakbym był kosmitą z innej planety. Dobrze im tak! Byłem tak bardzo wściekły, że musiałem im wszystko wygarnąć.
Krystian: Teraz nie wiecie co powiedzieć, tak!? No świetnie, nawet na to z waszej strony nie mogę liczyć! Na odrobinę zrozumienia! Na nic!
Michał: Człowieku! Proszę Cię, przestań krzyczeć i nas wysłuchaj. Po pierwsze mówiłem, że to zły pomysł, ale jak zwykle nikt mnie nie słuchał. Po drugie nikt Cię nie odtrącił. To, że pokłóciłeś się z Wojtkiem jest tylko waszą sprawą, o której nawet nam dokładnie nie powiedział. Po trzecie nienawidzimy się z bandą Balbiny więc nie mamy zamiaru za nią latać tak jak Ty. Mamy swoje zasady, które złamałeś dla zakładu. Okej, ale nie oczekuj, że będziemy patrzeć na to ze spokojem.
Karolina: Przesadziłeś Krystian, ja jako jedyna Cię broniłam. Byłam i jestem zawsze po Twojej stronie. Po tym jak dałam Ci numer Panny Idealnej, to Ty przestałeś z nami rozmawiać. Tak się nikt z nas nie zachowywał nigdy. A teraz powiedziałeś, że jestem fałszywa... - z jej oczu po raz pierwszy przy wszystkich popłynęły łzy.
Krystian: Przepraszam Was. Przepraszam Cię, Karo. - przytuliłem dziewczynę najmocniej jak się dało.
Kuba: No i git. Nareszcie wszystko wróciło normalnie. Już miałem dość tej całej sytuacji. - powiedział to wesoło i pocałował Zosię w czoło.
Bartek: No, teraz jeszcze pogódźcie się z Wojtkiem i już całkiem będzie spoko. To tylko zakład panowie!
Wojtek: Mają racje. Zgoda? - zapytał mnie mój najlepszy przyjaciel.
Krystian: Jasne. - uśmiechnąłem się szeroko. - Poza tym mam dla Was niespodziankę. Udało mi się okiełznać Balbinę, coraz lepiej mi idzie i czuję, że wygram ten cholerny zakład. Idziemy dzisiaj na jej słynną imprezę! Co Wy na to?
Karolina: No, no. Zapowiadają się ciekawe wakacje. - uśmiechnęła się.
Wojtek: Dokładnie. Zabawimy się jak nigdy. - powiedział spokojnie.
Krystian: Wiedziałem, że zrozumiecie. - powiedziałem lekko się czerwieniąc. Nareszcie w moim sercu zagościł spokój. Wiedziałem, że moi kumple to skarb.
_______________________

   Wybiła 20.30 przy basenie zaroiło się od tłumu elitarnych warszawskich tyłeczków. Leciała głośna muzyka, lały się litry wódki, impreza zaczęła się na dobre, brakowało tylko Jego. Pewnie nie przyjdzie, pewnie się przestraszył, oby tylko nie powiedział nikomu o tym co się dzisiaj wydarzyło.. Z rozmyśleń wyrwała mnie Mańka.
Mańka:
 Kotek, co się z Tobą dzieje?  - pogłaskała mnie po moich świeżo wyprostowanych włosach.
Balbina:
 Nic, nic baw się słońce. – uśmiechnęłam się najlepiej jak potrafiłam.
Mańka:
 Ja będę się bawić, a Ty będziesz tu siedzieć i się zamartwiać nie wiadomo czym? O nie! Nie ma opcji kotku. – przytuliła mnie mocno – powiesz mi o co chodzi?
Balbina:
 Krystian i jego paczka mieli przyjść.. po za tym dzisiaj się przy nim rozkleiłam, a nie chce stracić twarzy.
Mańka:
 Nasi wrogowie w Twoim domu?! Wojtek w Twoim ogrodzie?! Czyś Ty oszalała?! – zaczęła wrzeszczeć przyjaciółka.
