sobota, 31 grudnia 2011

Rozdział XIII

przepraszam, jak? jak to nazwałeś? miłość? w słowniku synonimów do "bestii" znalazłam jedynie brutala, potwora, poczwarę, ale nie, nie miłość. zapamiętam, brzmi przyjaźnie. / definicjamiłosci
Tydzień później...
   Czułem się całkiem dobrze. Moi znajomi mnie nie zawiedli. Przychodzili, pytali, zabawiali i pocieszali. Karolina tym wszystkim najbardziej się przejęła. Nie chciała mnie opuszczać nawet na chwilę. Jednak w tym wszystkim brakowało mi Jej. Pamiętałem jak przez mgłę, że była. Nigdy nie zapomnę jej krzyku połączonego z wersami Słonia i jej błagalnego tonu wmieszanego w szpitalną ciszę. Powinna tu być. Chciałem zobaczyć ją ostatni raz, przynajmniej ostatni. Brakowało mi jej. Tej szalonej wariatki, która uważała się za królową. W moim sercu i tak zajęła pierwsze miejsce i była kimś więcej niż królową, boginią czy najpiękniejszą kobietą na świecie.
   Moje ciało wracało do żywych. Już nie bolało tak jak wcześniej. Rany zaczęły się goić. Karolina siedziała przy moim łóżku i wymyślaliśmy wersy do jej nowego kawałka.

Karolina:
Może nasze zamiast moje? To wyszło dosyć egoistycznie. - powiedziała to jakby była nieobecna, całkiem pochłonięta pracą.
Krystian:
To Twój kawałek, ja Ci tylko pomagam, wyluzuj. - zacząłem się śmiać.
Karolina:
To jest poważne, idioto! - wymierzyła zabawnie pięści w moim kierunku.
Krystian:
Moi rodzice mają przyjechać za tydzień, mam nadzieję, że jutro stąd wyjdę? - zapytałem ją z niecierpliwością.
Karolina:
Jutro już będziesz wolny. - powiedziała to uśmiechnięta.
Krystian:
No nareszcie. - nie mogłem się doczekać powrotu do domu.
____________________________

   Minęło kilka dni. Kilka dni pełnych alkoholu i narkotyków. Moje życie wracało do normy. Do tego przed Nim. Codzienne imprezy z paczką. Ukrywanie rąk pod długimi rękawami bluzek i bluz, żeby tylko nikt nic nie zauważył. Brakowało mi go. Robiłam wszystko żeby o nim zapomnieć. Mimo to przy każdym wbiciu w żyłę, przy każdym pociągnięciem nosem, po każdym wypitym kieliszków w mojej głowie pojawiał się on. Nie ten blady, umierający, ale ten Mój, szczęśliwy, uśmiechnięty, szalony. Po tygodniu zebrałam się w sobie i postanowiłam go odwiedzić. Miałam nadzieje że nie spotkam tam żadnego z jego przyjaciół. Specjalnie z tej okazji wczoraj miałam wolne. Nie poszłam na imprezę. Nawet nie wstrzyknęłam nic w żyłę. Dla niego.. Szłam przed siebie. W słuchawkach dźwięczał mi niezastąpiony głos Pezeta. Kiedy doszłam do szpitala miałam ochotę zawrócić, ale przecież królowa się nie poddaje i dąży do celu, mimo przeciwności. Wyjęłam słuchawki, wrzuciłam niestarannie iPoda do torby, odnalazłam salę w której leżał, delikatnie zapukałam w drzwi i weszłam..
Balbina: 
Cześć – był tam razem z Karoliną, najwyraźniej dobrze się bawili. Żałowałam że przyszłam, to był błąd. Teraz już nie mogę się wycofać, muszę grać. Leżał uśmiechnięty, jego twarz nie była już taka blada jak ostatnim razem cieszyłam się że udało mu się z tego wyjść.

