piątek, 9 grudnia 2011

Rozdział IV

To błyszczące na policzku to nie łzy, to blask mojej zajebistości. / strawberry_lady
   Wczorajszy dzień? To chyba jakiś jeden, wielki sen. Sen? Właściwe koszmar. Nie dość że zgubiłam klucze od klubu mamy, to jeszcze On je znalazł. Leżą na szafce Krystiana. Dotyka ich, czy to tak jakby dotykał mnie? Nie wiem, nie ważne. Wstałam, zbiegłam na dół, zjadłam naleśnika z nutellą, poszłam na górę ubrałam się i wyszłam. Balbina w spódnicy? Tak, w taką pogodę jak dzisiaj warto. Kogo ja chce oszukać? Założyłam ją tylko dla niego. Nie jestem lalką która biega w różowych ubrankach, ale nie jestem też typową dresiarą która śpi w dresach. Jestem zwykłą dziewczyną. Zaszłam do Mańki, oddałam jej kilka ubrań które zawieruszyły się w mojej szafie, pogadałam z nią. Wyszłam, po drodze mijałam dom Kamilki, zaszłam i do niej, pobawiłam się z Maksem, jej młodszym bratem, pogadałam z kumpelą, wzięłam głęboki oddech i poszłam. Oczywiście było już 10 po trzeciej, ale chyba on nie myśli że będę na czas? Na królową się czeka. Doszłam na miejsce.. Tak jak myślałam, czekał na mnie oparty o murek, o ich część. Weszłam na ich terytorium ale trudno.
Balbina: Siema. – przywitałam się grzecznie, i wdrapałam się na murek koło niego.
Krystian: Witam, witam. Księżniczka się nareszcie pojawiła. - uśmiechnąłem się zgryźliwie.

Balbina: Księżniczki tak mają. – odpowiedziałam z ironicznym uśmiechem. – możesz mi oddać moją własność?
Krystian: No tak, lubią pokazywać swoją wyższość, której nie ma. Myślisz, że to tak łatwo? - zapytałem rozbawiony.
Balbina: Wyższość? Jest, ale to nie wyższość, brat kumpeli nie chciał mnie wypuścić, zresztą wiedziałam że zaczekasz. – każde słowo wypływające z moich ust wypowiedziane było z wyższością – Myślę że tak, spieszę się.
Krystian: Dziewczyno, nie będę na Twoje skinienie, sorry, ale nie bardzo mnie obchodzi czy się spieszysz czy nie, sama się spóźniłaś Twoja strata. - udawałem wkurwionego ma maksa.
Balbina: Wyluzuj. Słodko wyglądasz jak się wściekasz, nos Ci się czerwieni. – uśmiechnęłam się i pstryknęłam go w nos. – Chyba jednak to Ciebie to bardziej obchodzi, żebym nie wyszła stąd obrażona, więc daj spokój, i oddaj mi te pieprzone klucze bo matka mnie zabije.
Krystian: Nos mi się tylko od jednej rzeczy czerwieni. Mi ma zależeć? Słodka jesteś, ale nie zależy mi na Tobie. Było ich bardziej pilnować, wiesz? - brakowało mi już lepszych argumentów, żeby zatrzymać ją przy sobie jak najdłużej.
Balbina:
 Od miłości do Balbinki, dobra luz, żartuje sobie. No tak, solidarność, nie możesz zarywać do byłej kumpla, rozumiem, to w sumie dobrze, bo nie chciałabym Ci złamać serduszka. – powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem. – Pilnowałam, ale wypadły, a Ty zamiast powiedzieć to mi je zabrałeś, tak się nie robi, mamusia nie nauczyła?
Krystian: Kochaniutka, chyba Twoja samoocena jest za wysoka. Nie lecę na małolaty. Wybacz. Jesteś dla mnie za smarkata. Nauczyła, nauczyła, ale tego, żeby pilnować swoich rzeczy. Ciesz się, że ja na nie trafiłem, a nie kto inny. - zaśmiałem się.
   Zobaczyłam w oddali, Kamilę, wiedziałam że zapowiada się niezły kwas. Od dobrych kilku dni, Kamila mówi o nim bardzo często, a teraz ja, jej kumpela siedzę na murku moich wrogów a do tego gadam z jednym z nich, nie słuchałam Krystiana, myślałam tylko o tym jak się wytłumaczyć przyjaciółce. Podeszła do nas.. 
Kamila:
  Siema, a Ty młoda nie miałaś być przypadkiem u Pawła?
Balbina: Miałam, ale plany mi się trochę zmieniły, a co?
Kamila: Nic, nic, przeszkadzam?
Krystian: Nie, nie. Witam. Krystian jestem, a Ty? - uśmiechnąłem się szeroko do dziewczyny i podałem jej rękę.
Kamila: Kamila. – odwzajemniła jego uśmiech, i delikatnie uścisnęła jego dłoń. Na jej twarzy pojawiły się małe rumieńce. Wiedziałam że w tym momencie odpłynęła do raju. Wkurzyłam się. Nie lubię jak ktoś wchodzi na mój teren. W stosunku do niej był zupełnie inny, nie rozumiem go.
Krystian: Pięknie imię. Nie wiedziałem, że masz tak śliczną koleżankę, Balbina. - powiedziałem miło. Wiedziałem, że jest wściekła. Udało mi się.
Balbina: To dziwne, widzisz ją codziennie. – powiedziałam spokojnym głosem. Kamila po prostu obrosła w piórka i uniosła je do nieba, ten palant rozlewał miód na jej uszy. – Oddaj mi klucze i nie będę wam przeszkadzać.
Kamila: Młoda, wyluzuj. Ona już jest taka nerwowa, a ja bardzo dziękuję. – uśmiechnęła się do niego tak słodko jak tylko potrafiła. Fuu, zebrało mi się na wymioty.

Krystian: Widzę, ale nie za blisko, bo niestety nasze paczki się nienawidzą. Tylko do tej pory nie ogarnąłem przez kogo. Oddam Ci klucze, ale coś za coś. Tyle. - mówiłem przez zaciśnięte zęby.
Balbina: Sorry facet, ale nie będę słuchała Twoich głupich uwag na mój temat. Ostrzegałam. – pierwszy raz tak bardzo chciało mi się płakać, nie, nie rozkleję się przy nich, dlatego zeszłam z murku, i poszłam wolnym krokiem przed siebie. Po policzku spłynęła mi jedna łza, pewnie gdybym nie była w miejscu publicznym byłoby ich więcej, ale mam honor i przy ludziach nie płaczę. Szłam, przed siebie, zastanawiając się co zrobi on, ten który mnie tak strasznie irytuje.
Kamila:
 Ona jest czasem taka nerwowa, hormony buzują, ale nie wiem o co jej teraz chodzi, no trudno, nie narażaj się na jej gniew dobrze Ci radzę. Cześć. – uśmiechnęła się do niego i poszła w kierunku swojego domu.
   Nie spodziewałem się takiej reakcji Balbiny. Pożegnałem się z jej przyjaciółką i poszedłem w jej ślady. Szła szybko nie zwracając na nic uwagi. Musiałem ją dogonić. Nie mogłem teraz stracić z nią tak cennego dla mnie kontaktu. Pobiegłem za nią i złapałem ją za ramię.

Krystian:
Przepraszam. Nie chciałem Cię wkurzyć. - powiedziałem szczerze.
Balbina:
 Odwal się! – krzyknęłam – nie wiem o co Ci chodzi, ale ze mną się nie zadziera. Nigdy. – szczególnie wtedy kiedy ma się władzę nad moim sercem, pomyślałam. Wytarłam niepostrzeżenie łzę która uciekła mi z oka i dalej udawałam silną, pewną siebie dziewczynę. Udawałam? Nie, ja taka po prostu byłam.
Krystian: Świetnie jak chcesz! Proszę bardzo. Chcesz wojny? Będziesz ją miała, mała, ale wątpię, że wygrasz. Możesz masz za sobą pół Warszawy, ale większość osób się Ciebie po prostu boi, to nie są prawdziwi przyjaciele, skarbie. Nara. - wkurwiony podszedłem zostawiając ją samą.
Balbina: Głupi, pieprzony palant, mający w dupie uczucia innych ludzi! Egoista który umie tylko okradać dziewczyny z ich kluczy! – krzyknęłam jak najgłośniej umiałam. Poszłam na mój murek, usiadłam, włożyłam słuchawki. Chciałam żeby wrócił. Żeby mnie przytulił. Chciałam żeby to wszystko skończyło się inaczej. Nie chce go zniszczyć, ale muszę, mimo wszystko ja jestem nietykalna.
   Na zegarze wybiła 21.00, ściemniło się, wstałam i ruszyłam przed siebie, doszłam do domu, zdjęłam buty, poszłam do swojego pokoju, rzuciłam torebkę na biurko, położyłam się z laptopem na łóżku, napisałam do niego ‘oddaj moje klucze Karolinie, bo zniszczę Cię jeszcze bardziej, gnojku.’. Zamknęłam laptopa, położyłam się na łóżku, i zaczęłam płakać tak jak jeszcze nigdy, płakałam bo po raz pierwszy komuś nie zależy na tym jak go postrzegam, płakałam bo chyba się zakochałam, płakałam bo byłam bezsilna, płakałam.. i zasnęłam.
Strój Balbiny.

1 komentarz:

  1. głupi Krystian! ;< mmm, Balbinka jakie buciki :D

    OdpowiedzUsuń