Balbina: 
Nie, nie oszalałam wszystko ustaliłam z Marcinem. – posłałam jej tajemniczy uśmiech, wzięłam szampana w dłoń i poszłam się bawić.
_______________________

   Nasza siódemka stała przed domem Balbiny. Już z kilometra słychać było głośną muzę i krzyki bawiących się. Nie wiedzieliśmy co robić. Staliśmy i czekaliśmy na cud. Wiedzieliśmy, że jak tam wejdziemy to będziemy mieć po prostu ostro przejebane. Szczególnie Wojtek. W końcu jednak odważyliśmy się i weszliśmy w sam środek imprezy.
   Naszym oczom ukazał się niesamowity widok. Po raz pierwszy od kilku lat udało nam się dostać na największe wydarzenie wakacji. Imprezę Królowej. Ludzie z mojej paczki zaczęli się bawić a ja próbowałem wzorkiem ogarnąć Balbinę. Niestety nigdzie jej nie widziałem. Kątek oka ujrzałem Marcina. Szybko zmyłem się i skryłem za grupką ludzi. Nie chciałem robić rozróby. On mnie szczerze nienawidził.
________________________

   Przyszli, nie widziałam ich ale podniecona tym widokiem Kamila, nie mogła mi o tym nie powiedzieć. Znalazłam go, bawił się ze znajomymi.
Balbina: Kultura wymaga żeby przywitać się z Królową, złotka. Skoro już wam się udało tutaj dostać, dzięki niemu – objęłam Krystiana – to się przynajmniej zachowujcie, jak przystało na elitę. Podoba się?

Wojtek: 
Ogarnij się Balbina i nie traktuj nas jak karaluchy, bo jesteśmy takimi samymi ludźmi jak Ty. - powiedział wściekły. 
Karolina: 
Dokładnie. Zrobiliśmy to tylko dla Krystiana. Więc się ogarnij, bo jeszcze niedawno ja i Wojtek należeliśmy do Twojej elitki, kochana. - powiedziała wkurwiona.
Krystian:
Wyluzujcie. - powiedziałem spokojnie. - Jest świetnie, zresztą czego innego mogłem się spodziewać? - uśmiechnąłem się.
Balbina: Wojtuś, Wojtuś.. nerwowy jak zwykle. Bardzo się cieszę że to dla niego zrobiliście. – uśmiechnęłam się złośliwie – właśnie dlatego że do niej należeliście wymaga od was tego samego co od całej reszty, zasady, trzeba się przywitać i powiedzieć że się przyszło, wszyscy wiedzą że tu będziecie, Marcin też, więc wyluzujcie i nie chowajcie się po kątach złotka. – uśmiechnęłam się do Krystiana – cieszę się że Ci się podoba, witaj w moim królestwie kotek.
Podszedł Marcin..

Marcin:
 Widzę że nie tracisz czasu złotko. – uśmiechnął się i poczochrał mi włosy – Siema – powiedział w kierunku nowo przybyłych i podał rękę Wojtkowi.
Wojtek:
Siema? - uścisnął rękę Marcina. Był strasznie zaskoczony, zresztą tak samo jak ja.
Bartek:
O tak, Balbiś, będziemy pamiętać o tym na przyszłość, prawda? - uśmiechnął się szczerze. Wszystko umiał odkręcić w żart.
Krystian:
Czymś lepszym od królestwa. - uśmiechnąłem się. - Witam Marcina. - powiedziałem sarkastycznie.
Ręka Marcina od Wojtka powędrowała w kierunku Krystiana. Obserwował ich wszystkich z uśmiechem na twarzy.
Marcin: Jest i nowy ulubieniec mojej Balbinki –zaczął się śmiać – Wojtek nie jesteś zazdrosny?
Balbina:
 Kotek, bez takich. – kopnęłam go w kostkę – Co może być lepszego od królestwa? – zaczęłam się śmiać.
Krystian:
No chyba nie ulubieniec... - uścisnąłem mocno jego dłoń. - Ponoć Balbinka ma chłopaka, który za pewne jest czymś lepszym od jej własnego królestwa?