                                                ___________________________

   Byłem zaskoczony. Przyszła. Jednak widziałem zmęczenie w jej oczach. Alkohol, narkotyki, imprezy... To wszystko zniszczyło ją doszczętnie. Przeze mnie? Nie mogłem sobie tego wybaczyć. Chciałem ją z tego wyciągnąć, naprawdę. Niestety nie wiedziałem czy ona mi na to pozwoli.
Krystian:
O hej, miło, że do mnie wpadłaś. - uśmiechnąłem się do niej ciepło.
Karolina:
Pójdę już, jutro przyjdę z wypisem. Trzymaj się brat. - wstała, minęła Balbinę i uciekła w świat swojej muzyki, tam, gdzie czuła się najlepiej.
Balbina:
 Sorry, nie chciałam Ci wystraszyć gościa. – usiadłam na miejscu które wcześniej zajmowała ona – Jak się czujesz?
Krystian: Daj spokój. Nie wystraszyłaś. - mówiłem spokojnie i cicho. - Lepiej niż wcześniej. - uśmiechnąłem się. - To Ty mnie uratowałaś, tak?
Balbina: 
Lekarze, a nie ja. Po za tym to chyba nie ważne? – spytałam niepewnie. Liczyłam się z tym że za chwilę zacznie na mnie wrzeszczeć.
Krystian:
Gdyby nie Ty... Dzięki Tobie zrozumiałem, że życie... Moje życie jest piękne i zrobiłem głupstwo, cholerne głupstwo. - mówiłem szybko. - A to Ty mnie uratowałaś, Ty dałaś mi szansę. Byłaś przy mnie... Dziękuję, chociaż to za banalne słowo.
Balbina:
 Dobra skończ te łzawe przemówienia, żyjesz a kto Ci w tym pomógł to nieważne. – uśmiechnęłam się – ale więcej tego nie rób, bo ja się boję krwi.
Krystian:
Wybacz, ale jeszcze nie powróciłem do siebie i pieprze takie farmazony. - zacząłem się śmiać. - Dużo jej było? Moje ciało jest nadzwyczaj ukrwione.
Balbina: Krystian! – zaczęłam się śmiać – zaraz Ci tu zemdleje i będziesz się mógł zrewanżować.
Krystian: Powinienem się w czymś innym zrewanżować. - zrobiłem się poważny. - Balbina, dlaczego aż tak niszczysz sobie życie?
Balbina: 
Nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi? – spuściłam wzrok na podłogę.
Krystian:
Dobrze wiesz o co mi chodzi... Wiem, że to nie przeze mnie, bo sama mi to powiedziałaś, ale jednak czuję się za to jakoś odpowiedzialny. Może nie mam nad Tobą władzy, ale ja nie chcę tego, nie pozwalam Ci.
Balbina:
 To się nie czuj odpowiedzialny, wybacz ale to moje życie i zniszczę je tak jak będę chciała. Nie możesz mi niczego zabronić. Po za tym, już nie biorę. Możemy zmienić temat?
Krystian:
Jesteś uparta jak osioł, ale możemy. - wkurzyłem się trochę. - Jak mają się sprawy z Tomkiem? Oni się już z Karoliną nie spotykają?
Balbina: 
Taki mój urok? – uśmiechnęłam się – nie wkurzaj się, ja po prostu mam dość ciągłego gadania wszystkich że nie powinnam, ogarnijcie w końcu, że to moje życie. Nie, nie spotykają się. Pewnie się cieszysz.
Krystian:
Może i Twoje, ale dla większości jesteś bardzo ważna. - posmutniałem. - Jakoś się nie cieszę... To wszystko przez mój chory egoizm...
Balbina:
 Dobra, nie smęć bo ten lekarz mnie zamorduje i poskarży ojcu – zaśmiałam się - Kochasz mnie mistrzu, wiem o tym.
Krystian:
Smęcę, bo już nie mogę tu wytrzymać. - zacząłem się śmiać. - Wiadomo, nie raz już Ci to mówiłem.
Balbina:
 Wiem. Powiedziałam że jeśli mnie kochasz to masz się obudzić, i to zrobiłeś, to było fajne, ale nie ważne. – uśmiechnęłam się – skoro mnie kochasz to chcesz żebym była szczęśliwa?
Krystian:
No chcę, a co?
Balbina: 
No to nie czepiasz się mnie o to że palę, pije i od czasu do czasu sobie coś wstrzyknę. To nie Twoja sprawa. No i nikt ma się o tym nie dowiedzieć. Po za tym wyjeżdżam.
Krystian:
Co?! Gdzie wyjeżdżasz? - moje serce złamało się na pół. Dosłownie.
Balbina:
 Do Londynu, albo Paryża rodzice się nie mogą zdecydować.
Krystian:
A kochasz mnie?
Balbina:
 Pewnie nie, skoro Ty tak uważasz.
Krystian:
Pytam się Ciebie.
Balbina:
 Czuję do Ciebie coś dziwnego. Nie wiem czy to miłość bo nigdy nikogo nie kochałam. Może z wyjątkiem babci i rodziców, ale chyba nie chcesz żebym kochała Cię jak babcię. Chyba kocham.. jak faceta z którym mogłabym spędzić końcówkę wakacji, gdyby rodzice już mi jej nie zaplanowali. – wzięłam go za rękę, która idealnie współgrała z moją – kocham. – spojrzałam mu w oczy – ale nasza miłość jest raczej abstrakcyjna.
Krystian:
No więc jeśli kochasz i mimo tego, że ta nasza miłość jest abstrakcyjna i dosyć nierealna z nutką zwariowana to zostań i przeżyjmy najlepsze wakacje w Polsce, ale razem. - uśmiechnąłem się. - Nie dam Ci się nudzić.
Balbina:
 Co to za różnica? I tak nie będziemy mieli dla siebie czasu.
Krystian: Jeśli nie chcesz to to rozumiem. - uśmiechnąłem się lekko. - Nie zabiję się z tego powodu.
Balbina:
 Idiota. Chce, rodzice będą szczęśliwi, zresztą nie wiem czy wrócą ze Stanów do końca wakacji.
Krystian: Tak samo jak Ty idiotka. Daj spokój, wiem, że bardziej uśmiechają Ci się wakacje za granicą.
Balbina:
 Byłam w czerwcu w Hiszpanii. Nie jestem idiotką. Nie zabijam się.
Krystian:
Zabijasz.
Miałam dość jego czepiania się. Wstałam, usiadłam na brzegu łóżka. Pocałowałam go.

