sobota, 10 grudnia 2011

Rozdział V

Wbrew pozorom nie jestem taka silna na jaką wyglądam. 
W środku jestem cholernie krucha. Niczym porcelana. /
melodie
   Gwałtownie obudziłem się w środku nocy. Śniła mi się. Nie dawała mi spokoju na jawie i we śnie. Byłem wkurwiony na maksa. Chciałem się wycofać. Było jednak za późno. Opętała mnie. Całego. Stałem się jej więźniem. Zabrała moje serce zostawiając mi pustą dziurę. Zjebałem, bo byłem zły. Miała mi się poddać. Po takich akcjach, każda ulegała, bo wiedziała, że inaczej nie zostanę 'jej'. Jednak zawsze było na odwrót. Grałem, aby te naiwne dziewczynki były moje. Na Balbinę to nie działało. Wiedziałem, że już nic nie naprawię. A jak już to jeszcze bardziej pogorszę. Wściekła się. Zrozumiałe. Przeprosiłem, a to, że naprawdę, żałuje jest bardzo niespotykane. Ona miała to w dupie. Głęboko. Szkoda, mogłoby być inaczej. Ona tego nie chciała. Ja? Muszę przyzwyczaić się do pierwszej przegranej w moim życiu.
   Obudziłem się w południe z ogromnym bólem głowy. Oczywiście, za oknem deszcz. Miałem wszystkiego dość. Ledwo wstałem z łóżka i doczołgałem się do kuchni. Litry wody mineralnej i kilka proszków przeciwbólowych, które miały pomóc mi w ogarnięciu bólu głowy i tych cholernych wyrzutów sumienia.
   Wróciłem do siebie. W domu nie było nikogo. Rodzice z małą wyjechali do babci na wieś. Nie miałem najmniejszej ochoty im towarzyszyć. Gdybym nie pokłócił się z Wojtkiem pewnie zrobilibyśmy niezłą imprezę, ale w tej sytuacji nie miałem ochoty nawet informować paczki, że jestem sam w domu.
   Siadłem na moim łóżko i uruchomiłem laptopa. Włączyłem gadu-gadu. Zdziwiłem się wiadomością od Balbiny. Miałem zamiar zamknąć ją nie wczytując się w treść, ale ciekawość wzięła górę. No tak, chodziło jej tylko o klucze, które nadal leżały w kieszeni mojej granatowej bluzy. O nie, nie kochana. Nie zniszczysz mnie swoimi cudownymi gierkami, nie dam się Tobie.
JA:
Wybacz Balbinko, ale nie ma nic za darmo. :)
Odpisałem jej. Chciała się bawić, proszę bardzo. Nie mam z tym żadnego problemu.

BALBIŚ: O, szanowny pan mi odpisał, chyba zacznę skakać z radości, nie żarcik, nie dam Ci tej satysfakcji, słońce. :> Możesz mi wreszcie powiedzieć co chcesz za te klucze?
Irytował mnie każdym słowem. Podejściem do mojej osoby. Tym że był tak okropnie pociągający.

 JA: Nie chcę żadnej satysfakcji? Przyjdź do mnie to pogadamy na spokojnie.
Nie no, kurwa, stary. Posunąłeś się za daleko. Teraz to już całkiem będzie Cię uważała za czubka, który chcę ją zwabić do własnego domu i Bóg wie co z nią zrobić.

BALBIŚ:
 Mmm, jakieś zaproszenie na niezobowiązujący seks? Wybacz ale odmówię. :>
Haha, co on sobie w ogóle wyobraża?!

JA:
Nie, to nie. Twoja sprawa, w takim razie, kluczy nie będzie. Masz czas do 18. Wiesz, gdzie mieszkam. Narka.
Może jednak zmieni zdanie... Ostatnia szansa.

_______________________

   Klucze, głupie klucze. Od nich się wszystko zaczęło i na nich się skończy, nie miałam pojęcia co zrobię. Wiedziałam tylko że muszę z kimś porozmawiać, bo inaczej zgłupieje. Jedyną osobą której mogłam o tym powiedzieć był Marcin, dlatego wyłączyłam laptopa, zeszłam z łóżka, wzięłam telefon i wybrałam kontakt ‘misiek’ pod którym krył się numer, mojego najlepszego przyjaciela. Po 30 minutach wiedziałam co muszę zrobić, on zawsze mi pomagał, zawsze wiedział jakiego kopniaka potrzebuje! :) Nie zastanawiałam się dłużej, ubrałam się szybko, i wyszłam, z każdym krokiem byłam co raz mniej pewna czy dobrze robię, bałam się. Godzina 17.00, dotarłam do jego domu. Zadzwoniłam niezdarnie dzwonkiem. Serce o mało co nie wypadło mi z piersi, czekałam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń..

______________________



   Dzwonek do drzwi. Zaśmiałem się cicho. Nie byłem pewien czy przyjdzie, ale widać, że te klucze są dla niej naprawdę dużo warte. Otworzyłem jej. Stała trochę zmieszana, ale ciągle z tą swoją wojowniczą minką. Była taka słodka.
Krystian:
Witam Balbinkę, która postanowiła pojawić się w moich skromnych progach. - powiedziałem do niej całkiem miło i otworzyłem szerzej drzwi.
Balbina:
 Siema, na sto skromniejszych niż moje. – powiedziałam i weszłam do środka, delikatnie ocierając się o jego ciało. – Przyszłam, zadowolony? Teraz chce moje klucze.
Krystian:
To już chyba nie Twoje zadanie, oceniać moje progi. Spragniona? - zapytałem.
Balbina:
 Nawet nie wiesz jak bardzo, jestem spragniona moich kluczy. – rozejrzałam się, zobaczyłam małe, różowe buciki – masz siostrę?
Krystian:
No tak, wejdziesz dalej? Zaraz Ci je przyniosę. Tak, mam. - odpowiedziałem.
Balbina:
 Czy moje wejście dalej, jest warunkiem odzyskania kluczy? Super! Ile ma lat? – uśmiechnęłam, się naprawdę szczerze, uwielbiam małe dziewczynki, które biegają w różowych sukieneczkach a w rękach mają lalki Barbie.
Krystian:
Nie, ale miło by mi było. Nie jestem chyba straszny. Nie mogę z Tobą normalnie porozmawiać? Julka ma 1 rok. - byłem zaskoczony jej pięknym i bardzo naturalnym uśmiechem.
Balbina: 
Wczoraj mówiłeś że jestem smarkulą, a dzisiaj chcesz ze mną rozmawiać? Ładne imię, zazdroszczę. – Zdjęłam buty i weszłam do środka, trafiłam do kuchni, usiadałam sobie na szafce i czekałam na zaskoczonego właściciela tego domu.
Krystian:
Nie lubię jak młodsze dziewczyny ode mnie się tak do mnie zwracają. - poszedłem za Balbiną, która mnie mocno zszokowała. Przez te dwa dni tak bardzo posunąłem się do przodu, że nie chciałem tego za żadne skarby zepsuć.
Balbina:
 Kotek, jestem tylko rok młodsza, więc daruj sobie. Po za tym jeśli ze mną rozmawiasz, to przyzwyczaj się. – odpowiedziałam rozglądając się po kuchni.
Krystian:
Krystian. Nie kotek, misiek, skarbek czy krokodyl. Po prostu Krystian. Napijesz się czegoś? - powiedziałem to spokojnie, nie chciałem, żeby tak sarkastycznie się do mnie odzywała.
Balbina:
 Kochanie, nie bulwersuj się tak. Krystian, hmm, może być, krokodylu. Soku, zgadnij jaki królowa lubi najbardziej. – zaśmiałam się, lubię robić ludziom na złość, taka już jestem.
Krystian:
Z kobietą się dogadać... Pomarańczowy? - zapytałem. Wiedziałem, że ciężko mi będzie się z nią porozumieć, ale to pociągało mnie najbardziej.
Balbina:
 Jakbyś chciał to byś się dogadał, ale ja jestem kobietą diabłem to co innego – uśmiechnęłam się, wiedziałam że nie mogę przeginać, nawet nie chciałam, dobrze mi się z nim gada.  – Oblałeś sprawdzian, jabłkowy.
Krystian:
Diablica? Hmm, lubię takie. - zaśmiałem się. - No nie. Zapamiętam na przyszłość.
Balbina: Nie wiedziałeś? Wszyscy tak mówią, a Ty podobno słuchasz wszystkich. Na przyszłość? Raczej nie zanosi się żebym kiedykolwiek jeszcze tu zagościła. Gdzie Twoja siostra? Tak, wiem że za dużo gadam.
Krystian:
No trudno. Nie chcesz to nie. Ja Cię chętnie zapraszam. Moja siostra? Wyjechała z rodzicami na wieś. A co? - byłem zaskoczony, że pyta o Julkę. Może to właśnie ona była moim kluczem do sukcesu?
Balbina: 
Wojtek wie że tu jestem? Szkoda, myślałam że poznam Twoją śliczną siostrzyczkę. Trudno, będę musiała jeszcze wpaść.
Krystian:
Nie, nie wie. I nie mam zamiaru mu o tym opowiadać. Bardzo będzie nam miło. - powiedziałem to podając jej sok.
Balbina: Boisz się go? – wyciągnęłam rękę po szklankę, wzięłam ją od niego, delikatnie dotykając jego dłoni, patrzyłam mu prosto w oczy. Co raz bardziej się wkręcam, chce się pobawić, chce mu pokazać z kim zadarł, a przy okazji chce zniszczyć Wojtka.. uśmiechnęłam się do niego. – mi też będzie miło, możesz wpaść z nią do mnie, żeby nie było że Balbinka jest niewychowana.
Krystian:
Nie, nie boję. Nie wiesz wszystkiego, więc nie oceniaj. - dotknęła mojej dłoni sięgając po kubek. Poczułem przyjemne ciepło. Wiedziałem, że to ta jedyna. Kuba miał rację. To się po prostu czuję. - O, świetnie. Wpadnę kiedy będę miał wolny czas.
Balbina:  Są wakacje? Wolny czas ma się codziennie? Nie wiem, ale się dowiem? – uśmiechnęłam się słodko, muszę się dowiedzieć, muszę bo z niewiedzy w moim brzuchu dzieją się dziwne rzeczy.
Krystian:
Są, ale w wakacje niestety, ale mam obowiązki. - okłamałem ją, ale nie chciałem, żeby wiedziała, że będę na każde skinienie jej palca. - Nie, nie dowiesz się. Wybacz, może kiedyś.
Balbina:
 Bo się obrażę! Chyba nie chcesz żeby mój gniew Cię dopadł? – zaśmiałam się, i upiłam trochę soku.
Krystian:
Zastanowię się. - odpowiedziałem z uśmieszkiem i wyjąłem z kieszeni kluczę podając jej. - Proszę.
Balbina:
 Zapomniałam o nich! – zaczęłam się śmiać, zabrałam mu je z ręki. – dzięki. Tu się nie ma nad czym zastanawiać.
Krystian:
Przy mnie to głowy kiedyś zapomnisz. Jest, poważna sprawa, zresztą nieważne. - stwierdziłem z przekonaniem.
Balbina:
 Chciałbyś, głowy zapominam przy kimś i przy czymś innym, wybacz. Jaka sprawa? – nie dawałam za wygraną.
Krystian:
Okej, wiem, że masz chłopaka. Daj spokój, pogadamy kiedyś o tym. - powoli się wkurzałem.
Balbina:
 
Zazdrosny? Nie dam Ci spokoju, było mi nic nie mówić – cały czas się śmiałam. – ale dobra, idę już. – zeszłam z szafki, odstawiłam szklankę i poszłam do wyjścia, założyć buty.
Krystian:
Chciałabyś? Jak już mówiłem nie kręcą mnie małolaty. - poszedłem za nią. - To kiedy następne spotkanie? Może wpaść do Ciebie z Julką o ile odpowiadają Ci porozwalane buty i poślinione krzesła?
Balbina:
 Nie jestem małolatą, kotku. Oczywiście że mi odpowiadają, Marzena posprząta. Chociaż jeśli jeszcze raz powiesz że jestem małolatą to Cię nie zapraszam.
Krystian:
No dobra, moja duża kobieto. Jutro Ci pasuje? - zaśmiałem się.
Balbina:
 Całe sweet sixteen na karku i 170 w górę, więc nie taka mała, młotku. Pasuje, 14? Bo wieczorem mam imprezę.
Krystian:
Spoko, nie mam cały dzień zamiaru niańczyć dwóch. Sorry, jednej małolaty. - odpowiedziałem opierając się o drzwi. - Zaprosisz mnie?
Balbina:
 Ej! – uszczypałam go w ramię. – nie musisz mnie niańczyć, nawet jeśli czasem trzeba to mam od tego przyjaciół a nie Ciebie. – udałam oburzoną. – Gdzie mam Cię zaprosić?
Krystian:
Ała! Czy nie za dużo sobie pozwalasz? - zacząłem pocierać ramię. - No tak, najlepszych na świecie. - zrobiłem skwaszoną minę. - Jak to gdzie, na imprezę?
Balbina:
 Ja zawsze sobie za dużo pozwalam, w tym cały mój urok. – odpowiedziałam złośliwie. – Żebyś wiedział że najlepszych, nie próbuj ich obrazić bo na to Ci na sto nie pozwolę. – wyrzuciłam z siebie – Człowiek z paczki Wojtka na mojej imprezie? Pomyślę. Do jutra słońce. – cmoknęłam go w polik i wyszłam.
   Poszłam do domu, zawinęłam się ciepłą kołdrą, w rękach trzymając herbatkę truskawkową. Myślałam o tym, jak go zniszczyć, jak zniszczyć ich obu, jak rozkochać Krystiana, a jak zranić Wojtka, impreza? To całkiem niezły pomysł.

Strój Balbiny.

7 komentarzy:

  1. hahaha, uwielbiam te teksty <3 Balbinka jak zwykle świetnie ubrana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce taką książkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To teraz poproszę o coś mega romantycznego...
    Super blog <3

    OdpowiedzUsuń
  4. okropny ten blog. ma jedna, ale poważna wade ... za wolno dodawane są nowe posty :) I LOVE THIS

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękujemy za wszystkie miłe komentarze. ;> Już niedługo dwa bardzo romantyczne wydarzenia. :) Posty są bardzo często dodawane! Za miłość dziękujemy. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne historie wymyślasz ;) aczkolwiek dialogi są prowadzone jakby nie na żywo - chodzi mi o to, że odbiorca odpowiada dokładnie na każde zdanie nadawcy co nie koniecznie jest stosowane w realnym świecie, w każdym razie, piszesz jak chcesz, a ja mam 3 z polskiego. ;>

    OdpowiedzUsuń