Wojtek:
Wybacz, ale nie mam o kogo być zazdrosny. - zaczął się głośno śmiać.
Marcin:
 Jeszcze się nie dowiedziałeś że mojej malutkiej się nie obraża? Chcesz dostać w tą swoją piękną buźkę? – powiedział złowrogo.
Balbina:
 Marcin, wyluzuj proszę.. To moja impreza i nie zepsuje jej chłopiec który nie docenia dziewczyn, bez przesady. Chciałam być miła Krystianek, chciałam.. – zabrałam rękę i podałam dłoń Zosi której do tej pory nie miałam okazji poznać – Balbina – uśmiechnęłam się do niej.
Wojtek:
Nie boję się Ciebie, człowieku, więc lepiej nie podskakuj. - powiedział to z uśmiechem na ustach.
Krystian:
Nie wiem o co Ci chodzi, ja jestem bardzo miły i doceniam to, że Ty też. Sama mówiłaś, że masz chłopaka, więc zastanawiam się gdzie on jest? Może to Marcinek? - byłem zaskoczony jej reakcją.
Zosia:
Zosia – uśmiechnęła się i uścisnęła lekko jej dłoń.
Marcin: Tak bardzo wam się nie podoba powrót do starych znajomych? – skierował swoje słowa do Karoliny. – Niestety Wojtek, ale ja się Ciebie tym bardziej nie boję, kto oberwał dwa lata temu, chyba nie ja, więc to Ty nie podskakuj. Balbina idź stąd.
Balbina: 
Chyba oszalałeś, to moja impreza i nie będziesz mówił mi co mam robić. – popatrzyłam na niego zdziwiona.
Marcin:
 Kochanie, nie chce żebyś słuchała jak Cię obrażają, proszę Cię.. – pocałował mnie w czoło.
Balbina: 
Nie jara mnie zdanie Wojtka, więc się nie martw. A Ciebie Krystian, chyba nie obchodzi to czy mam chłopaka czy nie, przyszłam wam tylko życzyć miłej zabawy, i powiedzieć że cieszę się że jednak przyszliście, ale myślałam że jesteście lepiej nastawieni, trudno, mi to nie przeszkadza, wyciągnęliśmy rękę, wy jej nie przyjęliście.
Karolina:
Nawet nie wiesz jak bardzo. Mam swoją paczkę, która nie jest tak zarozumiała jak Wy. Jedynie Tomek jest normalny, ale to i tak niedługo się zmieni, więc daruj sobie, ja w każdej chwili mogę stąd wyjść. Nie prosiłam się o to. Krystian niedługo też się na was przejdzie. Nawet życzę mu tego. Może zrozumie... - powiedziała to ze spokojem w głosie.
Wojtek:
Jeden na kilkunastu? To jest przewaga, bo Ty nie umiesz bić się w pojedynkę. Zresztą nie chcę psuć tej imprezy mojej byłej. Nie jestem takim świnią. - odpowiedział sarkastycznie.
Krystian:
Sorry, to Wy nas nienawidzicie odkąd pamiętamy. Szczególnie Ty Marcin, nie wiem co ja, Kuba, Bartek, Zośka czy szczególnie Michał Wam zrobiliśmy. Wojtek okej, z Karoliną też macie jakieś nierozwiązane sprawy, ale nie z nami. My jakbyś Balbina nie zauważyła nic nie mówimy. - wypowiedziałem to trochę smutny.
Balbina: Wiesz co Karolina, nie myślałam że taka jesteś. Nie jesteśmy zarozumiali, zresztą kiedyś Ci bardzo odpowiadało życie z nami, okej wolisz ich, proszę bardzo, tylko że my dzisiaj oboje przyszliśmy tu pokojowo nastawieni z życzeniami dobrej zabawy na imprezie na której od kilku lat nam Ciebie brakowało, a Ty tak po prostu nas objeżdżasz, i to my jesteśmy zarozumiali tak? Nie Krystian, my nie mamy nic do was, jeśli już to do Wojtka i Karoliny bo żadne z nich nie docenia tego co kiedyś miało i tego co mogą znowu odzyskać, was lubię szczególnie Kubę i Bartka, jesteście świetni chłopcy, i teraz mówię serio, pierwszy raz od bardzo dawna. A co do mojego chłopaka, hmm.. – powiedziałam trochę zirytowana całą sytuacją. 
Marcin: 
Balbiś, nie denerwuj się kochanie. – przytulił mnie mocno – nie rozumiecie że ona chce tej zgody? Wszyscy chcemy bo sytuacja chyba wymknęła nam się spod kontroli, wiecie że możemy zniszczyć was jednym ruchem palca, ale tego nie robimy, może pora to docenić co?
Karolina:
Kłamiecie nam w żywe oczy! Nienawidzę Was! Nienawidzę tego jak zwracacie się do ludzi! To jest chore! Jesteśmy tacy sami jak Wy! Kurwa, odeszłam tylko dlatego, bo nie mogłam znieść jak się w stosunku do innych się zachowujecie! Nigdy nie chciałabym być taka jak Wy! Gardzę Wami! Nigdy nie będę chciała z Wami zgody! Możecie mnie niszczyć, proszę bardzo! Nigdy Wam się nie poddam!
Krystian:
Jestem ciekawy co z Twoim chłopakiem... - cisnęła mnie ciekawość od wewnątrz.
Kuba:
To miłe Balbina. - uśmiechnął się.
Michał:
Chodź, Karolina. Wyjdziemy, ochłoniesz. - wziął ją za rękę. - Wybaczcie na chwilę. - poszli w kierunku wyjścia.
Balbina: Nie ma mojego chłopaka, już go nie ma.. – spojrzałam na Wojtka – oni lubią uciekać prawda? Po za tym, czy ktoś z was może docenić to że Balbina i Marcin też mogli się zmienić? Nie? A szkoda, znasz nas Wojtek i dobrze wiesz że nie jesteśmy tacy źli za jakich uważa nas Karolina.
Podeszła do nas Mańka, Kamila, Paweł i Tomek.
Tomek:
 A Karoliny nie ma? – zapytał rozczarowany – cześć tak w ogóle.
Dziewczyny i Paweł również się przywitały.
Kamila:
 Krzyczeniem nic nie załatwicie, ludzie się świetnie bawią, może pora żebyście i wy zaczęli i zakopali tą przepaść która przez dwa lata się bardzo powiększyła? – spytała zirytowana całą sytuacją.
Krystian:
Ach tak? - szczęście miało zamiar zaraz trysnąć z mojego serca.
Wojtek:
Znam Was, kiedyś byłem dokładnie taki jak Wy. Zresztą nadal jestem. Co nie Krystian? - zaczął się śmiać. - Każdy ma w sobie coś ze skurwiela.
Zosia:
Karolina wyszła z Michałem, bo trochę się zdenerwowała. Nie wiem czy wróci. - odpowiedziała Tomkowi.
Bartek:
Kamila ma rację. To nie czas i miejsce na kłótnie. Oni wyciągnęli do nas rękę. My ją przyjmijmy. Zgadzacie się? - zapytał się naszej paczki.
Kuba, Zosia i Bartek pokiwali głowami. Wojtek wahał się, ale im przytaknął. A ja stałem nieruchomo, bo nie wiedziałem co mam zrobić. Wszystko się zmieniało w tak szybkim tempie...
Krystian:
Więc zgoda? - zapytałem cicho.
Balbina: Tomuś, w moim pokoju, na łóżku jest torebka a w niej skarbnica numerów – uśmiechnęłam się do niego i puściłam oczko.
Tomek pobiegł jak oszalały do mojego domu, wziął telefon, znalazł numer Karoliny i wybiegł z imprezy w poszukiwaniu miłości.

Balbina:
 Byłeś i jesteś, Karolina wcale nie jest lepsza, tylko uważacie się za grzeczniejszych. Zgoda, ale to nie oznacza wielkiej przyjaźni.
Mańka:
 uff, nareszcie święty spokój. – uśmiechnęła się, zabrała Kubę, Bartka i Zosię i poszli się bawić.