Balbina:
 Zamkniesz się w końcu? – uśmiechnęłam się.
Krystian:
Dla takich chwil? Zawsze. - czułem jej ciepło. Czułem tą aurę. Czułem, że jest najważniejsza.
Balbina:
 Czyli już wiem jak Cię zamykać. – zaczęłam się śmiać. – do jutra tu jesteś?
Krystian:
Bo zamilknę na wieki! - uśmiechnąłem się. - Tak, a co?
Balbina:
 Nie zamilkaj – całus w polika – nic, od jutra spędzamy całe dwa tygodnie razem? – uśmiechnęłam się do niego. Cieszyłam się na myśl o tych dwóch tygodniach, ale jednocześnie się bałam tego co powiedzą nasi przyjaciele.
Krystian:
Najlepsze dwa tygodnie wakacji pod słońcem. - uśmiechnąłem się. Nie myślałem o niczym innym. - Ogarniesz Tomka, a ja Karo?
Balbina:
 Dlaczego mam go ogarniać?
Krystian:
Nie chcę, żeby cokolwiek się między nimi zmieniło.
Balbina:
 No to ją ogarnij, bo Tomek przeprasza ją od kilku dni, a ona nie chce go słuchać.
Krystian:
Nie wiedziałem...
Balbina:
 Wiesz o co się pokłócili? – zaczęłam się śmiać – Karolina była zła że Tomek ze mną ostatnio siedział, a teraz robiła dokładnie to samo z Tobą.
Krystian:
O matko, Karolina jest za bardzo zaborcza... - uśmiechnąłem się. - Ale mam nadzieję, że między nimi będzie niedługo już tak jak było.
Balbina:
 Jest, ale jest świetną przyjaciółką, masz szczęście. – uśmiechnęłam się, bo nie chciałam się rozpłakać. Karolina była moim ważnym i bolesnym wspomnieniem.
Krystian:
Tak, przyjaciółką, za którą oddałbym wszystko. - dotknąłem jej ręki swoją dłonią. Chciałem ja mieć blisko siebie.
Balbina:
 I pewnie będziesz musiał oddać mnie, ale trudno, ja nie chce psuć waszej przyjaźni.
Krystian:
Wcale nie, długo rozmawialiśmy z Karoliną, zmieniła o Tobie zdanie. Bardzo zmieniła...
Balbina:
 Pewnie niepotrzebnie, bo ja już na zawsze będę królową. Rozkapryszoną królową. – zaczęłam się śmiać – a teraz jeszcze zakochaną królową.
Krystian:
Wyjątkową i w pewnym sensie moją. - pocałowałem ją w dłoń.
Balbina:
 Całujesz mnie w rękę, jak mój dziadek babcię – śmiałam się co raz bardziej. – boże, ja z Tobą nie wytrzymam. A, mam nadzieje że nie będziesz mi zabraniał imprezować? – skrzywiłam się.
Krystian:
Całuję Cię w rękę tylko dlatego, bo nie mogę do Ciebie dosięgnąć za bardzo. - uśmiechnąłem się. - Zastanowię się, zastanowię.
Balbina:
 Trudno, pozostaje Ci tylko ręką. Krystian! Bo sobie pójdę i nie wrócę, imprezy z Marcinem, Mańką, Pawłem, Kamilą i Tomkiem to moje życie!
Krystian:
Nie mam zamiaru zmieniać Twojego życia.
Balbina:
 Cieszę się. – całus w nosek – pomijając że już je zmieniłeś, masz się przestać kłócić z Marcinem, okej?
Krystian:
Postaram się, ale nic nie obiecuję. - uśmiechnąłem się.
Balbina:
 Masz obiecać! Szłam tu z myślą że pożegnamy się na zawsze.
Krystian:
Obiecuję. - byłem pewny swojej decyzji.
Balbina:
 Jesteś najbardziej uległym facetem w moim życiu. – uśmiechnęłam się – Królowa to lubi.
Krystian:
Gdybyś nie ogłosiła się królową mojego serca nie byłbym uległy. - zacząłem się śmiać.
Balbina:
 Nie jestem tylko królową twojego serca, skarbie. – zrobiłam obrażoną minę – jestem królową twojej wątroby, twojego żołądka, twoich nerek, twojego mózgu którego i tak nie używasz. Jestem też królową twoich żył których nigdy więcej nie pozwalam ci przecinać. Jestem królową całego twojego ciała, całego ciebie, Krystianku.
Krystian:
Oj Balbiś, możesz być królową całego mnie, ale pod jednym warunkiem. - zrobiłem poważną minę. - Nie zostawiaj królestwa samego, bo wtedy jego wszystkie narządy umrą.
Balbina:
 To niech pilnują żeby żadna zaraz się nie dostała do mojego królestwa. – zaczęłam się śmiać – dobra, nie lubię takich tematów.
Krystian: Ja nie lubiłem, ale ostatnio stałem się za bardzo ckliwy. - zrobiłem skwaszoną minę.
Nagle do sali wszedł Wojtek, który zdziwił się, że Balbina siedzi przy mnie.

Wojtek:
O siema, nie wiedziałem, że masz takie towarzystwo. - powiedział złośliwie.
Krystian:
Będziesz musiał się do niego przyzwyczaić. - zacząłem się śmiać.
Wojtek:
Postaram się. - powiedział to przez zaciśnięte zęby i siadł na krześle, które wcześniej zajmowała Balbina.
Balbina:
 Cześć Wojtuś. To ja spadam, nie będę wam przeszkadzać. – cmoknęłam Krystiana lekko w usta.
Krystian: Przyjdziesz jutro? - byłem trochę zawiedziony.
Balbina:
 Jutro przyjdzie po ciebie Karolina, i pewnie nie tylko ona, więc mnie nie potrzebujesz. – uśmiechnęłam się.
Krystian: Szkoda...
Wojtek:
Stary, o dziewczynę się martwisz? - zaczął się ironicznie śmiać.
Balbina: To że ty nie szanujesz dziewczyn, nie sorry Ty nie szanujesz nikogo to nie znaczy że każdy taki jest okej? Daruj sobie swoje idiotyczne komentarze na mój temat, bo mam w dupie Twoje zdanie.
Wojtek:
Do Ciebie się nie odzywałem! - warknął na nią.
Krystian:
Wojtek, daruj sobie! - wkurzyłem się na niego.
Balbina:
 Wyluzuj kochanie, jego słowa po mnie spływają. Zazdrosny jesteś? – zaśmiałam się ironicznie – zawsze wiedziałam że nigdy sobie nie wybaczyłeś takiej straty. – pocałowałam Krystiana – jak będziesz miał trochę czasu to daj znać, niech moi poddani nie umierają. – uśmiechnęłam się i wstałam – a Ty lepiej uważaj bo wiesz że ze mną się nie zadziera jeśli chce się dobrze skończyć – pstryknęłam Wojtka w nos i wyszłam z tej obrzydliwej sali.
Wojtek:
O Ciebie? - zaczął się strasznie śmiać. - Nigdy bym nie był zazdrosny i nie mam zamiaru być. Mam gdzieś Ciebie i z kim układasz, a może i nie układasz sobie życie. Mam na to W Y J E B A N E !
Krystian:
Dam znać, do zobaczenia. - uśmiechnąłem się do niej, a kiedy tylko wyszła naskoczyłem na mojego kumpla – Daj jej spokój! Wygrałem zakład, ale też coś więcej. Ją. Może i to nie jest miłość, ale czuję do niej jakieś przywiązanie, a Ty swoimi gierkami tego nie zepsujesz!
Wojtek:
Stary, nie dam jej Cię zniszczyć. Już Cię omotała. Nie może to zajść za daleko. Mój błąd, ale chcę go naprawić.
Krystian:
Tylko spróbujesz coś zrobić!
Wojtek:
Muszę, nara. - wyszedł pospiesznie z mojej sali i zostawił mnie samego. Przez okno widziałem jak dogania Balbinę. Czułem, że wszystko mi zniszczy....
Strój Balbiny.
Mimo, że w naszym opowiadaniu trwa lato, to w rzeczywistości mamy dzisiaj 31 grudzień. Życzymy Wam niesamowitego Sylwestra, którym mogłaby pochwalić się główna bohaterka - Balbina, a także szczęśliwego Nowego Roku 2012. Niech będzie lepszy... Dla wszystkich!

3 komentarze: