sobota, 17 grudnia 2011

Rozdział IX

Straszna wydaje się być miłość dla tego, który nie kochał. / Pih - Prawdziwy romans
   Wieczór. Siedziałam w dresie na swoim ukochanym łóżku. Wokół mnie roztaczał się tylko zapach papierosów. Tak, lubię ten smród. To nektar mojego życia. Kinga biegała z góry na dół pokazując mi się w co raz to dziwniejszej kreacji. W końcu wybrała odpowiednią. Powiesiła sukienkę na wieszaku i usiadła koło mnie.
Kinga:
 Powiesz mi w końcu co się stało z MOJĄ Balbinką? – powiedziała zabierając mi papierosa z dłoni. 
Balbina: 
Co się dzieje? TWOJA Balbinka się zakochała. Niestety się zakochała. Wieczna feministka się zakochała. Obczaj to. JA. Ja, Balbina się zakochałam. To nie możliwe. Ja nie umiem kochać.
Kinga:
 Zbieraj się mistrzu! Idziemy na imprezkę. Zapomnisz o nim. O Krystianie tak?
Balbina: 
Jest problem. Ja wcale nie chce o nim zapominać. Nie chce nigdzie iść, Ty baw się dobrze, ale ja chce dzisiaj poleżeć z chipsami i piwem przed telewizorem. Boli mnie głowa po imprezie królowej. – uśmiechnęłam się. – no, wstawaj i wskakuj w tą swoją kieckę! Marcin niedługo przyjedzie, niech warszawskim dupeczką odpadną szczęki. 
Kinga:
 Jesteś pewna że chcesz być sama? – spytała się tym swoim opiekuńczym tonem.
Balbina: 
Tak, chce pobyć trochę sama, bo ostatnio sama to chodzę tylko do łazienki. – zaczęłam się śmiać. – ogar kotek, Balbina radzi sobie sama. 
Kinga:
 No dobrze, ale jak coś to telefon w łapkę i dzwoń, okej? – powiedziała, zabrała sukienkę, zamknęła się w łazience, ubrała się, umalowała, uczesała, i wyszła olśniewająca. Tak jest cudowna. Jest moją siostrzyczką. Kocham ją! Gotowa do boju wyszła i pojechała z Marcinkiem na imprezę swojego życia, a ja zakopałam się w kołdrze z pilotem, laptopem, telefon, piwem, fajkami i chipsami, a w głowie z setką myśli o nim, których za żadne skarby nie mogłam się pozbyć.

________________________

   Dziwne, ale ostatnio tylko procenty pozwalają mi ogarnąć moje uczucia. Zresztą nawet nie ogarnąć, ale wyłączyć je na chwilę. Pozwalają mi zapomnieć, czuć pustkę, która przeszywa mnie całego. Nie ma przy mnie Karoliny. Tej zajebiste kumpeli, która była dzień w dzień. Była kiedy opijaliśmy moje sukcesy i była kiedy zalewaliśmy swoje smutki. Postanowiła ode mnie odejść? Wziąć życie w swoje ręce? Za pewne.
   Wódka z barku ojca, jakieś tanie papierosy, Pezet i myśli o Niej. Balbinie, dziewczynie, przez którą wszystko się zaczęło. Namieszała w życiu moim, Karoliny, swojej paczki, mojej. Nic już nie będzie takie samo. Nie poznaję się. Głupi Krystianek się zakochał. Ten, który uważał, że miłości nie ma. Zakochał się w tej nieosiągalnej.
   W końcu przestałem myśleć. Zebrałem swój tyłek i po cichu wyszedłem z domu. Była godzina 2:00. Chodziłem po ulicach mojego miasta, które o tej porze prowadziło swoje drugie życie. Nie panowałem nad tym gdzie idę. Nuciłem sobie kawałki mistrza i po prostu poruszałem się jak automat.
   Nogi przyprowadziły mnie pod dom Balbiny. Moim ciałem zaczęło rządzić serce. Zacząłem wydzierać się jak oszalały. To serce wołało, że Ją kocha. Od bardzo dawna, tylko głupi rozum je zagłuszał.

Krystian:
Szukam cię wzrokiem i nie mogę znaleźć. Może tyle już wypiłem że cię wcale nie widziałem! - rapowałem.
_________________________

   Telewizję zaczął zagłuszać jakiś dźwięk dochodzący spod okna. Odstawiłam laptopa, wstałam i wyjrzałam przez okno, zobaczyłam go. Stał pod moim domem, właściwie pod moim balkonem. Tak, romantycznie, po prostu Romeo i Julia. Scena balkonowa. Poprawił mi humor, naprawdę to zrobił, ale nie, ja nie dam się znowu zabawić moimi uczuciami. Zgasiłam papierosa i poszłam do kuchni. Wlałam w miseczkę wodę i wyszłam balkon.
Balbina: 
Kogoś pojebało? – zaczęłam się śmiać i wylałam na niego zawartość miseczki – znowu jesteś pijany? Chyba już coś mówiłam. Zgłoś się do mnie jak wytrzeźwiejesz kochanie. – stałam i wpatrywałam się w niego.
Krystian:
Kurwa, Balbina, wpuść mnie! - darłem się. Nie uciszyła mnie wylaniem wody na głowę. Trochę otrzeźwiałem, ale musiałem dokończyć to co zacząłem. 

Balbina: 
Mamusia nie pozwoliła mi otwierać drzwi nieznajomym. – uśmiechnęłam się. – po za tym jest otwarte.
Krystian: Okej, wchodzę! - jej słowa brzmiały jakby miały być zachętą. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Zdjąłem buty i ruszyłem do pokoju Balbiny obijając się raz o barierkę schodów a raz o ścianę.
Balbina: 
Ja Cię nie zapraszałam. – zaczęłam się śmiać, związałam pośpiesznie włosy w koczek na środku głowy. Wyszłam z pokoju. – oj, coś się zataczasz, kotku. – zaczęłam się śmiać.
Krystian:
To przez tą cholerną miłość. - doszedłem na górę cały zasapany. - Uczepiła się mnie i nie chce suka puścić.
Balbina: 
A Ty tak bardzo chcesz się jej pozbyć? Oj biedaczku. – śmiałam się z niego dalej.
Krystian:
Niekoniecznie. - powiedziałem to stanowczo. Tak bardzo mnie pociągała. Nie umiałem się już kryć z moim uczuciem co do jej osoby. Podszedłem do niej i złapałem ją mocno za biodra. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. - Kocham Cię. Po prostu. I na tej cholernej imprezie też serio mówiłem. Jutro tego nie będę pamiętał, ale po pijaku mówię szczerze. Kocham Cię, tak bardzo Cię pragnę. Działasz na mnie jak magnez, nie umiem się bez Ciebie pozbierać. Daj mi szansę.
Balbina:
 Przestań, dobrze? – zabrałam jego ręce z moich bioder, i odsunęłam go delikatnie od siebie – moimi uczuciami nie wolno się bawić. Skoro jutro nie będziesz tego pamiętał, to nie mam po co dawać Ci żadnej szansy.
Krystian:
Nie, nie przestanę! - zacząłem krzyczeć. - Może zrób tak, abym nie przestał tego pamiętać, bo wcale nie chcę zapominać! - zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją gwałtownie. Tak, jak jeszcze nikogo nie całowałem. Tak jakbym chciał pokazać, jak bardzo ją kocham.
Mimowolnie odwzajemniłam ten pocałunek. Nie wyrywałam się. Chciałam tego. Pragnęłam jego ust. Pragnęłam go. Kochałam go. Pierwszy raz w życiu całowałam się z miłości. 

Balbina: 
To nie powinno się stać.. – totalnie zbił mnie z tropu. Nie miałam już nawet ochoty być zła. Chciałam mieć go już na zawsze.
Krystian:
Stało się. Od bardzo dawno tego chciałem. Powinno się stać. - odpowiedziałem całkowicie trzeźwy. - Jeśli chcesz teraz wyjdę i już nigdy nie zaprzątniesz sobie moją skromną osobą Twej pięknej główki.
Balbina: 
Wiesz że jeśli chcesz się mną pobawić to możesz już czuć się skończony?
Krystian:
Nie chcę się Tobą bawić. Musisz wszędzie widzieć podstęp? - powiedziałem. - Jestem pijany i nie kłamie.
Balbina: 
Właśnie dlatego że jesteś pijany to Cię ostrzegam, bo jutro będzie tak samo jak kilka godzin temu, nawet nie będziesz pamiętał że tu byłeś.
Krystian:
Pozwól mi zapamiętać.
Balbina:
 Przecież ja Ci nie zabraniam.
Krystian:
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. - powiedziałem to i popchnąłem ją lekko na ścianę. Zacząłem całować. Bez opamiętania. Jakby zaraz miała zniknąć i już więcej się nie pojawić. Myślałem całkiem trzeźwo. To miłość.
Po kilku minutach udało mi się wyswobodzić z jego uścisku, pocałunków. Oszalał, a ja razem z nim.

Balbina:
 Pora zmienić status na fejsie? – zaczęłam się śmiać, jednocześnie go całując.
Krystian:
'To skomplikowane'? - uśmiechnąłem się i nadal zawzięcie ją całowałem. Jej usta były wspaniałe, ona cała była nieziemska. Nie wierzyłem w to wszystko.
Balbina:
 Jeśli powiem że moi rodzice są w domu to się opanujesz? – śmiać mi się z niego chciało, chłopak który przez kilka najbliższych dni zbliżył się do mnie tak jak dotąd nikomu się nie udało, chłopak który pokazywał jak bardzo mnie nie znosi, teraz nie potrafi się ode mnie odkleić.
Krystian:
Nie, nie opanuję się. Bo to już może się nie powtórzyć? - powiedziałem to spokojnie.
Balbina:
 Złote rady Wojtka? Jak ją pocałujesz to będzie w chuj nie miła? O nie, nie. – uśmiechnęłam się, wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do swojego pokoju. – nie dam Ci tej satysfakcji, nie uwolnisz się już.
Krystian: Wojtek coś tam pieprzył, ale kto by go słuchał? - zacząłem się śmiać. - Ależ ja wcale nie chcę się uwalniać.
Balbina:
 Hmm, Ty? Przecież to Twój Best friend. Grrr, zniszczę waszą paczkę? – zaśmiałam się. – przykro mi, naprawdę. To się nie uwolnisz. – nasze usta po raz nie wiem który dzisiejszego dnia znowu złączyły się w pocałunku.
Krystian:
Hmm... Pewnie zniszczysz, a niech świat się wali. Mam go gdzieś. - moje palce wplotłem w jej piękne, blond włosy. Pocałowałem ją lekko w nos. To było jak sen.
Balbina: 
Ciebie zniszczę w sumie, sprowadzę Cię na złą drogę, Karolinka mi oczy wydrapie – śmiałam się po raz kolejny dzisiejszego wieczoru, po raz kolejny dzięki niemu. Już wiem że to on jest moim osobistym narkotykiem. Słodkim narkotykiem, którego tak bardzo potrzebowałam. Wtuliłam się w jego silne ramiona. Potrzebowałam tego.
Krystian:
Karo to ma teraz Tomka i świata poza nim nie widzi. Zresztą nie ważne. - powiedziałem to z lekkim smutkiem, który zniknął, ponieważ była ona. Ta Jedyna, Cudowna, Niepowtarzalna. Balbina.
Balbina:
 Jestem ważniejsza niż Karolina? – nie miałam ochoty na poważną rozmowę, ale on był poważny, tam głęboko był smutny czułam to. Trzymając głowę w okolicach jego serca, czułam zmieniający się rytm kiedy mówił o niej.
Krystian:
W pewnym sensie, ale to inna sprawa, sytuacja. Zresztą mówiłem Ci już kiedyś, że chcę, aby Tomek trzymał się od niej z daleka. - mówiłem to szybko, bo chciałem zakończyć wymianę zdań na ten temat. Mocniej przytuliłem ją i pocałowałem w policzek.
Balbina:
 Dlaczego nie chcesz żeby była szczęśliwa? Zresztą dobrze skończmy ten temat.. – uśmiechnęłam się. Na policzku poczułam przyjemne ciepło. Tak, tego potrzebowałam.
Krystian:
Dzisiaj o tym nie mówmy. - pocałowałem ją w usta, nie liczyłem już, który raz. Wiedziałem, że nie zapomnę tego do końca życia, a to było najważniejsze.
   Byłam szczęśliwa. Tak bardzo szczęśliwa. Ja, wiecznie zapatrzona w siebie dziewczynka, siedząca na murku ze znajomymi, w ręku trzymając piwo a w kieszeni paczkę fajek, ZAKOCHAŁAM SIĘ, ale to na pewno nie koniec naszej przygody. To dopiero początek, początek wojny o nasze szczęście, albo początek naszej wojny. Okażę się.

Strój Balbiny.

3 komentarze:

  1. po prostu kocham te teksty <3 i czekam na gorący seks : D Balbiś jakie skarpetki i telefon, mrrr ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. dobre to opowiadanie. <3

    OdpowiedzUsuń