Kamila, Marcin i Paweł poszli w jej ślady, a ja zostałam pomiędzy dwójką facetów odgrywających ważne role w moim życiu.
Wojtek:
Nie zależy nam na Waszej przyjaźni. Zrobiłem to tylko dla reszty paczki, nie chcę, żebyście ich niszczyli, przez błędy moje i Karo. - odpowiedział jej chamsko.
Krystian:
Wojtek, daj spokój. To nie pomaga. - próbowałem go uspokoić.
Balbina: Byłam Twoim błędem? – spytałam poważnie.
Wojtek:
Błędem było zadawanie się z Tobą i Twoją paczką. Prowokowanie Cię i zdradzanie. Nie mówię, że jestem święty, ale Balbiś popatrz na siebie. Kochałem Cię, a Ty chciałaś mieć następną zabawkę. Więc, uwierz, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Już nie. Nie chcę, żebyś raniła moich ludzi, moich ziomów, mojej paczki, mojego skarbu, jakim są, bo nie ręczę za siebie. - powiedział to cicho i odszedł utopić swoje smutki w wódce.
Balbina: 
Tak, nie jestem święta.. I kocham Cię nadal, pomyślałam, ale te słowa nie wypłynęły na światło dzienne.
Krystian:
No i zostaliśmy sami. Nie myślałem, że tak szlachetnie postąpisz.. - uśmiechnąłem się do niej.
Balbina:
 Nie jestem taką suką za jaką mnie wszyscy uważacie, dlatego chciałam żebyście przyszli tu wszyscy, właściwie Marcin tego chciał. – wypiłam łyk szampana którego cały czas trzymałam w ręku. – nikt ma się nie dowiedzieć o tym co się stało jak u mnie byłeś, rozumiesz?
Krystian:
Nie uważam, że jesteś suką. Coraz szybciej się do Ciebie przekonuję. - popijałem drinka. - Marcin? Teraz to mnie zaskoczyłaś. - zrobiłem wielkie oczy. - Jasne, ma się rozumieć.
Balbina:
 Kotek, wszyscy tak uważają więc daruj sobie. Wojtek i Karolina szczególnie. – zaśmiałam się – dobra, nie rozmawiajmy już o tym.
Krystian:
Ja już nic na to nie poradzę, co oni uważają. - powiedziałem jej poważnie. - No tak, po co psuć sobie humor...
Balbina:
 Właśnie, może pora go naprawić? – uśmiechnęłam się i zagryzłam wargę.
Krystian:
Ładnie się uśmiechasz, wiesz? - zawinąłem kosmyk jej długich, blond włosów wokół swojego palca.
Balbina:
 Hmm, wiem. – zaśmiałam się.
Momentalnie puścili jakąś romantyczną piosenkę. Nie znałem tytułu. Była polska... Wiedziałem, że muszę zrobić ten pierwszy krok.
Krystian:
Zatańczysz? - uśmiechnąłem się do niej.
Balbina:
 A mam wybór? – zaśmiałam się złośliwie – zatańczę – pokazałam mu język, wzięłam go za rękę i poszłam w miejsce w którym tańczyły same obściskujące się pary. W miejsce w którym widział nas Wojtek. W miejsce w którym to właśnie z nim trzy lata temu tańczyłam nasz pierwszy taniec.
Krystian:
No nie masz. - objąłem ją w pasie i zatopiłem się w chwili...
Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie Ty...
Nie panowałam nad swoim uśmiechem, żyłam chwilą, która zaraz się skończy, a wraz z nią zacznie się to samo co było przed  imprezą, wojna naszych przyjaciół a w tym wszystkim my, zakochani w sobie, niczemu niewinni ludzie, którzy dla przyjaźni gotowi są poświęcić własne szczęście.
Krystian: Balbina, ja Cię kocham... - pocałowałem ją zaskoczony swoimi słowami. Alkohol zawsze powodował moją szczerość. Miałem nadzieję, że to sen, że nie wypowiedziałem tego zdania. To było niedorzeczne.

Strój Balbiny.

2 komentarze: